257. Recenzja „Mroczniejszy odcień magii” - V.E. Schwab

lipca 25, 2016
„To kłopoty nas szukają – odparłaby – Ciągle szukają, aż znajdują. Równie dobrze mogę je znaleźć jako pierwsza.”
Autor: V.E. Schwab

Tytuł: Mroczniejszy odcień magii

Seria: Odcienie magii #1

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Kell – 21 lat; Delilah Bard – 19 lat

Ogumienie: Okładki do tej serii są obłędne. Przede wszystkim z powodu tego minimalizmu. Nie przekazuje się zbyt wiele za pomocą widocznej tutaj grafiki, a i tak można dużo wyczytać. Ponadto zauroczona jestem środkiem, gdzie rozdziały mają swoje nazwy i również mają obrazki. Lubię zagłębiać się w tak wydane książki, gdyż pokazują nam jeszcze jeden aspekt magii.

Coś oryginalnego: Światy alternatywne. Londyn – sztuk trzy (plus jeden).

Najlepsze zastosowanie: Istnieją trzy Londyny. Nie wszyscy o nich wiedzą, gdyż przed wieloma laty drzwi do nich zostały zatrzaśnięte. Jedynymi osobami, które potrafią przemieszczać się między nimi są antari – posiadający magiczne zdolności i jedno oko czarne jak smoła. Jednym z nich jest Kell. Mieszkaniec Czerwonego, pełnego magii, radości i harmonii Londynu. Potrafi przejść do Szarej wersji swego domu, gdzie magia nie istnieje. Ludzie zostali jej pozbawieni i raczej niewielu w nią wierzy. Może również udać się do Białego Londynu, rządzonego przez brutalne rodzeństwo, gdzie magia wymknęła się spod kontroli, co sprawia, że zaczyna ono podupadać. Jest jeszcze Czarny Londyn, który bardziej uważany jest za legendę aniżeli prawdziwe miejsce. Tam magia dokonała spustoszenia i właśnie to wydarzenie sprawiło, że wrota do równoległych światów zostały zamknięte. Kell jest posłańcem królewskim i zafascynowany jest rzeczami, które nie działają dzięki magii. Pewnego dnia jego dobre serce sprowadza na niego nieszczęście. Staje się posiadaczem artefaktu z Czarnego Londynu, co jest całkowicie zakazane. Chłopak musi uciekać i jak najszybciej pozbyć się kamienia. W przeciwnym razie wszystko, co jest mu znane może zniknąć.

Tykać to kijem?: Kiedy pojawiła się zapowiedź tej powieści byłam nieco zaintrygowana. Tym bardziej, że za granicą została ona przyjęta dość pozytywnie. Chciałam przekonać się, co jest w niej tak niesamowitego i czy naprawdę warto się w nią zagłębiać.

Bohaterowie: Zacznijmy od Kella. Jednego z dwóch antarich żyjących w tamtejszym świecie. Chłopak nie ma łatwego życia, choć najgorsze również nie jest. Został zaakceptowany przez królewską rodzinę i jedyne co robi to prowadzi rozmowy między dworami. Oczywiście, jeśli któryś chciałby się nim posłużyć w jakiś nikczemny sposób to jest łatwym łupem, ale przecież to standard jeśli chodzi o posłańców – zawsze mogą przywlec jakąś zarazę i sprowadzić na dwór katastrofę. Jednak Kell nie jest wcale tak delikatny. Potrafi być stanowczy i nie daje się wywieźć w pole, choć czasami bywa rozkojarzony. Zwłaszcza przez artefakty, których nie powinien posiadać. W całej jego osobie podobał mi się jego sposób bycia i pewna zwykłość. Nie starał się być kimś ważnym, choć zdecydowanie taki był. Nie zgrywał kogoś niesamowitego i to mnie urzekło. Ponadto jest posiadaczem cudownego płaszcza, który posiada więcej niż dwie strony. Dzięki temu może w nim chować wiele różnych rzeczy. Również chciałabym mieć coś podobnego.

Drugą ważną w całej opowieści postacią jest Lila. Dziewczyna jest kieszonkowcem, mieszka w Szarym Londynie i jest poszukiwana. A właściwie to jest poszukiwany, gdyż wszyscy przekonani są, że ten rzezimieszek to mężczyzna. Lila nie jest prostą postacią. Uwielbia przygody i marzy o tym, aby zostać piratem. Czuć wiatr we włosach i plądrować co się da. Nie lubi stać w miejscu, jest pełna determinacji i chęci działania. Podobał mi się jej hart ducha i stanowczość, choć niekiedy wydawała się być zbyt poważna i przerażała mnie swoim lekkim podejściem do życia. Jednak mimo wszystko polubiłam ją i chętnie spędziłabym z nią trochę czasu, choć nie zostałybyśmy przyjaciółkami.
Pióro: Mimo że do czynienia mamy z narracją trzecioosobową, za czym nie przepadam, to bardzo dobrze czyta się całą tę opowieść. Autorka w ciekawy sposób poprowadziła akcję i sprawiła, że nie jest łatwo oderwać się od lektury.

Całokształt: Zdecydowanym plusem całej tej historii jest przygoda. Razem z głównymi bohaterami poznajemy zakątki każdego z Londynów czując na karkach oddech ścigających ich ludzi, którzy ponad wszystko chcieliby mieć ich w swoich rękach. Cała opowieść nie została przytłoczona romansem, który tak naprawdę prawie nie istnieje tutaj. Można co prawda dostrzec jego zalążek, jednak nie jest to coś bardzo ważnego. Jestem z tego powodu zadowolona, gdyż ostatnimi czasy takie historie były zabijane zbyt mocno wyeksponowanym wątkiem miłosnym, a tutaj świetnie się bawimy zatracając w całej historii próbując pomóc bohaterom i zastanawiając się dokąd to wszystko prowadzi.

Z całą pewnością nie jest to opowieść pozbawiona przewidywalności. Zdarzają się rzeczy, które nie sprawiły, że czytelnik był zaskoczony, jednak nie jest to coś nagminnego. Zdecydowanie fajną sprawą jest kwestia magii, obecność kilku całkowicie różnych od siebie Londynów, gdzie przedstawione są trzy modele dworów. Każde imperium jest rządzone w inny sposób. Nie brakuje intryg i chęci posiadania więcej. Całość została świetnie dopracowana, choć niektóre rzeczy mogłyby być nieco bardziej zaskakujące i przerażające.

Kasia radzi: Nie jestem pewna komu powinnam polecić tę powieść. Nie chcę powiedzieć, że przeznaczona jest ona dla fanów jakiejś konkretnej powieści, ale jeśli lubicie walkę o władzę – zarówno nad krajami, jak i nad magią – oraz fascynują Was alternatywne światy i magia to powinniście sięgnąć po tę książkę.

Mój osąd: Potężny heros – 8/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.