255. Recenzja „Pojedynek” - Marie Rutkoski
„Prawda może być równie zwodnicza jak kłamstwo.”
Autor: Marie
Rutkoski
Tytuł: Pojedynek
Seria: Niezwyciężona
#1
Wydawnictwo: Feeria
Young
Narracja: trzecioosobowa
Główny
bohater: Kestrel – 17 lat, Arin – 19 lat
Romans: Kestrel +
Arin
Ogumienie: Nie wiem
z jakiego powodu, ale ta okładka mi się nie podoba. Może pasuje do tego, że
Kestrel jest dość zamożna i prawie mieszka w pałacu, nosi sukienki i żyje
prawie jak księżniczka, ale jakoś nie do końca przekonuje mnie poza modelki i
niezbyt ładna sukienka. W klimat powieści raczej się wpisuje, ale nie zmienia
to faktu, że mi się nie podoba.
Najlepsze
zastosowanie: Valorianie to lud uważany za barbarzyński i mało ucywilizowany.
Jednak mają potężną armię i chcą posiadać jak najwięcej terenów, aby ich
królestwo było jak największe. Przed laty udało im się podbić Herran. Teraz
żyją tam jak królowie i rdzennych mieszkańców uważają za swoich niewolników.
Kestrel jest córką generała, dzięki któremu wyprawa na Herran się powiodła. Ona
sama nie jest fanką wojny i nie nadaje się do walki, choć ojciec próbuje ją
tego nauczyć. Jest dobrym strategiem, jednak nie chce wstąpić do wojska. Na
razie stara się być zwykłą nastolatką. Chadza po targach, wraz ze swoją
przyjaciółką i cieszy się życiem. Pewnego dnia przypadkowo trafiają na targ
niewolników. Tam dostrzegają chłopaka, Herrańczyka, do którego Kestrel czuje
jakieś przyciąganie. Udaje jej się go wykupić, jednak dziewczyna nie jest
pewna, jaki był cel jej działania. Wbrew wszystkiemu dziewczyna zaczyna spędzać
z Arinem, bo tak ma na imię chłopak, coraz więcej czasu. Wiedzą jednak, że to
nie będzie takie łatwe, tym bardziej, że nadchodzą mroczne czasy i wszystko, co
do tej pory znają może zostać zniszczone.
Tykać
to kijem?: Nasłuchałam się tylu pozytywnych opinii na temat tej książki,
zwłaszcza tuż po premierze tomu drugiego, że nie mogłam jej nie poznać. Miałam
nadzieję, że będzie to interesująca historia i porwie mnie bez reszty.
Bohaterowie: Słabe
ogniwo całej opowieści. Każda z postaci jest zbyt sztuczna, aby mogła być
prawdziwa. Nie wyczułam od nich żadnej realnej wibracji, czegoś co
powiedziałoby mi, że mogą istnieć naprawdę. Wydają się być niezwykle nijacy,
papierowi i słabo dopracowani. Ciężko powiedzieć cokolwiek na ich temat, gdyż
nie poznajemy ich nawet w najmniejszym stopniu. Jedyne, co jestem w stanie
stwierdzić, to to, że Kestrel jest dość mądra i potrafi świetnie kalkulować
sytuację w jakiej się znajduje. Poza tym nic o niej nie wiadomo, oprócz tego,
że uwielbia muzykę i często wygrywa w kły i żądła. Dowiadujemy się niewiele o
niej samej, nie przez to, że jest nieprzenikniona, ale z powodu całkowitego
niedopracowania. Nie ma w niej nawet krzty realności. Nie mogłaby być
prawdziwym człowiekiem, będąc tak papierową.
To samo tyczy się reszty bohaterów.
Żaden z nich nie jest na tyle dopracowany, aby można było móc się z nim spotkać
się w życiu. Zachowują się nieco jak roboty i nie da się ogarnąć rozumem ich
emocji, które są niekontrolowane. Nie da się przewidzieć ich ruchów, gdyż nie
poznajemy ich na tyle, aby dowiedzieć się jaki mają charakter. Są nijacy,
zachowują się często zbyt bezsensownie i nie do końca logicznie, co
zdecydowanie nie poprawia ich i tak już kiepskiej sytuacji.
Pióro: Na
szczęście książka napisana jest dość przystępnym językiem, dzięki czemu nie
dłuży się zbytnio i da się wytrzymać te kilkaset stron. Co prawda nie jest
jakimś mocnym punktem, ale da się przeżyć.
Całokształt: Kiedy
zaczynałam tę książkę miałam w głowie jedną myśl – Niech nie będzie podobna do Rywalek czy Czerwonej królowej. Do pierwszej nie jest podobna ani trochę,
jednak nieco mi przypomina tę drugą. Nie wiem dokładnie dlaczego, gdyż nie mają
jakichś wspólnych wydarzeń, ani postaci nie wydają się być jakoś mocno ze sobą
powiązane, ale przez dłuższy czas w głowie mej siedziało, że Pojedynek okropnie przypomina mi Czerwoną królową. Na swoje nieszczęście.
Poza papierowymi postaciami głównym
mankamentem są relacje między bohaterami, które są całkowicie irracjonalne i
pojawiają się zupełnie znikąd. Chodzi mi o dopiero rodzące się uczucia, gdyż te
już wcześniej obecne w życiu bohaterów nie są takie złe. Nie mam na myśli
czegoś konkretnego i nie ograniczałabym się do dwójki głównych bohaterów, choć
oni akurat mają najbardziej nienaturalną relację między sobą. Poza nimi są też
różne inne dość zaskakujące więzi, pojawiające się w niespodziewanych
okolicznościach.
Przejdę do samej historii, która
wydaje się być najbardziej interesująca. Oczywiście moje zniesmaczenie wywołała
sugestia w opisie, że do czynienia będziemy mieli z zakazanym, oklepanym
romansem, ale i tak dałam książce szansę. Autorka miała ciekawy dość ciekawy
pomysł, jednak ja czekałam na jakieś większe BUM. Coś czemu się nie oprę.
Niestety nic takiego nie nastąpiło i boję się nieco sięgać po kolejny tom, żeby
się jeszcze bardziej nie zawieść na tej serii.
Kasia
radzi: Myślę, że fani Rywalek
czy Czerwonej królowej znajdą w tej
pozycji coś dla siebie. Może nie dzieje się ona na dworze, ale niewiele do tego
brakuje. Nie polecałabym jej jednak jakoś szczególnie. Nie ma w sobie nic
zaskakującego i niesamowitego, więc spokojnie możecie ją sobie odpuścić.
Mój
osąd: Niechlujny wampir – 6/10
Brak komentarzy: