260. Recenzja „Królowa cieni” - Sarah J Maas

sierpnia 11, 2016
„Trzeba poszukać innego sposobu na zapewnienie sobie przyszłości. A potem jeszcze innego, jeśli będzie trzeba. Nigdy się nie poddam, bez względu na to, ile razy ci rzeźnicy pchną mnie na kolana.”
Autor: Sarah J Maas

Tytuł: Królowa cieni

Seria: Szklany tron #4

Wydawnictwo: Uroboros [Grupa wydawnicza Foksal]

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Aelin Ashryver Galathynius – 19 lat

Romans: Aelin + Rowan

Ogumienie: Okładki do tej serii są niezwykle urodziwe. Ta również jest śliczna, choć nadal moją ulubioną jest ta z Dziedzictwa ognia, ale to przede wszystkim ze względu na zielony kolor. Choć przyznam szczerze, że to, co zaprezentowane jest z tyłu jest chyba najgorsze ze wszystkich tomów. Mam nadzieję, że w kolejnej części się to poprawi.

UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ, DRUGIEJ I TRZECIEJ CZĘŚCI [SZKLANY TRON, KORONA W MROKU ORAZ DZIEDZICTWO OGNIA]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Najlepsze zastosowanie: Celaena Sardothien była Zabójczynią Adarlanu i Królewską Obrończynią. Przez to jaką drogę obrała straciła wielu przyjaciół, wiele osób, które znaczyły dla niej wszystko, które kochała. Przyszedł czas zemsty za wszystkie wyrządzone jej krzywdy. Celaena zniknęła, narodziła się Aelin Ogniste Serce, królowa Terrasenu, która pragnie odzyskać swe królestwo. Wraca z Wendlyn do Rifthold, aby wyrównać rachunki i przywrócić magię w Adarlanie. Na początku musi dowiedzieć się, co wydarzyło się podczas jej nieobecności i jak bardzo świat się zmienił. Fakt, że Chaol odszedł z królewskiej służby sprawił, że Aelin była niezwykle zaskoczona. Przez lata wykonywał bez szemrania rozkazy króla i jego przejście na stronę buntowników nieco rozstroił królową, jednak nie zmienił jej planów. Aby móc doprowadzić do skutku swoje plany musi na parę chwil stać się Celaeną i odnowić dawne kontakty. Decyduje się na zawiązanie umowy z człowiekiem niezwykle przebiegłym i śmiercionośnym. Aelin musi ryzykować, aby ocalić kuzyna, Adarlan oraz Terrasen. Kluczem do wszystkiego jest śmierć króla i uwolnienie magii, ale czy da się tego dokonać, kiedy ma się jako broń jedynie własny spryt i kilkanaście ostrzy?

Tykać to kijem?: Może pierwsze dwie części nie skradły mego serca, ale im bardziej w las, tym bardziej mi się podoba, choć idealnie nie jest. Dlatego nie mogłam przegapić tego tomu.

Bohaterowie: Główna bohaterki przechodzi dużą zmianę. Tak jakby przemiana z Celaeny w Aelin sprawiła, że narodziła się całkowicie inna osoba. Na całe szczęście jej metamorfoza jest pozytywna. Nareszcie dziewczyna staje się pewna siebie i przestaje irytować. Zaczyna zachowywać się jak królowa, jest pewna swego i wie do czego dąży oraz jak osiągnąć swe cele. Co prawda nie stała się moją ulubioną postacią, ale zaczynam ją lubić. Nareszcie zaczyna podejmować sensowne decyzje i jej egoizm nieco odchodzi w cień. Zaczyna myśleć o innych osobach, choć nadal potrafi wykonywać niektóre sprawy sama, jakby nie była pewna czy warto zaufać swoim towarzyszom. Ale jestem jej w stanie to wybaczyć, gdyż przez lata musiała być samowystarczalna i po prostu weszło jej to w krew i ciężko jest się od tego odzwyczaić.

W tej części pojawia się kilka nowych postaci, jednak najbardziej spodobała mi się Lysandra. Dziewczyna mocno poturbowana przez życie i posiadająca dość interesującą osobowość. Nie pojawiała się zbyt wiele razy, ale i tak zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Bardzo dobrym pomysłem było jej wprowadzenie, gdyż nadała nieco kolorytu całej opowieści. Poza nią postacią, którą lubię niezmiennie jest Dorian, choć to, co działo się z nim w tej części nie było zbyt fajne. Ponadto przestałam żywić do Chaola negatywne uczucia. Może i nie polubiłam go jakoś mocno, bo nadal potrafi podejmować dziwaczne decyzje, jednak stał się doroślejszy i dojrzalszy.

Pióro: Z każdą kolejną książką styl pisania autorki się poprawia. Mimo że ta pozycja ma ponad osiemset stron czyta się ją w ekspresowym tempie. Nie ma żadnych przestojów i z ciekawością śledzi się losy bohaterów.

Całokształt: Nie ma się do czego przyczepić w tej części. Pojawiają się ciekawi bohaterowie, którzy mają wpływ na fabułę oraz dzieje się naprawdę wiele, przez co nie ma czasu na nudę. Czytelnik z zapartym tchem śledzi całą akcję i zastanawia się jak to się wszystko skończy i czy uda się doprowadzić do szczęśliwego zakończenia. Fanką tej serii nie jestem i raczej już nie będę, ale polubiłam ją i ciężko będzie mi się pożegnać z jej bohaterami. Co prawda nieco przeraża mnie fakt, że ma być jeszcze kilka części i zaczynam się obawiać, że autorka niepotrzebnie wszystko przedłuża. Jeśli autorka utrzyma poziom tej serii to nie powinno być źle.

W powieści obecny jest ponownie wątek wiedźm Żelaznozębnych i powiem Wam, że autorka dobrze zrobiła wprowadzając go, gdyż mamy większe spektrum i dużo lepiej poznaje się cały ten świat z różnych perspektyw. Ponadto coraz bardziej zaczynam doceniać Manon oraz Asterin. Ciekawe postaci, które mogą naprawdę wiele wnieść do całej historii. I pojawia się u nich jeszcze jedna osoba – Elide. Myślę, że ona również będzie miała wpływ na fabułę i mówiąc szczerze liczę na to, gdyż sprawia wrażenie ciekawej postaci, choć jest również nieco przestraszona i nieśmiała. Ale posiada też czasami wojowniczą naturę i mam nadzieję, że zostanie ona podsycona.

[Dywagacje na temat romansu z Celaeną/Aelin na przestrzeni czterech części – możliwe SPOILERY] W pierwszym tomie byłam ogromną fanką Doriana, w tomie kolejnym nie mogłam znieść Chaola i pragnęłam, aby wybrała Doriana, choć pod koniec historii stwierdziłam, że on jest dla niej za dobry. W części trzeciej nie byłam jakoś przekonana do Rowana, a ogromnie cieszyłam się z faktu, że Dorian wyleczył się z Celaeny i znalazł sobie naprawdę fajną dziewczynę. Natomiast tutaj zauważyłam, że Rowan idealnie pasuje do Aelin i naprawdę im kibicuję, choć nie jestem fanką samego Fae. Ale cieszę się ich szczęściem. PS (SPOILER)Myślę, że Dorian może coś zacząć kręcić z Manon. (KONIEC SPOILERA)

Kasia radzi: Fani serii powinni być zadowoleni z tego w jakim kierunku podąża ta seria. Tym bardziej, że autorka zaczyna wykorzystywać potencjał, który w niej drzemie i coraz lepiej jej to idzie. Z tego powodu ogromnie ciekawi mnie w jakim kierunku podąży autorka, tak aby wszystkiego nie przedłużać zanadto.

Mój osąd: Potężny heros – 8/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.