264. Recenzja „Ogniste oczyszczenie” - Francesca Haig
„– Zawsze marzył ci się świat, w którym bliźniaki nie są zmuszone pałać do siebie nienawiścią. Świat wolny od podziałów, w którym miejsce takie jak ta wyspa nie byłoby potrzebne. Może to wyraz tchórzostwa. A może odwagi.”
Autor: Francesca
Haig
Tytuł: Ogniste
oczyszczenie
Seria: Ogniste
oczyszczenie #1
Wydawnictwo: Uroboros
[Grupa Wydawnicza Foksal]
Narracja:
pierwszoosobowa – Cass
Główny
bohater: Cass – 22 lata
Romans: Cass +
Kima
Ogumienie: Ta
okładka nie jest jakaś szczególna, ale rozumiem jej ogólny zarys. Chłopak i
dziewczyna z całą pewnością symbolizują Cass i Zacha, jednak poza tym nic się
na niej nie dzieje. Nie jest to piękna grafika, ani nie jest brzydka, ale
mówiąc szczerze, mogła zostać lepiej dopracowana, bo mi brakuje w niej jakiejś
magicznej nuty.
Najlepsze
zastosowanie: Czterysta lat temu miał miejsce Wybuch. Pozostawił ogromne
zniszczenia i strach przed elektrycznością i wszystkim, co zmechanizowane.
Ludzie musieli nauczyć się żyć od nowa, na nowych warunkach i z mniejszą
ilością możliwości niż wcześniej. Dostali za to coś niewytłumaczalnego. Od
czterystu lat na Ziemi rodzą się tylko bliźnięta. Zawsze jest to chłopiec i
dziewczyna, zawsze jedno jest Alfą, a drugie Omegą i nie mogą żyć bez siebie.
Kiedy jedno choruje, drugie również cierpi. Umierają również razem, dlatego
muszą egzystować oboje, choć zawsze osobno. Alfy, pełne energii, zdrowe
fizycznie i psychicznie, będące urodzonymi przywódcami, silnymi i zdecydowanymi,
rządzą tym światem. Omegi, posiadające więcej lub mniej kończyn, zawsze z
defektami, żyją na marginesie. Dostają mniej żyzne tereny, a Alfy muszą je
tolerować, bo inaczej same umrą. Bez nich, jednak świat byłby lepszy. Cass i
Zach przyszli na świat bez żadnych defektów. Wydawać by się mogło, że urodziły
się dwie Alfy. Jednak oni znają prawdę. Cass jest Widzącą, jednak wie, że jeśli
komukolwiek o tym powie zostanie wysłana do wioski Omeg i nigdy więcej nie
zobaczy rodziny. Przez trzynaście lat udaje jej się oszukiwać rodzinę i
społeczeństwo. Jednak nic nie trwa wiecznie, nawet spokój, który wreszcie
znalazła w swojej chatce. Przeszłość upomni się o nią i będzie żądała zapłaty.
Tykać
to kijem?: Opis książki ogromnie mnie zaintrygował, dlatego nie mogłam się
doczekać aż wreszcie przeczytam tę historię. Jednak chwilę zajęło zanim
znalazła się w moim posiadaniu.
Bohaterowie: Cass
teoretycznie ma ponad dwadzieścia lat, kiedy zaczyna się coś większego dziać w
książce, jednak zachowuje się jak nastolatka. W pewnym stopniu jestem w stanie
jej to wybaczyć, gdyż kilka lat swojego życia spędziła całkowicie odizolowana
od społeczeństwa i po prostu mogła nie zauważyć, jak zachowują się osoby w jej
wieku. Jednak była również mądra i sprytna, bardziej niż jakakolwiek
nastolatka. Dziewczyna ma wiele sprzecznych cech i jej zachowanie bywa różne.
Przez całą książkę poznajemy ją jedynie powierzchownie i ciężko jest powiedzieć
jak zachowałaby się w jakiejś drastycznej sytuacji. Nie do końca przypadła mi
do gustu. Podejmowała dziwne decyzje i zawsze się mądrowała i uważała, że wie
lepiej, co należy zrobić. Ponadto uparcie wierzyła w dobroć swojego brata,
który już dawno zszedł na złą ścieżkę. Aby poprzeć to, że potrafi być dobry
przywoływała obrazy z przeszłości,jednak one wcale nie były takie sielankowe i
Zach wychodził na nich zazwyczaj przynajmniej trochę niekorzystnie. Nie wiem,
gdzie ona widziała w nim dobro, ale ja go nigdzie nie dostrzegłam, tym bardziej
po tym jak traktował ją, swoją rodzoną siostrę.
Reszta bohaterów jest niestety słabo
dopracowana. Wszyscy są dość papierowi i brak im jakichś ludzkich cech.
Postacią, którą poznajemy dość mocno jest Kima, chłopak niepamiętający swojej
przeszłości i chodzący za Cass jak piesek na smyczy. Mimo wszystko jest
inteligentny i potrafi racjonalnie ocenić całą sytuację i przedstawić swój
punkt widzenia. Jednak nie do końca mnie do siebie przekonał. Wydawał się być
sympatyczny, ale był również mało realistyczny, dlatego jego emocje również
bywały sztuczne i dość nieprzekonujące.
Pióro: Styl
pisania nie wyróżnia się niczym szczególnym. Autorka pisze przystępnym językiem,
dzięki czemu książkę czyta się dość sprawnie, choć lepsze poprowadzenie akcji
mogłoby jeszcze poprawić komfort czytania.
Całokształt: Przyznam
szczerze, że po przeczytaniu opisu byłam niezwykle zaintrygowaną całą koncepcją
tej książki i to było głównym powodem, dlaczego sięgnęłam po tę historię. Im
bardziej zagłębiałam się w nią, tym bardziej doceniałam pomysł, jednak
równocześnie byłam niezadowolona, gdyż autorka poszła w złym kierunku. Nie
poprowadziła tej opowieści intrygująco, tak, że czytelnik nie może doczekać
się, co wydarzy się na kolejnych kilku stronach. Mimo że działo się dość dużo,
to nie sprawiało, że czytało się tę powieść z wielkim zaangażowaniem i
zaciekawieniem. Wiele razy zastanawiałam się czy zdarzy się coś zaskakującego i
wartego uwagi. Pod sam koniec mamy jedną taką rzecz, jednak mnie jakoś bardzo
nie zszokowała, gdyż przez większość książki czekałam na podobne rozwiązanie.
Szkoda, że autorka nie poradziła sobie z realizacją pomysłu, gdyż był on
doprawdy intrygujący i gdyby wykonanie było lepsze historia mogłaby wbijać w
fotel.
Nie dość, że bohaterowie nie zostali
dobrze dopracowani to relacje między nimi są niezwykle naciągane i straszliwie
dziwaczne. Widać, że uczucia jakie do siebie żywią są stworzone na siłę, gdyż
autorka wymyśliła sobie, że ta i ta osoba mają się uwielbiać i nawet jeśli czuć
sztucznością na kilometr to nic nie stanie na przeszkodzie, aby się lubili albo
i nawet coś więcej. Bardzo mi to zawadzało, choć rozumiałam te relacje i sama
wpadłam na to, że skończy się to w taki sposób. Szkoda, że autorce nie wyszło
to płynnie i naturalnie i musiała tworzyć więzi na siłę.
Kasia
radzi: Mimo kilku minusów zapisuję tę książkę na plus. Nie jest to
wybitna literatura i bardziej spodoba się nastolatkom aniżeli nieco starszym
czytelnikom, ale ma swoje dobre momenty. Tylko szkoda, że jest ich tak
niewiele, gdyż historia posiada duży potencjał.
Mój
osąd: Niechlujny wampir – 6/10
Brak komentarzy: