262. Recenzja „Pierwszy dotyk ognia” - Jeaniene Frost

sierpnia 16, 2016
„Ludzie mogą doprowadzić wybraną fasadę do perfekcji, ale swoje grzechy każdy nosi tuż przy skórze.”
Autor: Jeaniene Frost

Tytuł: Pierwszy dotyk ognia

Seria: Nocny Książę #1

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Narracja: pierwszoosobowa – Leila

Główny bohater: Leila Dalton – ok. 24 lata

Romans: Leila + Vlad

Ogumienie: Lubię okładki tworzone przez wydawnictwo Papierowy Księżyc. Zawsze są odmienne od tych oryginalnych i mają w sobie jakąś magię. Tutaj również jest coś niesamowitego i tajemniczego, co sprawia, że czytelnik ma ochotę zagłębić się w całą opowieść.

Najlepsze zastosowanie: Kiedy Leila była małą dziewczynką brała udział w wypadku, który na zawsze odmienił jej życie. Prąd przeszedł przez jej ciało pozostawiając wiele blizn, a także czyniąc z niej dziwadło. Od tamtej pory dziewczyna może strzelać iskrami, a także przy dotyku może spostrzec największy grzech danej osoby, a niekiedy również ujrzeć jego przyszłość. Z powodu swoich zdolności Leila musiała opuścić rodzinne strony i zajęła się pracą w cyrku. Tam poznała wielu równie dziwnych ludzi oraz dowiedziała się, że istnieją wampiry. Pewnego dnia, zupełnie się nie spodziewając dziewczyna zostaje porwana przez istoty nocy, które wiedzą o jej zdolnościach i pragną je wykorzystać do swoich celów. Będąc zdesperowaną i pełną nadziei postanawia wezwać na pomoc tego, do którego znalezienia zmusili ją zbiry. Pewna jest, że kiedy dowie się, że ktoś na niego poluje to pomoże jej wydostać się z pułapki. Nie sądziła jednak, że przyjdzie jej za to zapłacić. Razem muszą stawić czoła potężnemu wampirowi i nic nie stanie im na przeszkodzie, aby ten cel osiągnąć.

Tykać to kijem?: Uwielbiam serię o Nocnej Łowczyni. Każdą z części czytałam po kilka razy (nie wiem czy powinnam się do tego przyznawać, bo brałam się za nieoficjalne tłumaczenia, ale co ma czytelnik zrobić, kiedy wydawnictwo nie ma zamiaru kontynuować jego ulubionej serii?). Co prawda tworzenie nowych historii w tym uniwersum nie do końca do mnie przemawia, ale i tak postanowiłam się w nie zagłębić.

Bohaterowie: W skrytości ducha liczyłam, że narracja prowadzona będzie z dwóch perspektyw dzięki czemu poznamy obie postaci. Zadowolić się jednak musimy historią z perspektywy Leili. Dziewczyna może nie umywa się do Cat, ale jest również intrygująca. Jest dość uparta, zdeterminowana, mówi to co chce i nie zważa na to czy jej słowa skierowane są do potężnego wampira, który mógłby zdmuchnąć ją jak zapałkę. Właśnie dlatego ją polubiłam. Potrafi postawić na swoim i jest stanowcza. Co prawda niekiedy człowieka irytuje tą swoją samodzielnością i brakiem chęci współpracy, tak jakby sama wiedziała wszystko lepiej i mogła zrobić wszystko lepiej. Ale mimo to jest fajną osóbką i raczej wartą poznania.

Wiele osób, które czytały tę książkę zachwycają się Vladem. Ja co prawda bardzo go lubię, wydaje się być interesującą postacią już po samych epizodach w Nocnej Łowczyni. Tutaj, gdzie jest ważniejszą postacią, wcale nie został tak bardzo wyeksponowany. Nie poznajemy go dogłębnie co jest dość dziwne, przez co nie wiemy o nim zbyt wiele. Ogromnie szkoda, że nie ma narracji prowadzonej z jego perspektywy, gdyż chętnie dowiedziałabym się, co siedzi w jego głowie. Jakie myśli go zaprzątają  i jakie uczucia nim targają. Fajnie byłoby to wszystko wiedzieć, ale niestety nie było nam to dane. Z tego powodu jestem nieco zawiedziona. Nie przekonuje mnie jego postać, choć mam nadzieję, że w kolejnych tomach to się poprawi.

Pióro: Jeaniene Frost nie posługuje się skomplikowanym językiem, dlatego jej książki czyta się w dość szybkim tempie. Nie ma problemów z zagłębieniem się w akcję.

Całokształt: Nie jest to ten sam poziom co w Nocnej Łowczyni. Autorka co prawda nie zmieniła się mocno, ale zamiast iść w dobrą stronę, podąża w kierunku, który nie do końca mi odpowiada. Zbyt długie siedzenie w tym uniwersum również nie może dobrze pójść. Poza tym autorka już przesadziła tworząc siedem tomów z przygodami Cat. Pierwsze trzy części były niesamowite – porywające, zaskakujące, nieprawdopodobne. Kolejne wydawały się już tworzone na siłę (co prawda tom ostatni nadal przede mną, więc nie będę się na jego temat wypowiadała). I w pewnym sensie ta seria również została stworzona na siłę. Brak jej czegoś niesamowitego, jakiejś magii.

Mimo tego że uważam tę serię za niepotrzebną to nie jestem mocno zawiedziona, choć zadowolona też nie jestem. Przede wszystkim cała historia jest nieco nijaka i lekko się dłuży. Czytelnik jak najszybciej chce dowiedzieć się jak to wszystko się skończy, a wszystkie poboczne wątki przedłużają to i wprawiają w zniecierpliwienie. Dodatkowo bohaterowie nie poprawiają całej sytuacji, choć nie są najgorsi. Prawdą jest, że mogli być lepiej i staranniej dopracowani. Z ocen na LC można wyczytać, że kolejny tom jest dużo lepszy, dlatego na razie dam szansę całej serii. Jeśli się poprawi będę zadowolona, a jeśli nie to już więcej nie sięgnę po przygody Vlada i Leili.

Kasia radzi: Myślę, że jeśli lubicie uniwersum stworzone przez Jeaniene Frost w serii Nocna Łowczyni to możecie się zabierać i za tę powieść. Może nie jest aż tak porywająca, ale ma swoje dobre momenty, które warto docenić.

Mój osąd: Rozkładający się zombie – 7/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.