262. Recenzja „Pierwszy dotyk ognia” - Jeaniene Frost
„Ludzie mogą doprowadzić wybraną fasadę do perfekcji, ale swoje grzechy każdy nosi tuż przy skórze.”
Autor: Jeaniene
Frost
Tytuł: Pierwszy
dotyk ognia
Seria: Nocny
Książę #1
Wydawnictwo: Papierowy
Księżyc
Narracja:
pierwszoosobowa – Leila
Główny
bohater: Leila Dalton – ok. 24 lata
Romans: Leila +
Vlad
Ogumienie: Lubię
okładki tworzone przez wydawnictwo Papierowy Księżyc. Zawsze są odmienne od
tych oryginalnych i mają w sobie jakąś magię. Tutaj również jest coś
niesamowitego i tajemniczego, co sprawia, że czytelnik ma ochotę zagłębić się w
całą opowieść.
Najlepsze
zastosowanie: Kiedy Leila była małą dziewczynką brała udział w wypadku, który
na zawsze odmienił jej życie. Prąd przeszedł przez jej ciało pozostawiając
wiele blizn, a także czyniąc z niej dziwadło. Od tamtej pory dziewczyna może
strzelać iskrami, a także przy dotyku może spostrzec największy grzech danej
osoby, a niekiedy również ujrzeć jego przyszłość. Z powodu swoich zdolności
Leila musiała opuścić rodzinne strony i zajęła się pracą w cyrku. Tam poznała
wielu równie dziwnych ludzi oraz dowiedziała się, że istnieją wampiry. Pewnego
dnia, zupełnie się nie spodziewając dziewczyna zostaje porwana przez istoty
nocy, które wiedzą o jej zdolnościach i pragną je wykorzystać do swoich celów.
Będąc zdesperowaną i pełną nadziei postanawia wezwać na pomoc tego, do którego
znalezienia zmusili ją zbiry. Pewna jest, że kiedy dowie się, że ktoś na niego
poluje to pomoże jej wydostać się z pułapki. Nie sądziła jednak, że przyjdzie
jej za to zapłacić. Razem muszą stawić czoła potężnemu wampirowi i nic nie
stanie im na przeszkodzie, aby ten cel osiągnąć.
Tykać
to kijem?: Uwielbiam serię o Nocnej Łowczyni. Każdą z części czytałam po
kilka razy (nie wiem czy powinnam się do tego przyznawać, bo brałam się za
nieoficjalne tłumaczenia, ale co ma czytelnik zrobić, kiedy wydawnictwo nie ma
zamiaru kontynuować jego ulubionej serii?). Co prawda tworzenie nowych historii
w tym uniwersum nie do końca do mnie przemawia, ale i tak postanowiłam się w
nie zagłębić.
Bohaterowie: W skrytości
ducha liczyłam, że narracja prowadzona będzie z dwóch perspektyw dzięki czemu
poznamy obie postaci. Zadowolić się jednak musimy historią z perspektywy Leili.
Dziewczyna może nie umywa się do Cat, ale jest również intrygująca. Jest dość
uparta, zdeterminowana, mówi to co chce i nie zważa na to czy jej słowa
skierowane są do potężnego wampira, który mógłby zdmuchnąć ją jak zapałkę.
Właśnie dlatego ją polubiłam. Potrafi postawić na swoim i jest stanowcza. Co
prawda niekiedy człowieka irytuje tą swoją samodzielnością i brakiem chęci
współpracy, tak jakby sama wiedziała wszystko lepiej i mogła zrobić wszystko
lepiej. Ale mimo to jest fajną osóbką i raczej wartą poznania.
Wiele osób, które czytały tę książkę
zachwycają się Vladem. Ja co prawda bardzo go lubię, wydaje się być
interesującą postacią już po samych epizodach w Nocnej Łowczyni. Tutaj, gdzie
jest ważniejszą postacią, wcale nie został tak bardzo wyeksponowany. Nie
poznajemy go dogłębnie co jest dość dziwne, przez co nie wiemy o nim zbyt
wiele. Ogromnie szkoda, że nie ma narracji prowadzonej z jego perspektywy, gdyż
chętnie dowiedziałabym się, co siedzi w jego głowie. Jakie myśli go zaprzątają i jakie uczucia nim targają. Fajnie byłoby to
wszystko wiedzieć, ale niestety nie było nam to dane. Z tego powodu jestem
nieco zawiedziona. Nie przekonuje mnie jego postać, choć mam nadzieję, że w
kolejnych tomach to się poprawi.
Pióro: Jeaniene
Frost nie posługuje się skomplikowanym językiem, dlatego jej książki czyta się
w dość szybkim tempie. Nie ma problemów z zagłębieniem się w akcję.
Całokształt: Nie jest
to ten sam poziom co w Nocnej Łowczyni. Autorka co prawda nie zmieniła się
mocno, ale zamiast iść w dobrą stronę, podąża w kierunku, który nie do końca mi
odpowiada. Zbyt długie siedzenie w tym uniwersum również nie może dobrze pójść.
Poza tym autorka już przesadziła tworząc siedem tomów z przygodami Cat.
Pierwsze trzy części były niesamowite – porywające, zaskakujące,
nieprawdopodobne. Kolejne wydawały się już tworzone na siłę (co prawda tom
ostatni nadal przede mną, więc nie będę się na jego temat wypowiadała). I w
pewnym sensie ta seria również została stworzona na siłę. Brak jej czegoś
niesamowitego, jakiejś magii.
Mimo tego że uważam tę serię za
niepotrzebną to nie jestem mocno zawiedziona, choć zadowolona też nie jestem.
Przede wszystkim cała historia jest nieco nijaka i lekko się dłuży. Czytelnik
jak najszybciej chce dowiedzieć się jak to wszystko się skończy, a wszystkie
poboczne wątki przedłużają to i wprawiają w zniecierpliwienie. Dodatkowo bohaterowie
nie poprawiają całej sytuacji, choć nie są najgorsi. Prawdą jest, że mogli być
lepiej i staranniej dopracowani. Z ocen na LC można wyczytać, że kolejny tom
jest dużo lepszy, dlatego na razie dam szansę całej serii. Jeśli się poprawi
będę zadowolona, a jeśli nie to już więcej nie sięgnę po przygody Vlada i
Leili.
Kasia
radzi: Myślę, że jeśli lubicie uniwersum stworzone przez Jeaniene Frost
w serii Nocna Łowczyni to możecie się zabierać i za tę powieść. Może nie jest
aż tak porywająca, ale ma swoje dobre momenty, które warto docenić.
Mój
osąd: Rozkładający się zombie – 7/10
Brak komentarzy: