265. Recenzja „Przekraczając granice” - Oksana Pankiejewa

sierpnia 26, 2016
„Pesymista to tylko dobrze poinformowany optymista.”
Autor: Oksana Pankiejewa

Tytuł: Przekraczając granice

Seria: Kroniki Dziwnego Królestwa #1

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: brak jednego głównego bohatera

Ogumienie: Co prawda okładka nie powala na kolana, ale jest idealnym odzwierciedleniem najważniejszych postaci pojawiających się w tej historii. Jednak nie wyobrażam sobie, aby Żak, mimo że jest błaznem, mógł w coś podobnego się ubrać. Ponadto król, czyli ten z fajką, wygląda nieco za staro, a Elmar jest za mało przystojny. Jedynie Olga się udała. Zwłaszcza z tymi króliczymi kapciami.

Najlepsze zastosowanie: Olga to dwudziestojednoletnia studentka, wracająca na łono rodziny, gdyż ostatni rok studiów stanął pod wielkim znakiem zapytania. Teraz dziewczyna nie wie co ma ze sobą począć. Gdzie pracować po nieskończonej filologii hiszpańskiej i jak dalej żyć. Wraca do rodzinnego miasta, gdzie napada na nią zbir, co sprawia, że Olga przenosi się do alternatywnego świata pełnego magii i staroświeckich obyczajów. Tam na tronie siedzi nieco ekscentryczny król Szellar, mimo wielu kobiet i ludzi go otaczających także lekko samotny. Jego jedynym przyjacielem jest błazen, który ukrywa swoją przeszłość przed mieszkańcami Ortanu. Jest to rozchwytywany chłopak, który uwielbia przebywać z kobietami. Z kolei Elmar, kuzyn króla, następny w kolejce do tronu to wojownik, który ponad wszystko chciałby zostać bardem. Jego celem wydaje się być zeswatanie kuzyna, aby sam nie musiał zasiadać na tronie, gdyż zwyczajnie się do tego nie nadaje. Ponadto gdyby został władcą nie mógłby ożenić się ze swoją ukochaną, która jest nimfą, nieco roztrzepaną i nieprzewidywalną. Ważną postacią królestwie jest także Mafiej – książę posiadający elfie uszy i magiczne zdolności. Jego hobby to przenoszenie rzeczy z innych światów, mimo że wielokrotnie mu tego zabraniano. I właśnie tak Olga trafiła do Ortanu, Mafiej chciał coś wyciągnąć i tak się przytrafiło, że padło na nią. Teraz dziewczyna musi zacząć nowe życie w całkiem nowym otoczeniu i z innymi ludźmi.

Tykać to kijem?: Kiedy usłyszałam, że ta książka spodoba się fanom Olgi Gromyko, wiedziałam, że jest to coś dla mnie. Gdy trafiła w moje ręce nie mogłam się doczekać aż się za nią zabiorę.

Bohaterowie: W całej opowieści występuje wielu bohaterów i tak naprawdę nie ma jednego głównego, który szczególnie został wyróżniony. Poza wymienionymi wyżej postaciami pojawia się jeszcze kilka innych, jak damy dworu, dwójka zabójców, która poluje na wiedźmę, czy dziewczyna błazna. Na razie nie jestem w stanie zbyt wiele powiedzieć na temat tych osób, gdyż w tej książce dopiero ich poznajemy. Dowiadujemy się kim są i poznajemy ich cechy charakterystyczne. Jednak nie łatwo jest okiełznać tak wiele osób, dlatego uważam, że mało komu ta sztuka jest w stanie się udać. Oksana Pankiejewa bardzo się starała sprostać zadaniu i stworzyć niebanalne postaci, intrygujące i niesamowicie wyraziste, choć nie zawsze jej to wychodziło. W tej części dostajemy jedynie zarys bohaterów. Wiemy o nich dość dużo, jednak nie aż tak dużo, aby wydawały się realne. Choć są też wyjątki. Moim zdaniem najlepiej dopracowani zostali Cantor i Saeta. Mimo że pojawiają się najmniej to ich historia jest najbardziej zajmująca i ich postaci mają w sobie coś wyrazistego i rzeczywistego. Myślę, że w kolejnych tomach bohaterowie zostaną lepiej dopracowani i będziemy mogli więcej się na ich temat dowiedzieć. Na razie pozostają dość bladzi i niewyraźni, ale jestem to w stanie wybaczyć, gdyż jest ich naprawdę dużo.

Pióro: Autorka posiada niebanalny styl pisania. Tworzy lekko i z polotem, choć chwilę zajmuje zaprzyjaźnienie się ze sposobem pisania. Ale nie ma większych kłopotów z wczuciem się w historię.

Całokształt: W tej części tak naprawdę nie dzieje się wiele. Wydaje mi się, że jest to dopiero początek do jakiejś większej całości i w kolejnych tomach wszystko zostanie lepiej dopracowane i zacznie się dziać naprawdę wiele. Na razie czytelnik musi zaznajomić się z bohaterami, których jest cała masa. Zrozumieć kto jest kim, aby nie pomylić się w najważniejszych momentach, gdyż to może drogo kosztować. Ponadto trzeba dać chwilę czasu, aby dowiedzieć się jak działa cały ten dziwaczny świat i zrozumieć wszystkie jego aspekty. Myślę, że ta seria jest dla wytrwałych. Pierwsza część to preludium, zapowiedź czegoś niezwykłego i magicznego. Jedynie najwytrwalsi poznają tę niesamowitą opowieść i poczują jej urok. Ja czuję się niezwykle zauroczona tą historią. I może na razie nie skradła całkowicie mojego serca to i tak jestem gotowa poświęcić jej nieco czasu, gdyż czuję, że będzie to epicki cykl, który całkowicie mnie pochłonie. Już nie mogę się doczekać aż znajdę się w posiadaniu kolejnych części i dowiem się, co będzie się działo w Ortanie i jakie przygody spotkają naszych bohaterów.

Kasia radzi: Czy jest to książka dla fanów Olgi Gromyko? Myślę, że tak. Może nie ma jakiegoś ogromnego podobieństwa, ale są małe rzeczy, które mogą sugerować, że ta seria spodoba się również czytelnikom lubiącym Gromyko.

Mój osąd: Rozkładający się zombie – 7/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.