266. Recenzja „W cieniu” - Diane Chamberlain

sierpnia 28, 2016
„Zabawne, że człowiek docenia na starość proste przyjemności z czasów, kiedy dorastał... a będąc dorosłym, traktuje je z doskonałą obojętnością. Nagle, kiedy wiesz, że twoje życie ma się ku końcowi, prostota bierze górę nad wszystkim innym.”
Autor: Diane Chamberlain

Tytuł: W cieniu

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Joelle D’Angelo – 35 lat

Romans: to nieco skomplikowane

Ogumienie: Rozumiem z jakiego powodu na okładce ukazana została ciężarna kobieta. Może w całej opowieści nie odgrywa najważniejszej roli, ale jest dość istotna. Fakt, że podczas porodu Marę spotkało nieszczęście, a także urodziły się bliźniaczki, choć kobieta pragnęła tylko jednego dziecka oraz fakt, że Joelle urodziła się i nie oddychała. Może nie jest to najważniejsze, ale mimo wszystko bardzo istotne.

Najlepsze zastosowanie: Życie Joelle nie było usłane różami. Przez pierwsze dziesięć lat życia musiała nauczyć się żyć w komunie, gdzie życie wyglądało całkowicie inaczej niż to poza nią. Udało jej się zostać pracownicą socjalną i teraz pracuje w szpitalu na oddziale położniczym. Miała męża, który odszedł od niej, gdyż nie dała mu dzieci. Teraz miota się w swoich uczuciach i stara się poukładać swoje życie. Wiele się pozmieniało i nic już nie będzie takie samo. Jej najlepsza przyjaciółka, Mara podczas porodu przeżyła coś okropnego. Pękł tętniak w jej głowie i obecnie może ruszać jedynie ręką i głową. Minął już rok odkąd w głowie Mary pękł tętniak. Rok odkąd Liam, jej mąż i przyjaciel Joelle, musiał zacząć żyć na nowo z synem, którego tak bardzo pragnął. Ten czas sprawił, że kobieta zdecydowała się na tak niezrozumiały dla niej krok. Joelle D’Angelo została uzdrowiona, kiedy się urodziła. Tak przynajmniej twierdzą jej rodzice, którzy namawiają ją, aby zadzwoniła do Carlynn i opowiedziała jej o Marze. Istnieje możliwość, że ona jej pomoże. Joelle jednak jest do tego sceptycznie nastawiona. Nie wierzy w cudowną moc uzdrawiania, którą rzekomo posługuje się Carlynn. Mimo tego postanawia zaryzykować. Teraz już nic nie jest w stanie zaszkodzić Marze, a możliwe, że jej pomoże. Jednak nic nie jest proste w tym poplątanym świecie. I niektóre decyzje mogą słono kosztować.

Tykać to kijem?: Po każdą książkę Diane Chamberlain sięgam z ciekawością i zainteresowaniem. Uwielbiam powieści wychodzące spod jej pióra, dlatego za każdym razem jak wychodzi jej książka nie mogę się doczekać aż uda mi się ją przeczytać.

Bohaterowie: Diane Chamberlain większości przypadków świetnie potrafi posługiwać się narracją trzecioosobową i czytelnikowi raczej ona nie przeszkadza. Tutaj również zastosowany został ten typ narracji, jednak zdecydowanie lepiej pasowałaby, aby Joelle sama opowiadała o swoich przeżyciach. Dużo lepiej wczulibyśmy się w jej dość pogmatwaną sytuację. Mimo wszystko jednak poznajemy ją dość dobrze, choć nie kompletnie. Jest dobrze skonstruowaną postacią, wydaje się być również interesującą, mądrą i myślącą racjonalnie kobietą. Polubiłam ją, choć wątpię, aby udało się nam zostać koleżankami. Mamy trochę inne podejście do życia i chyba bym do niej nie pasowała. Ale mimo wszystko wydaje się być pełną życia osobą, ceniącą przyjaźń i stąpającą twardo po ziemi.

W tej książce dość mocno poznajemy również Carlynn, czyli niesamowitą uzdrowicielkę oraz jej siostrę bliźniaczkę, Lisabeth. Obie opowiadają nam swoją historię, dzięki czemu możemy głębiej je poznać. Dowiedzieć się jak to było dorastać w dość nieprzyjaznym środowisku, kiedy matka kochała tylko jedną z sióstr, a drugą traktowała jak powietrze. Jak ojciec starał się to Lisabeth wynagrodzić i sprawić, aby nie myślała, że zostaje odrzucona przez własną matkę. Jak dorastanie w takiej atmosferze może doprowadzić do chorobliwych nawyków i jak miłość potrafi to uzdrowić. Obie dziewczyny, a później kobiety, zostały stworzone niezwykle realistycznie, a ich historia ma w sobie coś nieprawdopodobnego. Jestem zadowolona, że autorka zdecydowała się na taki krok i postanowiła przedstawić nam ich opowieść, która niezwykle wciąga i sprawia, że o wiele lepiej rozumiemy całą sytuację. Już milknę, bo jeszcze powiem coś, czego później będę żałowała.

Pióro: Mimo że autorka nie ma mocno wyróżniającego się stylu pisania, to i tak jej książki czyta się w tempie bardzo szybkim. Wszystko opisane jest ciekawie i niezwykle umiejętnie, dlatego nie ma większych kłopotów z zagłębieniem się w akcję.

Całokształt: W cieniu to opowieść o Joelle, która przez lata chowała swoje uczucia i starała się po prostu nie wyróżniać zbyt mocno. Jest to również historia Lisabeth, która przez całe swoje życie pozostawała w ukryciu, w cieniu swojej siostry. Mimo wielu różnic między tymi dwiema kobietami, są one podobne w jakiś sposób. Dlatego cieszę się, że autorka przedstawiła dwie różne od siebie opowieści. Pokazała nam całkiem inny świat, nieco smutny, czasami jednak także radosny, choć nie tak często jak by tego chcieli.

Mimo wielu pozytywów nie jestem w stanie dać tej książce najwyższej noty ani nawet zbliżonej do najwyższej. Zdarzały się momenty, kiedy zastanawiałam się do czego to wszystko prowadzi i czy na pewno konieczne jest takie przedstawianie sprawy. Ponadto Joelle podejmowała czasami dość niezrozumiałe dla mnie decyzje, przez co byłam zdegustowana i bardzo mocno chciałam nią potrząsnąć. Dużo bardziej spodobał mi się wątek Lisabeth i Carlynn. Tam nie były podejmowane tak dziwaczne decyzje i jakoś ten świat bardziej do mnie przemówił. Bardzo polubiłam Lisabeth i ceniłam ją jako osobę. Naprawdę wydawała się być niesamowitą kobietą, choć przez cały czas musiała żyć w cieniu swojej siostry.

Kasia radzi: Kto polubił Diane Chamberlain z całą pewnością znajdzie w tej książce coś dla siebie. Opowiada ona interesujące historie, które intrygują czytelnika i sprawiają, że chce poznać jeszcze więcej.

Mój osąd: Potężny heros – 8/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.