274. Recenzja „Moje serce i inne czarne dziury” - Jasmine Warga

września 25, 2016
„W depresji nie ma niczego pięknego ani literackiego, ani tajemniczo głębokiego. Depresja jest jak ciężar, spod którego nie można się wydostać. Przygniata, sprawiając, że nawet takie drobiazgi, jak zawiązanie butów czy przeżycie tostu, przypominają dwudziestomilową wspinaczkę pod górę. Depresja jest częścią ciebie; przenika twoje kości i krew. Jeśli cokolwiek o niej wiem, to na pewno to, że nie da się przed nią uciec.”
Autor: Jasmine Warga

Tytuł: Moje serce i inne czarne dziury

Wydawnictwo: Burda Książki

Narracja: pierwszoosobowa – Aysel

Główny bohater: Aysel Seran – 16 lat

Romans: Aysel + Roman

Ogumienie: Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Ta okładka jest śliczna, zgadzam się. Wygląda obłędnie, jednak zdecydowanie nie pasuje do mrocznej i pełnej bólu i ciemności historii, którą otrzymujemy. Zdecydowanie bardziej pasuje do jakiegoś romansu czy nawet książki New Adult, ale zdecydowanie nie do opowieści o samobójstwie i chęci zakończenia życia.

Najlepsze zastosowanie: Aysel nie ma łatwego życia. Jest to spowodowane tym, czego dopuścił się jej ojciec przed trzema laty. Od tamtej pory dziewczyna żyje na marginesie. Nielubiana przez większość osób z klasy i nawet szkoły. Uważana za kogoś zdolnego do okropnych czynów tylko dlatego, że jej ojciec zrobił coś niewybaczalnego. To sprawiło, że Aysel zaczęła rozmyślać o samobójstwie. Bała się jednak, że stchórzy i nie uda jej się doprowadzić tego do końca. Pewna była, że będzie to najgorsza możliwy scenariusz, który nie może się ziścić. Znalazła w Internecie stronę, gdzie można umówić się z jakąś osobą na wspólne samobójstwo. Wtedy kiedy jednego coś powstrzyma, drugie pociągnie je za sobą. Tam znajduje chłopaka mieszkającego piętnaście minut drogi od niej. Postanawia się z nim spotkać, aby dogadać szczegóły. Jednak Roman nie przypomina typowego samobójcy – odrzutka społeczeństwa, czekającego na ostateczny cios. Wygląda jak sportowiec – przystojny i pełen wigoru. To tylko pozory. Chłopak chce zakończyć swoje życie konkretnego dnia i nic nie stanie mu na przeszkodzie, aby tego dokonać. Aysel razem z Romanem dogadują szczegóły i załatwiają sprawy, które chcieliby zamknąć przed odejściem. Jednak czy ta wspólna podróż ku końcowi może sprawić, że kiedy zbliżą się do krawędzi, zamiast ujrzeć urwisko zauważą nową drogę?

Tykać to kijem?: Nie do końca jestem pewna z jakiego powodu sięgnęłam po tę pozycję. Jedyne czego jestem pewna to tego, że w jakimś stopniu przypominała mi o książce Wszystkie jasne miejsca i myślę, że w pewnym stopniu chciałam sprawdzić czy jest do niej choć trochę podobna.

Bohaterowie: Aysel jest pełna negatywnych emocji i niewypowiedzianych słów. Zmaga się z depresją, choć lepiej napisać, że całkowicie się jej poddaje. Nie ma ochoty z nią walczyć. Chce, aby ciemność ją pochłonęła i sprawiła, że zniknie. Jest pewna, że swoim odejściem nie sprawi nikomu przykrości. Że wszystko przejdzie bez echa. Wydaje jej się, że jej matka w ogóle się nią nie interesuje, a przyrodnie rodzeństwo unika jej jak może. Dla niej nie ma już dobrego życia i jak najszybciej chciałaby to wszystko zakończyć. Ta postać jest pełna mroku i ciemności, co jest całkowicie zrozumiałe. Na szczęście nie jest całkowicie papierowa i sztuczna, choć również realizmem nie grzeszy. Niektóre jej decyzje mocno mi zawadzały i kłóciły się z jej osobą. Ponadto zakończenie tak szybko całej tej historii sprawiło, że zwątpiłam w prawdziwość tej opowieści oraz bohaterki. Jestem pewna, że w prawdziwym życiu wszystko wyglądałoby inaczej, dlatego mocno mi zgrzytało tak nagłe zakończenie, dość przewidywalne i nijakie.

Postacie drugoplanowe to kompletna porażka. O ile u Aysel da się odnaleźć jakieś emocje, coś w miarę sensownego i realnego, o tyle u reszty bohaterów wszystko wydaje się być naciągane i sztuczne. Najbardziej oberwało się tym, którzy nie grają zbyt dużej roli w całej opowieści. Choć sam Roman również nie został zbyt dobrze dopracowany. Jego smutek, żal i niechęć do życia nie była aż tak ekspresyjna jak u Aysel. Wszystko wydawało się być bardziej skomplikowane i mniej sensowne. Wydawało się, że Roman jest tylko po to, aby u dziewczyny w życiu coś się zmieniło. Nikt by nie płakał, gdyby nagle coś mu się stało. Przynajmniej takie jest moje odczucie. Spokojnie, nie spoleruję fabuły. Mówię tylko tyle, ile można wywnioskować po opisie i o moich wrażeniach.

Pióro: Autorka nie używa skomplikowanych słów i mówiąc szczerze nieco porywa. Całą książkę liczącą trzysta dwadzieścia stron pochłonęłam w około dwie i pół godziny. Nawet nie poczułam, kiedy ten czas minął.

Całokształt: Na początku wspomniałam o książce Wszystkie jasne miejsca, ponieważ lektura powieści Moje serce i inne czarne dziury sprawiła, że zaczęłam je do siebie porównywać. I to było moją zgubą. Te historie różną się od siebie znacznie, przede wszystkim jakością oraz zakończeniem. Nie sprawia to jednak, że nie byłabym w stanie wybrać lepszej, ale powoduje, że ta druga wypada dużo bladziej niż gdyby tego porównania nie było. Może i ta opowieść porwałaby mnie bardziej, gdybym przez większość czasu nie myślała, że nie przebije Wszystkich jasnych miejsc. Jednak z tego powodu nie mogłam się do końca cieszyć lekturą i to sprawiło, że oceniam ją dość nisko.

Sam pomysł nie był zły, również idea realizacji była sensowna, jednak to nie jest proste, aby stworzyć dobrą historię z samych pomysłów. Trzeba włożyć w to wiele siebie i rzeczywistości, aby nic nie wyszło sztucznie i wymuszenie. Niestety tutaj wszystko się posypało. Choć główna bohaterka była skonstruowana dość dobrze (co nie znaczy, że nie mogła być lepiej), to można było odnaleźć wiele wad w postaciach drugoplanowych, również tych, grającą znaczącą rolę w całym przedstawieniu. Ponadto brak w całej opowieści ekspresji, emocji, jakiejś głębi, czegoś co trzymałoby to wszystko w ryzach i sprawiało, że ta historia na długo pozostanie w naszej pamięci. Jestem zawiedziona tą książką. Liczyłam na niebanalną i ciężką historię, a dostałam coś mało rzeczywistego i pełnego sztuczności. Szkoda.

Kasia radzi: Nie chcę nic sugerować. Nie powiem Wam, że ta książka jest tak zła, że nie powinniście jej tykać, jednak również nie będę namawiać Was do zapoznania się z nią. Ta historia ma trochę wad i trochę zalet. Ja umieszczam ją po środku stawki, zastanawiając się czy warto sięgać po inne książki autorki.

Mój osąd: Zapchlony wilkołak – 5/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.