271. Recenzja „Nie patrz w tamtą stronę” - Marcin Grygier

września 15, 2016
„...jeśli nie przestanę pić, demony mnie nie opuszczą. Każdy łyk sprowadza je do mnie...”
Autor: Marcin Grygier

Tytuł: Nie patrz w tamtą stronę

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Roman Walter – ok. 40 lat

Ogumienie: Ta okładka nieco wprowadza nas w kryminalny klimat, jednak ani trochę nie rozumiem, co na niej robi ptak. To zwierze nie odgrywa żadnej roli w całej opowieści, stąd moja konsternacja. Mimo że grafika wydaje się być doprawdy intrygująca i wprawia człowieka w zadumę to nie rozumiem skąd się wziął ten ptak i co sobą reprezentuje.

Najlepsze zastosowanie: Nadkomisarz Roman Walter nie ma łatwego życia. Fakt, że jest policjantem sprawił, że spotkał kobietę swoich marzeń, która chciała z nim być, jednak również mu ją odebrał i uczynił z niego człowieka topiącego swoje smutki w alkoholu. Mimo swoich przeżyć nie porzucił pracy w policji i nadal rozwiązuje zagadki. Jednak jego życie nie jest takie samo. Coraz bardziej się stacza, wierząc, że pomocny jedynie mu jest alkohol. Pewnego dnia w Puszczy Kampinoskiej zostają odnalezione zwłoki nastoletniej dziewczyny. Pozbawiona jest ona głowy i zamiast niej został umieszczony koński łeb. Sprawa nie jest łatwa. Trzeba odnaleźć mordercę, a także odkryć jak kim jest ofiara. Walter wraz ze swoją ekipą mają mało czasu na rozwikłanie zagadki, a i tropów jest niewiele. Ponadto demony przeszłości nie chcą opuścić Waltera. Zmuszony jest stawić im czoło dla swego dobra, a także dla dobra całej sprawy. Czasu jest coraz mniej, a ofiar coraz więcej. Policja poszukuje tropów, a morderca nadal pozostaje na wolności. Czy uda się rozwikłać jego zagadkę na czas? Czy Walter pokona swoje demony i stanie nareszcie na nogi?

Tykać to kijem?: Odkopałam ebooka tej książki na swoim czytniku. Kompletnie zapomniałam, że mam tę pozycji, a z racji tego, że potrzebowałam czegoś, co nie jest fantastyką to akurat wybór padł na ten debiut.

Bohaterowie: Jeden z minusów powieści. Niestety, ale autor nie poradził sobie zbyt dobrze z kreacją postaci. Skupmy się na nadkomisarzu, który w całej opowieści gra bardzo ważną rolę. Jest to człowiek naznaczony przez los. Miał wiele okropnych doświadczeń i teraz topi swoje smutki w alkoholu. W całej książce opisane jest dość dokładnie w jaki sposób Walter utracił miłość swojego życia, co mocno przybliża nam jego postać. Nie sprawia to jednak, że czuć od niego ludzkie aspekty. Każda postać wykreowana na kartach tej powieści jest dość papierowa i sztuczna. Brak im cech rzeczywistych, które sprawiałyby, że staną się dla nas żywi. Tak samo postać Waltera nie wydaje się być realistyczna. Co prawda jego smutek i przygnębienie są bardzo rzeczywiste i w te emocje jestem w stanie uwierzyć całkowicie, jednak kiedy był zły czy stanowczy od razu stawał się papierowy. Cała jego osobowość wyparowywała i stawała się wspomnieniem.

Współpracownicy Waltera oraz cała reszta postaci przewijających się przez całą książkę są jeszcze gorsi. Im brakowało tych dobrych momentów, które można było zauważyć przy nadkomisarzu. Im brak jakichkolwiek ludzkich cech i iskierek życie. Przynajmniej jeśli chodzi o tych dobrych. Kiedy przedstawiani byli bohaterowie stojący po ciemnej stronie od razu można było wyczuć ich realizm. Zdecydowanie lepiej autorowi idzie przedstawianie tych negatywnych cech czy emocji. Kiedy musi pokazać coś pozytywnego to brakuje temu głębi i jakiegoś ludzkiego pierwiastka. Wszystko wydaje się być naciągane i nie do końca dobrze dopracowane.

Pióro: Autor nie ma ani lekkiego stylu, ani nie pisze bardzo wymagająco. Chwilę zajęło mi zagłębienie się w całą opowieść. Miałam małe problemy z wczuciem się w akcje, ale najważniejsze, że w końcu to nastąpiło.

Całokształt: Poza bohaterami dużym mankamentem są relacje między nimi. Autor nie potrafi realistycznie przedstawić dwóch osób, które się kumplują czy przyjaźnią, a także takich, które się kochają albo chociaż czują do siebie miętę. Te uczucia wydają się być przedstawione na siłę, choć doskonale rozumiem skąd miałyby się tam znaleźć, ale nie sprawia to, że stają się bardziej realistyczne. Jeśli jednak chodzi o uczucia negatywne to nie jest tak źle. Bardzo dobrze autorowi udało się przedstawić nienawiść i chęć zemsty. Polecam jednak popracować nad tymi pozytywnymi cechami i emocjami, bo samymi negatywami dobrej powieści się nie zbuduje.

Pomysł na historię był dobry. A nawet bardzo dobry. Polecam jednak nauczyć się budować napięcie i kończyć wątki, które się zaczęło. Nie mam pojęcia czy kolejne części się pojawią, czy to jednotomówka, ale i tak wątpię, aby autor wracał do niektórych nierozwiązanych spraw, kiedy niektóre osoby związane z nimi już nie żyją. A ja po prostu chciałabym poznać odpowiedzi na pytania siedzące w mojej głowie! Poza tym autor zrobił zbyt szybkie zakończenie. Pod koniec dzieje się bardzo dużo i nagle wszystko się urywa i podziwiamy ostatnie słowa. Czytelnik jest zmieszany, gdyż spodziewał się czegoś lepszego i siedzi z pytaniami, na które możliwe, że nigdy nie uzyska odpowiedzi.

Kasia radzi: Czy polecam? Nie chcę zachęcać Was do sięgnięcia po tę powieść, ale także nie chcę Wam jej odradzać, gdyż można odnaleźć na jej kartach duży potencjał. Autor, jeśli tylko popracuje nad niektórymi sprawami ma okazję stworzyć naprawdę ciekawy kryminał. Jak na debiut książka jest przyzwoita i liczę na więcej książek tego autora.

Mój osąd: Niechlujny wampir – 6/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.