271. Recenzja „Nie patrz w tamtą stronę” - Marcin Grygier
„...jeśli nie przestanę pić, demony mnie nie opuszczą. Każdy łyk sprowadza je do mnie...”
Autor: Marcin
Grygier
Tytuł: Nie patrz
w tamtą stronę
Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka
Narracja: trzecioosobowa
Główny
bohater: Roman Walter – ok. 40 lat
Ogumienie: Ta
okładka nieco wprowadza nas w kryminalny klimat, jednak ani trochę nie
rozumiem, co na niej robi ptak. To zwierze nie odgrywa żadnej roli w całej
opowieści, stąd moja konsternacja. Mimo że grafika wydaje się być doprawdy
intrygująca i wprawia człowieka w zadumę to nie rozumiem skąd się wziął ten
ptak i co sobą reprezentuje.
Najlepsze
zastosowanie: Nadkomisarz Roman Walter nie ma łatwego życia. Fakt, że jest
policjantem sprawił, że spotkał kobietę swoich marzeń, która chciała z nim być,
jednak również mu ją odebrał i uczynił z niego człowieka topiącego swoje smutki
w alkoholu. Mimo swoich przeżyć nie porzucił pracy w policji i nadal rozwiązuje
zagadki. Jednak jego życie nie jest takie samo. Coraz bardziej się stacza,
wierząc, że pomocny jedynie mu jest alkohol. Pewnego dnia w Puszczy
Kampinoskiej zostają odnalezione zwłoki nastoletniej dziewczyny. Pozbawiona
jest ona głowy i zamiast niej został umieszczony koński łeb. Sprawa nie jest
łatwa. Trzeba odnaleźć mordercę, a także odkryć jak kim jest ofiara. Walter wraz
ze swoją ekipą mają mało czasu na rozwikłanie zagadki, a i tropów jest niewiele.
Ponadto demony przeszłości nie chcą opuścić Waltera. Zmuszony jest stawić im
czoło dla swego dobra, a także dla dobra całej sprawy. Czasu jest coraz mniej,
a ofiar coraz więcej. Policja poszukuje tropów, a morderca nadal pozostaje na
wolności. Czy uda się rozwikłać jego zagadkę na czas? Czy Walter pokona swoje
demony i stanie nareszcie na nogi?
Tykać
to kijem?: Odkopałam ebooka tej książki na swoim czytniku. Kompletnie zapomniałam,
że mam tę pozycji, a z racji tego, że potrzebowałam czegoś, co nie jest
fantastyką to akurat wybór padł na ten debiut.
Bohaterowie: Jeden z
minusów powieści. Niestety, ale autor nie poradził sobie zbyt dobrze z kreacją
postaci. Skupmy się na nadkomisarzu, który w całej opowieści gra bardzo ważną
rolę. Jest to człowiek naznaczony przez los. Miał wiele okropnych doświadczeń i
teraz topi swoje smutki w alkoholu. W całej książce opisane jest dość dokładnie
w jaki sposób Walter utracił miłość swojego życia, co mocno przybliża nam jego
postać. Nie sprawia to jednak, że czuć od niego ludzkie aspekty. Każda postać
wykreowana na kartach tej powieści jest dość papierowa i sztuczna. Brak im cech
rzeczywistych, które sprawiałyby, że staną się dla nas żywi. Tak samo postać
Waltera nie wydaje się być realistyczna. Co prawda jego smutek i przygnębienie
są bardzo rzeczywiste i w te emocje jestem w stanie uwierzyć całkowicie, jednak
kiedy był zły czy stanowczy od razu stawał się papierowy. Cała jego osobowość
wyparowywała i stawała się wspomnieniem.
Współpracownicy Waltera oraz cała
reszta postaci przewijających się przez całą książkę są jeszcze gorsi. Im
brakowało tych dobrych momentów, które można było zauważyć przy nadkomisarzu.
Im brak jakichkolwiek ludzkich cech i iskierek życie. Przynajmniej jeśli chodzi
o tych dobrych. Kiedy przedstawiani byli bohaterowie stojący po ciemnej stronie
od razu można było wyczuć ich realizm. Zdecydowanie lepiej autorowi idzie
przedstawianie tych negatywnych cech czy emocji. Kiedy musi pokazać coś
pozytywnego to brakuje temu głębi i jakiegoś ludzkiego pierwiastka. Wszystko
wydaje się być naciągane i nie do końca dobrze dopracowane.
Pióro: Autor nie
ma ani lekkiego stylu, ani nie pisze bardzo wymagająco. Chwilę zajęło mi
zagłębienie się w całą opowieść. Miałam małe problemy z wczuciem się w akcje,
ale najważniejsze, że w końcu to nastąpiło.
Całokształt: Poza
bohaterami dużym mankamentem są relacje między nimi. Autor nie potrafi
realistycznie przedstawić dwóch osób, które się kumplują czy przyjaźnią, a
także takich, które się kochają albo chociaż czują do siebie miętę. Te uczucia
wydają się być przedstawione na siłę, choć doskonale rozumiem skąd miałyby się
tam znaleźć, ale nie sprawia to, że stają się bardziej realistyczne. Jeśli jednak
chodzi o uczucia negatywne to nie jest tak źle. Bardzo dobrze autorowi udało
się przedstawić nienawiść i chęć zemsty. Polecam jednak popracować nad tymi
pozytywnymi cechami i emocjami, bo samymi negatywami dobrej powieści się nie
zbuduje.
Pomysł na historię był dobry. A nawet
bardzo dobry. Polecam jednak nauczyć się budować napięcie i kończyć wątki,
które się zaczęło. Nie mam pojęcia czy kolejne części się pojawią, czy to
jednotomówka, ale i tak wątpię, aby autor wracał do niektórych nierozwiązanych
spraw, kiedy niektóre osoby związane z nimi już nie żyją. A ja po prostu
chciałabym poznać odpowiedzi na pytania siedzące w mojej głowie! Poza tym autor
zrobił zbyt szybkie zakończenie. Pod koniec dzieje się bardzo dużo i nagle
wszystko się urywa i podziwiamy ostatnie słowa. Czytelnik jest zmieszany, gdyż
spodziewał się czegoś lepszego i siedzi z pytaniami, na które możliwe, że nigdy
nie uzyska odpowiedzi.
Kasia
radzi: Czy polecam? Nie chcę zachęcać Was do sięgnięcia po tę powieść,
ale także nie chcę Wam jej odradzać, gdyż można odnaleźć na jej kartach duży
potencjał. Autor, jeśli tylko popracuje nad niektórymi sprawami ma okazję
stworzyć naprawdę ciekawy kryminał. Jak na debiut książka jest przyzwoita i
liczę na więcej książek tego autora.
Mój
osąd: Niechlujny wampir – 6/10
Brak komentarzy: