269. Recenzja „Śnieżny wędrowiec” - Elisabeth Herrmann

września 09, 2016
„Ludzie, którzy wierzą, że w ich wspomnieniach bliscy zmarli żyją, kłamią. Bez wątpienia odchodzą w zapomnienie. Wkraczają powoli w blednącą, pochłaniającą wszystko czasoprzestrzeń, którą nazywamy przeszłością.”
Autor: Elisabeth Herrmann

Tytuł: Śnieżny wędrowiec

Seria: Sanela Beara #2

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Sanela Beara – 24 lata

Romans: Na razie niestety brak :(

Ogumienie: Może nie jest to tak mroczna okładka, jak w przypadku tomu pierwszego, ale również posiada swój klimat. Zdecydowanie ważnym elementem jest wilk, który odgrywa istotną rolę w całej opowieści. Ponadto te oczy chłopca (przynajmniej mam nadzieję, że to chłopiec) również są znaczące i dotyczą porwanego przed laty ośmiolatka. Ogólnie – podoba mi się, choć nie jest wybitna.

Najlepsze zastosowanie: Lutz Gehering cztery lata wstecz prowadził śledztwo w sprawie porwanego chłopca. Była to jego pierwsza sprawa jako komendanta. Niestety zakończyła się fiaskiem. Po dziś dzień nie wiadomo, co wydarzyło się owej nocy, kiedy ośmioletni chłopiec zniknął. Policja nie znalazła żadnego tropu, nic nie było w stanie im pomóc. Jednak teraz wszystko może się zmienić. W lesie niedaleko Berlina zostały odnalezione zwłoki chłopca. Wszystko wskazuje na to, że był to Darijo Tudor, chłopiec porwany przed czterema laty. Policja wznawia śledztwo i stara się dociec, kto jest mordercą i jak doszło do tej tragedii. Gehering z racji tego, że rodzice chłopca są Chorwatami prosi o pomoc Sanelę Bearę. Młoda policjantka posiadająca niesamowity instynkt i przeczucie, które rzadko ją myli, jednak także zbyt mocno polegająca na uczuciach postanawia wejść głębiej w całą historię, głębiej niż oczekiwał od niej Gehering. Zostaje zatrudniona w domu państwa Reinartz, gdzie przed laty pracowała matka chłopca. Przebywa w domu pełnym tajemnic i niedopowiedzeń. Stara się odnaleźć prawdę i zrozumieć gdzie leży wina i po której stronie. Jednak czy jej się uda?

Tykać to kijem?: Wioska morderców spodobała mi się nadzwyczaj. Nie mogłam się doczekać aż pojawi się kolejny tom i będę mogła poznać kolejne losy bohaterów i rozwiązać razem z nimi następną zagadkę.

Bohaterowie: Zanim przejdę do oceny bohaterów zwrócę uwagę na jedną, małą rzecz. Pomiędzy tymi częściami jest mniej więcej pięć miesięcy różnicy. Jednak w tym czasie główna bohaterka odmłodniała o dwa lata. Magia? Prawdopodobnie nie zwróciłabym na to większej uwagi, gdyby nie fakt, że umieszczam to w recenzji, jednak taki błąd może się mocno rzucić w oczy, kiedy ktoś zwraca uwagę na detale. Nie wiem czy jest to błąd w tłumaczeniu, czy autorka zapomniała, że bohaterka w pierwszej części miała dwadzieścia sześć lat. Mam jednak nadzieję, że zostanie to niebawem rozwiązane, bo trochę dziwacznie czytać o dziewczynie, która przez pięć miesięcy straciła dwa lata.

Szczerze mówiąc nieco widać to w zachowaniu Saneli. Wydaje się być młodsza od tej osoby, którą poznaliśmy w Wiosce morderców. Sprawia wrażenie nieco zagubionej, nie do końca pewnej, choć zachowuje się wprost przeciwnie. Nie wiem czy tylko ja odniosłam takie wrażenie, ale jakoś tutaj Sanela była bardziej rozkojarzona, mniej stanowcza i nie do końca pewna tego, co ma zrobić. Mimo wszystko podobała mi się, gdyż robiła to, co ona uważała za słuszne. Może i nie jest to akceptowane w policji, ale dobrze, że zachowuje się zgodnie ze swoim sumieniem.

Pióro: Autorka ma w swoim stylu coś, co sprawia, że książkę czyta się dość szybko mimo wielu zawiłości i zwrotów akcji. Ponadto świetnie dobiera w słowa to, co zdecydowanie powinno zostać powiedziane.

Całokształt: Nie do końca przemówiła do mnie ta książka. Byłam bardzo mocno zaintrygowana nią, jednak nie z powodu opisu, a dlatego że była to kontynuacja Wioski morderców. Opis treści nie zakorzenił się jakoś mocno w mojej głowie, dlatego nie do końca wiedziałam o czym ona jest dopóki nie zaczęłam się w nią zagłębiać. Początek tej opowieści nie bardzo mnie porwał. Niektóre sprawy wydawały mi się nieco naciągane i stworzone na siłę. Nie bardzo pasowały do reszty i mocno zgrzytały. Miałam nieco problemów z wgryzieniem się w całą akcję, ale mniej więcej w połowie cała historia zaczęła płynąć i dobrze się ją czytało.

Śnieżny wędrowiec nie jest tak mroczny i pełen krwi jak Wioska morderców. Ma co prawda nieprzyjemny wątek zabójstwa ośmiolatka, jednak nie jest to tak mocno niesamowite, trzymające w napięciu i zaskakujące, jak było to w tomie pierwszym. Jednak  do samego końca nie wiedziałam, co się naprawdę wydarzyło, a wierzcie mi, że tworzyłam w swej głowie niestworzone historie. Prawda okazała się dość prosta i z jednej strony jestem zadowolona, a z drugiej trochę zawiedziona. Nie powiem Wam dlaczego, gdyż nie chcę spoilerować. Jeśli jesteście ciekawi polecam przeczytać książkę.

Kasia radzi: Myślę, że osoby, którym spodobała się Wioska morderców powinni przeczytać również tę historię. Może i nie jest równie emocjonująca, co pierwsza część, ale ma w sobie niepowtarzalny klimat. Osobiście czekam na więcej, choć okazuje się, że o Saneli są tylko dwa tomy. Mam jednak nadzieję, że szybko się to zmieni.

Mój osąd: Rozkładający się zombie – 7/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.