279. Recenzja „Powietrze, którym oddycha” - Brittainy C. Cherry

października 23, 2016
„Magia zawarta jest w chwilach. W delikatnym dotyku, lekkich uśmiechach, cichych słowach. Magia jest w życiu dniem dzisiejszym, w oddechu, w szczęściu. Mój chłopcze, magia jest w miłości.”
Autor: Brittainy C. Cherry

Tytuł: Powietrze, którym oddycha

Seria: Żywioły #1

Wydawnictwo: Filia

Narracja: pierwszoosobowa – Tristan, Elizabeth

Główny bohater: Tristan Cole – 33 lata; Elizabeth – 28 lat

Romans: Tristan + Elizabeth

Ogumienie: To są chyba najlepsze aspekty książek tej autorki. Co prawda do okładki Art & Soul miałam kilka zastrzeżeń, ale to bardziej z powodu zgrzytu z treścią, a nie dlatego że była nieładna. Tutaj natomiast mamy intrygującą okładkę z mężczyzną, który prawdopodobnie jest uosobieniem Tristana. Podoba mi się, choć nie wyróżnia się niczym szczególnym.

Najlepsze zastosowanie: Zarówno Tristan, jak i Elizabeth poszukują obecnie nowego życia. Chcą wreszcie odnaleźć siebie, poskładać te potrzaskane elementy nich samych. Szukali akceptacji i ucieczki od bólu. Nie sądzili, że tragiczne wydarzenia, które ich spotkały mogą zostać pogrzebane w przeszłości. Żyli wspomnieniami o utraconych osobach, nie ruszając dalej. Wciąż stojąc w miejscu. Teraz los postawił ich na swojej drodze. Może ich pierwsze spotkanie nie należało do najlepszych. Może i Tristan nie miał najlepszej opinii wśród ludzi. Jednak Elizabeth postanowiła dać mu szansę. Chciała zrozumieć z jakiego powodu stał się tak zimny i nieczuły. Co sprawiło, że ma tyle bólu w oczach. Mimo najszczerszych chęci mężczyzna nie chce wpuszczać do swojego życia nowej sąsiadki. Woli nurzać się w swoim bólu i uciekać od rzeczywistości. Mimo że coś wyraźnie ciągnie go do Elizabeth. Oboje wiele przeszli. Szukają zrozumienia, choć nie na siłę. Starają się zrozumieć, z jakiego powodu to akurat ich spotkał taki los. Razem próbują stawić czoła przeszłości. Mimo że nie będzie to łatwe dla żadnego z nich. Chcą wreszcie odpowiedzi. Choćby najgorszych.

Tykać to kijem?: To miała być moja ostatnia szansa dla Brittainy C. Cherry. Byłam nieco zawiedziona tym, co nam zaprezentowała w Art & Soul, dlatego stwierdziłam, że jeszcze sprawdzę Powietrze, którym oddycha i jeśli nie przekona mnie do siebie, kończę z książkami tej pani.

Bohaterowie: To była zazwyczaj najlepsza strona książek tej autorki. Tworzy postaci wyraziste i pełne emocji, co z tego, że nie zawsze pasują mi do całej koncepcji. Ale są rzeczywiste i posiadają wiele uczuć. Tutaj jest podobnie. Mimo że nie zakochałam się w nich i niektóre ich aspekty mocno mnie irytowały uważam, że autorka stworzyła je w dobry sposób. Elizabeth jest zagubioną kobietą, którą przy życiu i normalnym funkcjonowaniu trzyma córka. Mimo że od tragedii minął już rok, ona nadal czuje pustkę i wspomina zbyt wiele razy. To nie pozwala jej ruszyć z miejsca. Nadal czeka i liczy, że wszystko wróci do normy. Nie zawsze mi odpowiadała i niektóre jej decyzje były moim zdaniem dość przereklamowane i nieracjonalne. Ciężko było mi się do niej przekonać. Już dużo bardziej podobała mi się jej przyjaciółka, która również niekiedy podejmowała głupie decyzje, ale już bardziej znośne.

Jeśli chodzi o Tristana to ciężko jest mi cokolwiek na jego temat powiedzieć. Mimo że kilkukrotnie możemy śledzić akcję z jego perspektywy i poznajemy jego myśli i uczucia, to nie da się do końca powiedzieć jakim on jest człowiekiem. Tak samo jak w przypadku Liz, Tristan również podejmuje często niezrozumiałe dla mnie decyzje, które zazwyczaj kończą się źle. On również nie do końca mi się spodobał. Przede wszystkim przez swoje grubiańskie zachowanie, ale potrafił również zaskakiwać i bywał dość czuły i romantyczny. Ta cała koncepcja dwóch odmiennych charakterów nieco mi nie odpowiadała, jednak autorka tak to sobie wszystko rozpisała i na to już nic nie jesteśmy w stanie poradzić.

Pióro: To się nie zmienia ani trochę. Autorka nadal pisze łatwym do przyswojenia językiem, nie ma większych kłopotów z zagłębieniem się w akcję. Pozycję dzięki temu czyta się naprawdę szybko i bezproblemowo.

Całokształt: Mimo że całą historię zapisuję na plus, to było moje ostatnie spotkanie z tą autorką. Może nie zawiodła mnie kolosalnie, ale nadal widzę wiele wad w jej książkach. Istnieje wiele lepiej dopracowanych książek New Adult (choć ta tutaj to nie do końca New Adult), dlatego uważam, że lepiej poświęcić nim trochę więcej uwagi, natomiast powieści Brittainy C. Cherry zostawić w spokoju. Tym bardziej, że w każdej kolejnej historii powielane są te same błędy, których nie sposób nie zauważyć.

Przede wszystkich mówię tu o dialogach między bohaterami, które są sztuczne i nienaturalne. Czasami to, co do siebie mówili wydawało się być mechaniczne, sterowane przez kogoś z zewnątrz. Nie było czuć nich samych. To samo jest z relacjami między nimi i wydarzeniami, które mają miejsce z ich udziałem. Często to, co robili wydawało mi się czymś robionym na siłę. Tak jakby ktoś oczekiwał, że mają się tak zachowywać i nie przyjmował odmowy, mimo że zdecydowanie nie leżało to w ich naturze.

Kasia radzi: Nie polecam do końca, ale również stanowczo jej nie odradzam. Mimo wielu wad ta historia może być intrygująca, pełna pasji i cierpienia. Wystarczy przymknąć oko na pewne nieścisłości i cieszyć się opowieścią.

Mój osąd: Rozkładający się zombie – 7/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.