277. Recenzja „Art & Soul” - Brittainy C. Cherry

października 15, 2016
„Czasami łatwo zapominało się, że dorośli to tylko dzieci w większych ciałach, i że ich serca pękają tak samo, jak nasze.”
Autor: Brittainy C. Cherry

Tytuł: Art & Soul

Wydawnictwo: Filia

Narracja: pierwszoosobowa – Aria, Levi

Główny bohater: Aria Watson – 16 lat; Levi Myers – 17 lat

Romans: Aria + Levi

Ogumienie: Okładka jest doprawdy śliczna, ale wprowadza w ogromny błąd. Dlaczego ktoś umieścił parę prawie dorosłych ludzi na zdjęciu, kiedy główni bohaterowie są nastolatkami? A możemy się domyślić, że to oni, gdyż w książce Aria ma wygolone pół głowy, a Levi ma dokładnie takie tatuaże jakie są przedstawione na zdjęciu. Dlaczego graficy chcieli wprowadzić czytelników w błąd?

Najlepsze zastosowanie: Aria nie była dziewczyną wyróżniającą się w szkole. Uczyła się przeciętnie, żyła w cieniu i spokoju, jedyną wyróżniającą ją rzeczą była jej artystyczna dusza, to jak niezwykle potrafiła tworzyć. Miała tylko jednego przyjaciela, który zrobiłby dla niej wszystko. Żyła bez żadnych problemów. Do czasu. Podjęła jedną złą decyzję, która kosztowała ją reputację i niewidzialność. Wszyscy zaczęli widzieć w niej puszczalską zdzirę. Oprócz niego. Levi to chłopak, który dopiero przybył do miasteczka, gdzie Aria mieszka od dzieciństwa. Nie jest zwykłym chłopakiem, choć z racji tego, że jest przystojny wszyscy chcą się z nim zaprzyjaźnić. Jednak jego nie interesują imprezy, piękne dziewczyny, puste i chichoczące mu do ucha. Jedyną, na którą zwraca uwagę jest Aria. Los postawił ich w trudnym położeniu. Poznali się w trudnym momencie dla Arii, ale również sprawił, że zaczęli sobie pomagać. Zaczęli żyć razem, próbując poskładać wszystkie części siebie w piękną całość. Chcieli czegoś niesamowitego od życia albo przynajmniej szczęśliwego, bo tego ostatnio im poskąpił. Zasłużyli na to, ale czy dostali?

Tykać to kijem?: Autorkę znam z powieści Kochając pana Danielsa, dlatego postanowiłam przeczytać inne jej powieści. Kiedy usłyszałam, że wychodzi kolejna książka jej autorstwa wiedziałam, że muszę jak najszybciej ją poznać. Co prawda nieco mi się zeszło zanim ją przeczytałam, ale najważniejsze, że się udało.

Bohaterowie: Nie wiem kogo mam winić za to haniebne niedopatrzenie – dlaczego nikt nie powiedział, że oni są tak młodzi?! Myślałam, że to New Adult, a tu główni bohaterowie okazują się być nastolatkami. Chyba bym z takim zapałem jej nie poszukiwała, gdybym wiedziała, że są tak młodzi. Ale przejdźmy do ich indywidualnej oceny. Zacznijmy od Arii. Ją mniej polubiłam. Co prawda z racji tego, w jakiej sytuacji się znalazła rozumiem jej zagubienie i brak zdecydowania, ale czasami bywała mocno irytująca. Jej decyzje były nieprzemyślane i całkowicie bezsensowne. Zachowywała się dziecinnie i nie przekonała mnie do siebie. Co prawda pod koniec opowieści nieco mądrzeje i jej decyzje są sensowniejsze. Wreszcie wydaje się być stanowcza, choć czasami nadal bywa nieco dziecinna.

Levi to świetny chłopak i interesująco wykreowana postać. Jest on bardzo dziwny, nieprzeciętny i niesamowity. Jego decyzje są nieprzewidywalne i szalone. Mimo przeciwności losu bywa szczęśliwy i pełen wigoru. Ma wiele pozytywnych cech i zawsze uśmiech na ustach. Jasnym jest, że pod tym szczęściem kryje się wiele bólu. Chłopak nigdy nie miał lekko, choć zdawać by się mogło, że wszystko jest w porządku nie ma na co narzekać. Od zawsze to matka go nauczała, nie pozwalając mu wychodzić na zbyt długo z domu. Na początku nie miał nic przeciwko takiemu traktowaniu, gdyż ona była szczęśliwa i zadowolona, a on również nie czuł, że jest źle traktowany.

Pióro: Niewiele zmieniło się, jeśli chodzi o styl autorki. Pisze w prosty i przystępny sposób, typowy dla powieści New Adult. Nie wyróżnia się niczym szczególnym i można czytać ją z prędkością światła.

Całokształt: Tej książce mam wiele do zarzucenia, choć jednocześnie wiele rzeczy mi się podobało. Przede wszystkim opis oraz okładka wskazują, że bohaterowie mają mniej więcej po 18 czy 19 lat. A może i więcej. Natomiast w środku dostajemy dwójkę okropnie zagubionych nastolatków, którzy niekiedy irytują swoim zachowaniem i sprawiają, że nie do końca jesteśmy co do nich przekonani. Ponadto otrzymujemy całą górę sztucznych, wymuszonych i niekiedy niezrozumiałych dialogów, gdzie tematy zmieniają się z zawrotną prędkością i czasami nie jest łatwo za nimi nadążyć. Poza tym na dokładkę autorka seruje nam stworzony na siłę romans, gdzie czuć bardzo mało chemii między bohaterami. To tak jakby założyła sobie, że mają być razem i nic nie jest w stanie przeszkodzić jej w realizacji tego planu. Dużo lepiej jakby zostali przyjaciółmi lub gdyby dostali więcej czasu na rozwinięcie miłości między sobą.

Tym, co podobało mi się w tej opowieści jest sama historia. Pomysł stworzenia czegoś tak nierzeczywiście rzeczywistego sprawił, że mocniej wczuwamy się w całą historię. Niestety, ale młodzi bohaterowie, ich wymuszone i sztuczne dialogi oraz zbyt szybko postępująca relacja między nimi nieco zabija cały wątek. Specjalnie nie mówię Wam, co dokładnie tam się dzieje, abyście mogli sami to odkryć, gdyż uważam, że skoro w opisie tego nie zawarli, to ja również nie powinnam o tym wspominać.

Kasia radzi: Autorce daję ostatnią szansę. Może i Kochając pana Danielsa było interesujące, ale miało również małe wady. W Art & Soul te mankamenty są bardziej widoczne i jest ich o wiele więcej. Zobaczymy jak będzie w Powietrzu, którym oddycha. Jeśli na tej książce się zawiodę więcej do Brittainy C. Cherry nie wrócę.

Mój osąd: Rozkładający się zombie – 7/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.