287. Recenzja „Na przekór przeznaczeniu” - Oksana Pankiejewa
„– Kto je tam wie, te kobiety? To istoty zupełnie nieprzewidywalne…”
Autor: Oksana
Pankiejewa
Tytuł: Na
przekór przeznaczeniu
Seria: Kroniki
Dziwnego Królestwa #3
Wydawnictwo: Papierowy
Księżyc
Narracja:
trzecioosobowa
Główny
bohater: Ta seria nie posiada jednego głównego bohatera, a wymienianie
wszystkich to trochę przesada.
Romans: Również
wymienianie wszystkich romansów byłoby nieco bezsensowne
Ogumienie: Zdecydowanym
plusem całej serii są okładki. Każda kolejna nawiązuje w jakiś sposób do treści
lektury. Również tutaj mamy z tym do czynienia. Została nam przedstawiona jedna
ze scen z książki, co dodaje kolorytu i naprowadza nas na tematykę książki.
Przecież nikt nie pomyśli, że jest to na przykład literatura kobieca, kiedy
przyuważy smoki na okładce, nieprawdaż?
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ I DRUGIEJ CZĘŚCI [PRZEKRACZAJĄC GRANICE ORAZ PIERWSZY DZIEŃ WIOSNY]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Smok nie żyje. W Ortanie nareszcie niepodzielną władzę sprawuje
Szellar. Wszystko wydaje się iść ku dobremu. Najpierw jednak trzeba uspokoić
wyżej postawione osobistości, aby nie wątpiły w jego pozycję. Ale ciężko jest
to zrobić, kiedy niedawno ledwo przeżyło się atak na swoją osobę. Król zbiera
siły, jednak nie może pozostawać bierny, gdyż wtedy cały jego trud pójdzie na
marne. Musi podejmować trudne decyzje, brać udział w naradach i budować swoją
reputację tak, aby nikt nie wątpił w jego siłę. Ponadto pozostaje jeszcze jedna
mała sprawa, która ciąży nad jego głową. Szellar dał swemu kuzynowi królewskie
słowo honoru, że do lata znajdzie sobie narzeczoną i weźmie z nią ślub. Jednak
wcale nie jest to takie proste, jak by się mogło zdawać. Najpierw należy
znaleźć odpowiednią osobę i przekonać ją do siebie. A nie jest łatwo to zrobić,
kiedy po królestwie krążą różnie opinie na temat Jego Wysokości. Poza tym
Szellar bywa mocno wybredny w tej materii. Ale kiedy znajdzie już sobie
wybrankę to nie odpuści tak łatwo. Poza tymi sprawami pojawiają się
przepowiednie, które nie nastrajają zbyt optymistycznie. Ale czy król nie
znajdzie sposobu, aby przeciwstawić się przeznaczeniu?
Tykać
to kijem?: Zostałam ostrzeżona, że po przeczytaniu tomu drugiego ponad
wszystko będę pragnęła zapoznać się z kolejną częścią przygód bohaterów z
Kronik Dziwnego Królestwa. Powiem szczerze, że wcale nie czułam przemożonej
chęci zapoznania się z nią. Nie chodzi o to, że mnie nie ciekawiła, bo
ciekawiła, ale po prostu nie było tak, że musiałam ją mieć natychmiast po
zapoznaniu się z dwójką.
Bohaterowie: Ta część
jak zwykle skupia się na wielu bohaterach i na wielu wątkach. Przyznać trzeba
jednak, że tutaj większą uwagę poświęca się Szellarowi oraz półelfiemu
przyjacielowi Cantora. To oni dość mocno zdominowali całą akcję. Zacznę od tego
drugiego, gdyż nie chcę na jego temat powiedzieć zbyt wiele, aby osoby, które
nie czytały jeszcze tej części nie poznały spoilerów. Szanowny półelf zachowuje
się bardziej dziecinnie niż wskazuje na to jego wiek. Ale poznajemy również
jego ojca, który jest dużo od niego starszy, a zachowuje się również
nierozsądnie i nieprzewidywalnie, więc podejrzewam, że ta dziecinność to cecha
charakterystyczna elfów. Powiem szczerze, że nasz półelfi przyjaciel jest
ciekawą i nieco zaskakującą postacią. Co prawdę parę spraw w jego rodowodzie
nie do końca mi się zgadza i chyba byłabym zmuszona przeczytać od nowa pierwszą
część, żeby wszystko zweryfikować, ale nie jestem aż tak nadgorliwa, aby się za
to zabierać. Mam nadzieję, że dalej wszystko będzie lepiej wyjaśnione i wszystko
ułoży się w logiczną całość.
Szellara natomiast mamy w nieco innym
wydaniu. Zajmuje się nadal polityką i rządzeniem kraju, ale bardzo dużo uwagi
poświęca poszukiwaniom narzeczonej, co jest doprawdy urocze. Mimo że ma ponad
trzydzieści lat to nie bardzo wie jak należy postępować z kobietą, aby ją w
sobie rozkochać. Stawia niepewne kroki i czasami popełnia głupstwa, ale
wychodzi to dość ciekawie. Fajnie poznać nieco inne oblicze króla Ortanu.
Pióro: To już
trzecia część tej serii, dlatego styl pisania wydaje się być naprawdę łatwy do
przyswojenia, dzięki czemu czyta się tę książkę szybko i bez większych
przestanków. Przyznać jednak trzeba, że w pierwszej części mogą pojawić się
kłopoty przy zrozumieniu całej opowieści poprzez prowadzenie historii przez
autorkę w taki, a nie inny sposób.
Całokształt: Gdybym
miała określić tę serię jednym słowem, to zdecydowanie powiedziałabym, że jest
ona osobliwa. Ma ona swoją własną, nieco dziwaczną rzeczywistość, do której
trzeba się przyzwyczaić. Na początku może być ciężko się do niej przekonać,
jednak z czasem zaczyna się czuć tę niecodzienną magię i nie jest łatwo oderwać
się od tego specyficznego świata. Przyznać jednak trzeba, że nie jest on
pozbawiony wad. Jeśli jednak chodzi o tę część to jestem niezwykle zaintrygowana.
Zaczyna się dziać naprawdę wiele i to bardzo zaskakujące rzeczy mają miejsce.
Parę spraw nadal pozostaje dla mnie niezrozumiałych i nie do końca jestem w
stanie ogarnąć skąd takie decyzje, jednak ciekawi mnie mocno rozwinięcie akcji.
Tym bardziej po takim zakończeniu.
Mankamentem, który najbardziej kłuje
mnie w oczy są relacje miłosne/romansowe między bohaterami. To wszystko jest
tak sztuczne i mało realistyczne, że ciężko jest na to patrzeć. Nawet jeśli
przekonana jestem, że dana dwójka powinna być razem, to ciężko mi się czyta
relacje między nimi, gdyż autorka w nieumiejętny sposób prowadzi związki albo
prawie związki. Liczę na poprawę, ale to już kolejny tom, w którym coś takiego
ma miejsce i boję się, że to po prostu taki urok autorki.
Kasia
radzi: Osoby, którym spodobały się dwa poprzednie tomy sięgną po tę
część nawet bez mojej rekomendacji. Ja jedyne co mogę powiedzieć, to starać się
przekonać tych, co jeszcze nie zaczęli przygody z tą serią, choć nie jestem
pewna czy powinnam zabierać głos, gdyż jest ona idealna na rozluźnienie, ale
jeśli ktoś szuka czegoś ambitnego to raczej tutaj tego nie znajdzie.
Mój
osąd: Rozkładający się zombie – 7/10
Brak komentarzy: