292. Recenzja „Noc Kupały” - Katarzyna Berenika Miszczuk
„W jego głosie nie było słychać nawet grama skruchy z tego powodu. Chociaż czego ja wymagałam? Był władcą. W dodatku nieśmiertelnym. Nic dziwnego, że woda sodowa uderzyła mu do głowy. Kto by się nie zachłysnął takimi możliwościami?”
Autor: Katarzyna
Berenika Miszczuk
Tytuł: Noc
Kupały
Seria: Kwiat
paproci #2
Wydawnictwo: WAB
[Grupa Wydawnicza Foksal]
Narracja:
pierwszoosobowa – Gosia
Główny
bohater: Gosława Brzózka – 24 lata
Romans: Gosia +
Mieszko
Ogumienie: Dlaczego?
Dlaczego ludzie pomyśleli, że to będzie dobry pomysł, który nakieruje na
mitologię słowiańską? Jestem pewna, że osiemdziesiąt procent osób nie znających
opisu książki stwierdzi, że jest to jakaś literatura kobieca albo, o zgrozo,
harlequiny! Nie, wielkie soczyste NIE dla tych okładek. Nie podobają mi się,
nie nawiązują do treści. Nie ma w nich krzty słowiańskości!
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [SZEPTUCHA]! CZYTASZ NA
WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Marzenia Gosi się ziściły. Udało jej się uwieść Mieszka, co
prawda z małą pomocą, jednak najważniejszy jest efekt. Sprawy jednak nieco się
pokomplikowały, kiedy było już po wszystkim i Gosia zobaczyła coś, czego
wolałaby nie oglądać. Uciekła od ukochanego i zaczęła rozmyślać co ma uczynić i
czy warto z nim porozmawiać na ten temat. Jednak on sam puka do jej drzwi, aby
wyjaśnić całą sprawę. Jak na osobę, która żyje już ładnych parę setek lat ma
wyraźne problemy z wyrażaniem uczuć, ale Gosi zupełnie to nie przeszkadza w
kochaniu go. Do czasu. Nagle w jej życiu pojawia się ktoś, kto rości sobie
prawa do pierwszego władcy Polan. Młoda szeptucha musi teraz walczyć o jego
serce i uwagę. Jednak nie jest to łatwe, kiedy w kark dyszą jej bogowie,
żądający mitycznego kwiatu paproci. A noc Kupały coraz bliżej. Gosia musi
zadecydować komu odda kwiat i jak się wykaraska z kłopotów, które sama na
siebie ściągnęła. Przecież obiecała każdemu z bogów kwiat, a także powiedziała
Mieszkowi, że mu go odda. Cóż zrobić ma biedna dziewczyna, która dopiero
niedawno zaczęła w ogóle doceniać własną wiarę i odczuła na własnej skórze
gniew bogów. Decyzja nie będzie łatwa, ale jakąś trzeba podjąć. Czy będzie to
ta właściwa?
Tykać
to kijem?: Może i Szeptucha nie
była najlepszą książką autorki, ale zdecydowanie podoba mi się pomysł na
fabułę, dlatego nie mogłam sobie odmówić przeczytania kolejnego tomu. Do jego
premiery przekonana byłam, że będzie to ostatnia część, ale ostatecznie okazało
się, że pojawią się jeszcze dwa. Nie powiem, żebym była zachwycona.
Bohaterowie: W recenzji
pierwszej części napisałam, że Gosia to jedna z najbardziej irytujących
bohaterek jakie miałam okazję poznać. W tej części już nie jest tak źle. Nadal
często odzywa się jej hipochondria, ale nareszcie przestała być sceptyczna
odnośnie bóstw i innych stworzeń, zwłaszcza, że nawet jej przyjaciółka jest
jedną z nich. Nie powiedziałabym, że dziewczyna przestała irytować, bo nadal
pojawiają się momenty, kiedy czytelnik ma ochotę nieco nią potrząsnąć i boi się
czytać o czym myśli, gdyż sporą część jej myśli zabiera Mieszko i wszystko, co
z nim związane. Ale czego się można spodziewać po zakochanej osobie? Ogólnie –
jest lepiej, ale nie idealnie. Bardzo ciekawi mnie czy w kolejnej części
ujrzymy inne jej oblicze czy nadal będzie taka nieco niepewna, trochę irytująca
i mocno zakochana.
Postacie drugoplanowe nie są mocno
wyeksponowane w tej serii. Nie jest łatwo cokolwiek na ich temat powiedzieć,
jednak cokolwiek można stwierdzić tylko o dwóch osobach, czyli o Mieszku i
Babie Jadze. O ile pierwsza postać nie do końca do mnie przemawia, o tyle drugą
polubiłam w pierwszej części i odlubić nie potrafię, chociaż tutaj nie popisała
się niczym szczególnym i nie pojawiała się zbyt często. Ciężko jest cokolwiek
powiedzieć na temat pierwszego władcy Polan. Jest mało wyrazistą postacią. Nie
widać w nim głębi. Jest sztuczny, niepełny, emocji po nim nie widać. Nie mam
pojęcia co na jego temat sądzić. Natomiast Jarogniewa jest bardzo ciekawą
postacią i zawsze lubię, kiedy pojawia się w opowieści. Co prawda tutaj nie
było jej aż tak dużo jak w tomie pierwszym, ale mimo wszystko nadal nadaje
kolorytu całej historii.
Pióro: Książki
tej autorki napisane są prostym językiem, który nie sprawia większych kłopotów.
Czyta się je w szybkim tempie.
Całokształt: Do
pierwszej części miałam nieco zastrzeżeń. Tutaj również nie jestem w stu
procentach zadowolona, ale autorka idzie w dobrym kierunku i już było nieco
lepiej. Pojawiło się więcej akcji, bohaterka przestała aż tak bardzo irytować,
choć jej zdolność do potykania się o własne nogi jest nadal wkurzająca i mało
wiarygodna, ale mimo wszystko jest lepiej niż było. Mówiąc szczerze ciężko jest
mi napisać coś na temat tej części bez zbytniego odkrywania treści, którą
zdecydowanie lepiej poznać samemu. Mam ogromną nadzieję, że kolejne części będą
jeszcze lepsze. Będzie się dużo więcej działo i będzie mniej przewidywalnie.
Przykro mi, ale pojawiło się kilka elementów, które były bardzo łatwe do
odgadnięcia. Sama końcówka była mało przekonująca i nie miała żadnego elementu
zaskoczenia. Ponadto pojawiło się kilka nieścisłości, które niestety mocno
kłują w oczy. Mam nadzieję, że to wszystko zostanie naprawione i dwa kolejne
tomy będą świetne i nie zawiodą nikogo.
I nadal brakuje mi słownika pojęć –
dlaczego nikt nie pomyślał o tym, aby pojawił się w książce?
Kasia
radzi: Myślę, że osoby, którym spodobała się Szeptucha sięgną po tę
część, natomiast reszcie nie polecałabym jakoś szczególnie tej serii. Jest
interesująca przez tematykę, ale zdecydowanie lepiej można było to wszystko
poprowadzić. Jeśli masz ochotę się zrelaksować to ta seria nadaje się do tego,
ale nie oczekiwałabym po niej nic więcej.
Mój
osąd: Rozkładający się zombie – 7/10
Brak komentarzy: