292. Recenzja „Noc Kupały” - Katarzyna Berenika Miszczuk

lutego 05, 2017
„W jego głosie nie było słychać nawet grama skruchy z tego powodu. Chociaż czego ja wymagałam? Był władcą. W dodatku nieśmiertelnym. Nic dziwnego, że woda sodowa uderzyła mu do głowy. Kto by się nie zachłysnął takimi możliwościami?”
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk

Tytuł: Noc Kupały

Seria: Kwiat paproci #2

Wydawnictwo: WAB [Grupa Wydawnicza Foksal]

Narracja: pierwszoosobowa – Gosia

Główny bohater: Gosława Brzózka – 24 lata

Romans: Gosia + Mieszko

Ogumienie: Dlaczego? Dlaczego ludzie pomyśleli, że to będzie dobry pomysł, który nakieruje na mitologię słowiańską? Jestem pewna, że osiemdziesiąt procent osób nie znających opisu książki stwierdzi, że jest to jakaś literatura kobieca albo, o zgrozo, harlequiny! Nie, wielkie soczyste NIE dla tych okładek. Nie podobają mi się, nie nawiązują do treści. Nie ma w nich krzty słowiańskości!

UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [SZEPTUCHA]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Najlepsze zastosowanie: Marzenia Gosi się ziściły. Udało jej się uwieść Mieszka, co prawda z małą pomocą, jednak najważniejszy jest efekt. Sprawy jednak nieco się pokomplikowały, kiedy było już po wszystkim i Gosia zobaczyła coś, czego wolałaby nie oglądać. Uciekła od ukochanego i zaczęła rozmyślać co ma uczynić i czy warto z nim porozmawiać na ten temat. Jednak on sam puka do jej drzwi, aby wyjaśnić całą sprawę. Jak na osobę, która żyje już ładnych parę setek lat ma wyraźne problemy z wyrażaniem uczuć, ale Gosi zupełnie to nie przeszkadza w kochaniu go. Do czasu. Nagle w jej życiu pojawia się ktoś, kto rości sobie prawa do pierwszego władcy Polan. Młoda szeptucha musi teraz walczyć o jego serce i uwagę. Jednak nie jest to łatwe, kiedy w kark dyszą jej bogowie, żądający mitycznego kwiatu paproci. A noc Kupały coraz bliżej. Gosia musi zadecydować komu odda kwiat i jak się wykaraska z kłopotów, które sama na siebie ściągnęła. Przecież obiecała każdemu z bogów kwiat, a także powiedziała Mieszkowi, że mu go odda. Cóż zrobić ma biedna dziewczyna, która dopiero niedawno zaczęła w ogóle doceniać własną wiarę i odczuła na własnej skórze gniew bogów. Decyzja nie będzie łatwa, ale jakąś trzeba podjąć. Czy będzie to ta właściwa?

Tykać to kijem?: Może i Szeptucha nie była najlepszą książką autorki, ale zdecydowanie podoba mi się pomysł na fabułę, dlatego nie mogłam sobie odmówić przeczytania kolejnego tomu. Do jego premiery przekonana byłam, że będzie to ostatnia część, ale ostatecznie okazało się, że pojawią się jeszcze dwa. Nie powiem, żebym była zachwycona.

Bohaterowie: W recenzji pierwszej części napisałam, że Gosia to jedna z najbardziej irytujących bohaterek jakie miałam okazję poznać. W tej części już nie jest tak źle. Nadal często odzywa się jej hipochondria, ale nareszcie przestała być sceptyczna odnośnie bóstw i innych stworzeń, zwłaszcza, że nawet jej przyjaciółka jest jedną z nich. Nie powiedziałabym, że dziewczyna przestała irytować, bo nadal pojawiają się momenty, kiedy czytelnik ma ochotę nieco nią potrząsnąć i boi się czytać o czym myśli, gdyż sporą część jej myśli zabiera Mieszko i wszystko, co z nim związane. Ale czego się można spodziewać po zakochanej osobie? Ogólnie – jest lepiej, ale nie idealnie. Bardzo ciekawi mnie czy w kolejnej części ujrzymy inne jej oblicze czy nadal będzie taka nieco niepewna, trochę irytująca i mocno zakochana.

Postacie drugoplanowe nie są mocno wyeksponowane w tej serii. Nie jest łatwo cokolwiek na ich temat powiedzieć, jednak cokolwiek można stwierdzić tylko o dwóch osobach, czyli o Mieszku i Babie Jadze. O ile pierwsza postać nie do końca do mnie przemawia, o tyle drugą polubiłam w pierwszej części i odlubić nie potrafię, chociaż tutaj nie popisała się niczym szczególnym i nie pojawiała się zbyt często. Ciężko jest cokolwiek powiedzieć na temat pierwszego władcy Polan. Jest mało wyrazistą postacią. Nie widać w nim głębi. Jest sztuczny, niepełny, emocji po nim nie widać. Nie mam pojęcia co na jego temat sądzić. Natomiast Jarogniewa jest bardzo ciekawą postacią i zawsze lubię, kiedy pojawia się w opowieści. Co prawda tutaj nie było jej aż tak dużo jak w tomie pierwszym, ale mimo wszystko nadal nadaje kolorytu całej historii.

Pióro: Książki tej autorki napisane są prostym językiem, który nie sprawia większych kłopotów. Czyta się je w szybkim tempie.

Całokształt: Do pierwszej części miałam nieco zastrzeżeń. Tutaj również nie jestem w stu procentach zadowolona, ale autorka idzie w dobrym kierunku i już było nieco lepiej. Pojawiło się więcej akcji, bohaterka przestała aż tak bardzo irytować, choć jej zdolność do potykania się o własne nogi jest nadal wkurzająca i mało wiarygodna, ale mimo wszystko jest lepiej niż było. Mówiąc szczerze ciężko jest mi napisać coś na temat tej części bez zbytniego odkrywania treści, którą zdecydowanie lepiej poznać samemu. Mam ogromną nadzieję, że kolejne części będą jeszcze lepsze. Będzie się dużo więcej działo i będzie mniej przewidywalnie. Przykro mi, ale pojawiło się kilka elementów, które były bardzo łatwe do odgadnięcia. Sama końcówka była mało przekonująca i nie miała żadnego elementu zaskoczenia. Ponadto pojawiło się kilka nieścisłości, które niestety mocno kłują w oczy. Mam nadzieję, że to wszystko zostanie naprawione i dwa kolejne tomy będą świetne i nie zawiodą nikogo.

I nadal brakuje mi słownika pojęć – dlaczego nikt nie pomyślał o tym, aby pojawił się w książce?

Kasia radzi: Myślę, że osoby, którym spodobała się Szeptucha sięgną po tę część, natomiast reszcie nie polecałabym jakoś szczególnie tej serii. Jest interesująca przez tematykę, ale zdecydowanie lepiej można było to wszystko poprowadzić. Jeśli masz ochotę się zrelaksować to ta seria nadaje się do tego, ale nie oczekiwałabym po niej nic więcej.

Mój osąd: Rozkładający się zombie – 7/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.