293. Recenzja „Z mgły zrodzony” - Brandon Sanderson
„Czy jest coś piękniejszego niż słońce? Często obserwuję jak wschodzi, gdyż mój niespokojny sen zwykle opuszcza mnie przed świtem. Za każdym razem kiedy widzę to spokojne, złociste światło nad horyzontem, staję się nieco bardziej zdeterminowany, mam odrobinę więcej nadziei. W pewnym sensie, to właśnie trzyma mnie przez cały czas przy życiu.”
Autor: Brandon
Sanderson
Tytuł: Z mgły
zrodzony
Seria: Ostatnie
Imperium #1
Wydawnictwo: MAG
Narracja:
trzecioosobowa
Główny
bohater: Kelsier – ok. 30 lat; Vin – ok. 17 lat
Ogumienie: Jestem
prawie pewna, że postacią przedstawioną nam na okładce jest Vin, czyli jedna z
głównych bohaterek tej książki. Co prawda wygląda ona na nieco starszą niż
wynika to z opowieści, ale jestem w stanie to wybaczyć, gdyż to wydanie jest
śliczne i nawet jeśli nie zawsze pokrywa się z książkową rzeczywistością to nie
ma znaczenia. Ważne, że jest śliczne.
Najlepsze
zastosowanie: Ostatni Imperator dzierży władzę od tysiąca lat. Wykorzystuje ją
do siania terroru, do całkowitej posłuszności ludu. Przez niego skaa stali się
niewolnikami, wykonującymi brudną robotę. Jest on istotą niepokonaną. Skrawkiem
Nieskończoności. Nikt nie jest w stanie mu się przeciwstawić. Jednak pojawia
się jeden odważny, który zrobi wszystko, aby zrzucić Imperatora z tronu.
Pół-skaa ze złamanym sercem i determinacją zdolną do przenoszenia gór decyduje
się na szalony krok. Chce pomścić swoją ukochaną oraz każdego skaa, który
cierpi przez rządy Ostatniego Imperatora. Kelsier, jedyny, któremu udało się
uciec z więzienia Imperatora, który dzięki pobytowi tam posiadł moce Zrodzonego
z Mgły. Teraz zbiera bandę złodziejaszków, która będzie w stanie pomóc mu w
realizacji jego szalonego planu. Mimo że większość z nich uważa to za
szaleństwo, zgadzają się mu pomóc. Wiedzą, że może skończyć się to porażką, a
co za tym idzie śmiercią każdego z nich, ale dla tej sprawy są w stanie
zaryzykować wszystko. Jednak czy da się pokonać niepokonanego? Czy nareszcie
rządy Ostatniego Imperatora dobiegną końca, a w Ostatnim Imperium zapanuje
spokój?
Tykać
to kijem?: Brandona Sandersona znam z serii Mściciele, która opowiada o
złych superbohaterach. Byłam bardzo ciekawa jak prezentują się inne jego książki,
tym bardziej, że obiło mi się o uszy, że Mściciele są jedną ze słabszych jego
serii. Byłam ciekawa czy faktycznie tworzy aż tak niesamowite światy.
Bohaterowie: Brandon
Sanderson w tej książki stworzył tak realistyczne postacie, że nie zdziwiłabym
się, gdyby w pewnym momencie wyszły ze stron i stanęły przede mną. A poznać ich
chciałabym bardzo! Zwłaszcza Kelsiera, który przekonał mnie do siebie każdym,
nawet najmniejszym kawałkiem swojej osoby. Ten człowiek ma wizję jak pokonać
Ostatniego Imperatora, próbuje wszystko zorganizować, dodatkowo pomaga uczyć
jak to jest być Zrodzonym z Mgły, a przy tym cały czas na jego ustach gości
uśmiech. Jest niezwykle pozytywną, pełną optymizmu postacią. Bardzo, ale to
bardzo chciałabym go poznać. Porozmawiać z nim, dowiedzieć się jeszcze więcej o
nim, choć i tak bardzo dużo o nim wiemy. To on scala całą grupę i sprawia, że
jeszcze się nie pozabijali i nie odeszli szukać lepszego zajęcia. Mimo że jego
myślą przewodnią jest zabicie Ostatniego Imperatora nie wygląda to jak chęć
zemsty, choć ewidentnie czymś takim jest. Nie wiem jak wyrazić moje uczucia do
niego. Polubiłam go bardzo, ale to bardzo i podziwiam każdy jego krok i każdą decyzję,
którą podjął. Jest niesamowitą postacią, która zasłużyła na szczęście.
Poza Kelsierem, najmocniej
wyeksponowaną postacią jest Vin. Dziewczyna, która wiele przeszła w życiu.
Która nie zaznała szczęścia. Która pozostaje w cieniu. Kelsier uratował ją i
dał jej wolność. Ona jednak została z nim i postanowiła pomóc mu w realizacji
jego szalonego planu. W książce obserwujemy ewolucję jej postaci – z dziewczyny
zastraszonej, nieufającej nikomu, pełnej kompleksów w osobę pewną siebie,
zdecydowaną i dumną z tego, co posiada. Stała się kimś bardzo ważnym zarówno
dla Kelsiera, jego grupy, jak i dla całego Ostatniego Imperium. Polubiłam ją i
pewna jestem, że odegra bardzo ważną rolę w kolejnych częściach cyklu. Ciekawa
jestem w jakim kierunku pójdzie jej postać i kim ostatecznie się stanie. Bo
pewna jestem, że stworzona została do wielkich rzeczy.
Pióro: Mimo że w
książce przedstawiony jest świat dość skomplikowany i zdolności Zrodzonego z
mgły od razu nie są łatwe do załapania, to autor przedstawił to w taki sposób,
że nie da się nie zrozumieć, co chce nam przekazać. Poza tym historia się nie
dłuży i nie ma wielu zbędnych, przydługawych opisów. Jedynie to, co konieczne i
jeszcze jasno wyjaśnione.
Całokształt: Nie mam
zielonego pojęcia, co ja mam tutaj napisać. Naprawdę. Pochwalić cudownie
wykreowany świat, w którym wszystko wydaje się być niezwykle realistyczne? Bić
brawo za stworzenie niesamowitych bohaterów, gdzie każdy jest idealnie
dopracowany i zupełnie niczego mu nie brakuje? Bić pokłony za prowadzenie akcji,
które sprawiało, że z rosnącym napięciem przekręcało się każdą kolejną stronę?
Myślę, że to za mało. Pochlebne opinie pisze się najgorzej, ponieważ człowiek
nigdy nie wie w jaki sposób przekazać wszystkie pozytywne emocje związane z
daną pozycją. Jak powiedzieć, że ta książka jest niesamowita? Że podziwiacie
autora za to, co zrobił? Za każdą literę, którą napisał, za każdą kropkę, którą
postawił? Nie jest to łatwe. Bardzo trudno to zrobić, ale można próbować. Ale
czy skutecznie?
Wyżej podałam Wam wszystkie zalety tej
pozycji – bohaterów, akcję, niesamowicie wykreowany świat. Przyszedł jednak
czas na wady. Dobra, na jedną wadę. Po przeczytaniu trzech książek Sandersona
(wiem, mało) mogę powiedzieć, że jego mocną stroną zdecydowanie nie jest
budowanie romansów, relacji miłosnych. Nawet byłabym mu to w stanie wybaczyć,
gdyby napisał jakiś interesujący opis pierwszego pocałunku, a nie samo
„Pocałowała go”. Tak, wiem – miłość w tych książkach nie jest najważniejsze,
ale dopracowanie tego elementu sprawiłoby, że mogłabym zachwalać każdy jej
aspekt. Każdy.
Kasia
radzi: Wszyscy fani fantastyki powinni zaopatrzyć się z książki
Sandersona. Jestem przekonana, że się spodobają. A jeśli nie możecie mi
podesłać swoje egzemplarze jego pozycji – dobrych książek nigdy za wiele.
Mój
osąd: Przystojny diabeł – 9.5/10
Brak komentarzy: