297. Recenzja „Podbój” - Elle Kennedy
„Niezbyt wiele rzeczy na tym świecie znajduje się na liście "Cholernie się boję", ale dziewczyna Garretta zajmuje pewną pozycję w pierwszej trójce.”
Autor: Elle Kennedy
Tytuł: Podbój
Seria: Off-Campus #3
Wydawnictwo: Zysk i
S-ka
Narracja: pierwszoosobowa
– Dean, Allie
Główny bohater: Dean Heyward-DiLaurentis – 22 lata; Allie Hayes – 21
lat
Romans: Dean
+Allie
Ogumienie: Przyznać
muszę, że najbardziej podobała mi się okładka do pierwszej części. Im dalej,
tym mniej do mnie przemawiają postaci nam ukazane. Ta grafika została jeszcze
przerabiana niedługo przed premierą. Pozbawiono dziewczynę zbyt dużej ilości
henny na brwiach, a chłopak nagle osiwiał z wrażenia. Czy wyszło lepiej? Nie
powiedziałabym. Już wolałam te ciemne włosy chłopaka, choć akurat u dziewczyny
wyszło to na dobre.
Najlepsze
zastosowanie: Dean to podrywacz i każdy w Briar to wie. Jedyne zasady, jakich
przestrzega to – nie spać z dziewicami i pierwszorocznymi, gdyż te najszybciej
się przywiązują. Oczekują stałego związku, a później przystojny hokeista nie
wie, co robić z taką osobą. Dlatego jasno ustala zasady jeszcze przed odbyciem
stosunku. Dla niego jest to zabawa. Dzięki temu czuje się lepiej. Nie wkłada w
to wielu emocji. Robi to dla zaspokojenia swoich potrzeb. Dopóki na progu jego
domu nie pojawia się Allie. Dziewczyna ukrywa się przed swoim byłym. Boi się,
że gdy tylko on zacznie prawić jej czułe słówka, postanowi wrócić do niego.
Dlatego zdecydowała się spędzić noc poza akademikiem. Jedynym rozwiązaniem było
towarzystwo Deana, który został parokrotnie ostrzeżony, co się stanie z jego
przyrodzeniem, jeśli tylko spróbuje dobierać się do Allie. Jednak do czego
zdolne jest trochę za dużo tequili? Nawet największa przeciwniczka przygodnego
seksu zgodzi się odreagować z jednym z najprzystojniejszych chłopaków na całym
uniwersytecie. Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy Dean zaczyna myśleć tylko
i wyłącznie o Allie. Nic nie jest w stanie go pobudzić do działania. Nawet
wizja czworokąta nie pomaga. Chłopak musi jakoś przekonać dziewczynę do
niezobowiązującego seksu. Ale czy na pewno będzie on taki niezobowiązujący?
Tykać
to kijem?: Po Układzie myślałam,
że seria Off-Campus będzie wspaniała. Że to będzie naprawdę dobre New Adult –
nieco schematyczne, pikantne, zabawne, niezbyt przesycone miłością. Właśnie coś
takiego zapowiadał tom pierwszy. Już w Błędzie
przyszło nam to zweryfikować. Jednak i tak postanowiłam dać szansę ostatnim
dwóm tomom. Ponieważ chciałam poznać każdego z chłopaków.
Bohaterowie: Ciekawiło
mnie z kim zostanie sparowany Dean i zupełnie nie spodziewałam się Allie. Co
prawda niespecjalnie ją pamiętam z Układu.
Jedynie to, że schodziła się i rozchodziła ze swoim chłopakiem. To jest cały
obraz jaki jestem w stanie sobie przypomnieć tylko na podstawie tego, co
dostaliśmy w jedynce. Tutaj uzupełniamy jej postać. W sumie Allie jest pełna
sprzeczności. W życiu codziennym jest spokojna, nieśmiała, czasami wręcz
niezdecydowana i niepewna. Natomiast w łóżku wychodzi z niej ktoś całkiem inny.
Lubi zabawy, które dla większości są niestosowne. Może nie jest to aż tak
skrajne jak w przypadku Greya, bo dziewczyna nie ma swojego pokoju z zabawkami,
ani w sumie nie ma zbyt wielu zabawek, ale czasami lubi popuścić wodzę
fantazji. To, że w łóżku jest taka perwersyjna, czasami dominująca i pewna
swego kłóci się z jej nieśmiałą i niezdecydowaną postawą. Nie powiedziałabym,
że jest to niemożliwe w prawdziwym życiu. Dlatego nie chcę od razu rzucać
oskarżeniami, że autorka stworzyła nierealistyczną postać. Po prostu ciężko mi
było pogodzić te dwie osobowości Allie. Przez to nie do końca jestem pewna jaką
ona jest osobą.
Dean natomiast jest dokładnie taki,
jakim go znamy. No dobra, to nie jest prawda. Przez dwa tomy przewija się
temat, że jest raczej egoistyczny i nie za bardzo przejmuje się innymi osobami
w swoim otoczeniu. Wszystko jednak zostaje zweryfikowane tutaj, gdzie dostajemy
jego pełny obraz. Chłopak wydaje się być naprawdę interesujący i mimo tego że
przez większość czasu myśli tylko o jednym to naprawdę można go polubić. Może
nie jest porywający i nadal moim zaklepańcem z tej serii pozostaje Garrett
(ciekawe jak wypadnie Tucker), ale ma w sobie coś intrygującego.
Pióro: Chyba to
jest rzecz, za którą lubię Kennedy najbardziej. Jej lekki sposób pisania,
dzięki czemu zagłębienie się w akcje zajmuje nam dosłownie minuty, sprawia, że
nie możemy oderwać się od lektury. Gdybym w akademiku mieszkała sama to z całą
pewnością zarwałabym noc, bo tak dobrze czytało mi się tę historię.
Całokształt: Podbój nie jest częścią, w której fani
serii są zakochani. Wszystko za sprawą tego w jaki sposób zaczęła się relacja
między Allie i Deanem. To, że na początku łączył ich tylko seks sprawiło, że
wiele osób było niezadowolonych i może nieco zniesmaczonych. Przede wszystkim
tym, że seks nie powinien być podstawą związku, a jedynie dodatkiem, czymś, co
dostaje się razem ze związkiem. Do mnie ta argumentacja nie trafia. Są osoby,
które traktują seks jako coś emocjonalnego, umacniającego więzi. Coś, co
związane jest tylko i wyłącznie z miłością. Ale są też osoby, które uważają to
zabawę. Nic zobowiązującego, niebudującego żadnych więzi. Dean był chłopakiem,
który nie łączył seksu z miłością, dlatego relacja między nim a Allie musiała
zacząć się od łóżka. W przeciwnym razie nic by się nie wydarzyło. Dlatego
zupełnie nie przeszkadza mi to, że ich relacja rozpoczęła się od seksu.
New Adult ma to do siebie, że główni
bohaterowie często mają za sobą ciężką przeszłość – gwałt, znęcanie fizyczne
czy psychiczne, spowodowanie wypadku, w którym zginęła ukochana osoba. W tej
serii jedynie pierwszy tom posiadał ten element. Ani Allie, ani Dean nie mieli
tak drastycznych przeżyć. Wydaje mi się, że to dobrze, ale z drugiej strony
przez brak jakiegokolwiek zaczepienia ta książka wydawała się być nieco nudna.
Nie było w niej nic nadzwyczajnego. Jakiegoś punktu kulminacyjnego. Znaczy
pojawia się jedna rzecz. Jest dość drastyczna i z całą pewnością straszna, ale
nie wydała mi się właściwa. Nie mam pojęcia jak to wyjaśnić. Po prostu nie do
końca mnie przekonała. Myślałam, że zdarzy się całkowicie coś innego. Ale może
lepiej, że to, co podejrzewałam nie miało miejsca.
Kasia
radzi: Myślę, że fani serii Off-Campus i bez moich rekomendacji czy
wypunktowania wad sięgną po książkę, aby samemu przekonać się jak wypadła. Ja
nie chcę Was szczególnie zachęcać. Ani zniechęcać. Ale polecam zajrzeć
przynajmniej do Układu, bo na tę
chwilę to najlepsza część. Została jeszcze jedna. Ciekawe jak wypadnie.
Mój
osąd: Rozkładający się zombie – 7/10
Brak komentarzy: