302. Recenzja „Szóstka wron” - Leigh Bardugo

marca 25, 2017
„Nikomu nie życzyłaby miłości. To gość, którego chętnie witasz, a potem nie możesz się go pozbyć.”
Autor: Leigh Bardugo

Tytuł: Szóstka wron

Seria: Szóstka wron #1

Wydawnictwo: MAG

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Kaz Brekker – 17 lat

Ogumienie: Ta okładka całkowicie skradła moje serce. Wszystko, każdy nawet najmniejszy detal sprawił, że zapragnęłam przeczytać tę książkę bez względu na wszystko. Dodatkowo mój zachwyt został spotęgowany przez te czarne obramowania stron. W ogóle sposób wydania jej wydania jest wspaniały! Jestem pewna, że i druga część zostanie tak dobrze dopracowana.

Najlepsze zastosowanie: Kaz Brekker jest człowiekiem znanym w Katterdamie. Jednak nie jest to dobra sława. On, jako przywódca szajki złodziejaszków robi furorę i sprawia, że pieniądze pojawiają się w zawrotnym tempie na koncie grupy. Pewnego dnia chłopak dostaje bardzo kuszącą i opłacalną propozycję. Jest jednak jeden haczyk — nie da się jej zrealizować. Ale czy na pewno? Kaz razem z Inej, dziewczyną, która częściej przypomina cień niż prawdziwą osobę, Jasperem, zabawnym mistrzem broni palnej, Niną i Matthiasem, którzy mają wspólną, dość poplątaną przeszłość, o której nie mają ochoty rozmawiać, a także Wylanem — chłopcem, który dość niespodziewanie znalazł się na pokładzie tej wyprawy, jednak może okazać się jednym z ważniejszych ogniw w tym przedsięwzięciu. Ta szóstka zgodziła się wykonać skok na Lodowy Dwór — twierdzę niezdobytą przez nikogo. Stamtąd mają porwać pewnego jegomościa, który jest dość niebezpieczny i może doprowadzić świat do smutnego końca. Kiedy już uda im się wykonać zadanie, pozostanie im jedynie powrót do Katterdamu, aby odebrać sowitą zapłatę. Ale to wszystko nie jest takie proste. Zwłaszcza, kiedy ekipa nie do końca sobie ufa i nie jest pewna siebie nawzajem. Poza tym kłopotliwe może być zdobycie pilnie strzeżonej twierdzy.

Tykać to kijem?: Mimo że Cień i kość, czyli pierwszy tom trylogii Grisza nie do końca mi się podobał to postanowiłam dać autorce i temu światu jeszcze jedną szansę. Dobra, prawda jest taka, że okładka mi się podobała i to, w jaki sposób ta książka została wydana. Nie bardzo obchodziło mnie to, że mamy to samo uniwersum.

Bohaterowie: Tutaj pojawia się jeden z większych problemów tej książki — wiek bohaterów. Niezwykle przeszkadzało mi to, że mają ok. 17–18 lat. To było dziwne czytać o osobach, które są złodziejami, nawet przywódcami szajki, których życie nie oszczędza. Ja wiem, że to wszystko jest możliwe, jednak nie jest bardzo prawdopodobne. Wydawało mi się to sztuczne i mało logiczne, aby tak młoda osoba mogła prowadzić bardzo ważną szajkę złodziei. Może inni uznają to za coś sensownego, jednak dla mnie było to dziwne i nie podobało mi się.

Co do samych bohaterów — na pierwszym planie mamy Kaza, czyli tego chłoptasia, którym wszyscy się zachwycają. Ja natomiast nie mam zbyt dobrego stosunku do niego. Może jego przeszłość w pewien sposób usprawiedliwia jego zachowanie i bezwzględność, ale nie powinno być czymś, co kształtuje całkowicie jego osobowość. Poza Kazem w książce mocnej wyróżniona jest Inej, którą polubiłam, mimo pewnych podobieństw do kogoś innego (o czym napiszę za chwilę w Całokształcie). Pozostałe osoby — Nina z Matthiasem oraz Jasper z Wylanem również mają swój duży wkład w całą historię i byli naprawdę dobrze dopracowani. Mimo różnych charakterów każdą z osób na swój sposób polubiłam. Najmniejszą sympatią pałam do Kaza. Może po drugiej części się to zmieni.

Pióro: Leigh Bardugo pisze przystępnym językiem. Nie miałam większych kłopotów z zagłębieniem się w akcję i w sumie dość szybko poszło mi przeczytanie całości.

Całokształt: Chyba już wielokrotnie się to pojawiało, ale muszę o tym powiedzieć i ja, ponieważ to podobieństwo jest nazbyt widoczne. Dla mnie jest to mocniej, przede wszystkim, dlatego że czytałam Z mgły zrodzonego niecałe dwa miesiące przed Szóstką wron. O co chodzi? Po pierwsze — szajka złodziejaszków. Może to nie jest wielki zarzut, bo pewnie nie tylko w tych pozycjach się to pojawia, ale mi mocno się to rzuciło w oczy. Po drugie — przywódca szajki. W ZMZ (będę się posługiwała skrótami, bo tak jest łatwiej) mamy postać Kelsiera, którą pokochałam całą sobą, natomiast Kaz wydawał mi się jego marną podróbką. Może nie mają ze sobą wiele wspólnego, ale jakoś nie potrafię pozbyć się wrażenia, że autorka inspirowała się Kelsierem. Ale stworzyła dużo słabszą postać. Sanderson stworzył cudownego człowieka o wielkim sercu, który zrobi wszystko, aby dotrzeć do celu. Bardugo z kolei z Kaza zrobiła bezwzględnego nastolatka, dla którego liczy się tylko kasa. Coś chyba poszło nie tak. Po trzecie — Vin i Inej. One są tak bardzo podobne do siebie, że to aż dziwne. Nie chcę Wam dokładnie opisywać — najlepiej samemu przeczytać książkę i się przekonać.

Ale żeby nie było, że ona jest taka okropna. Bo wcale nie jest. Posiada w sobie coś naprawdę intrygującego i świat wykreowany przez autorkę jest ciekawy. Zdecydowanie bardziej podobała mi się ta historia niż to, co otrzymaliśmy w Cieniu i kości. W sumie większość osób tak uważa. I się im nie dziwię, bo tutaj mamy naprawdę dobrze dopracowanych bohaterów i zaskakujące sytuacje. Od razu po przeczytaniu byłam zadowolona z tego, co zaprezentowała nam autorka, mimo że zauważyłam tak wiele podobieństw do Z mgły zrodzonego, który całkowicie skradł moje serce.

Kasia radzi: W pewnym stopniu można powiedzieć, że Szóstka wron to młodzieżowy odpowiednik Z mgły zrodzonego. Ale tylko w niewielkim ułamku. Myślę, że osoby lubiący trylogię Grisza będą zadowoleni z tego, w jakim kierunku poszła autorka. Z kolei Ci, którzy nie czytali żadnej z książek Leigh Bardugo polecałabym zacząć od tej. Jest zdecydowanie ciekawsza i lepiej dopracowana.

Mój osąd: Potężny heros – 8/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.