302. Recenzja „Szóstka wron” - Leigh Bardugo
„Nikomu nie życzyłaby miłości. To gość, którego chętnie witasz, a potem nie możesz się go pozbyć.”
Autor: Leigh
Bardugo
Tytuł: Szóstka
wron
Seria: Szóstka
wron #1
Wydawnictwo: MAG
Narracja:
trzecioosobowa
Główny
bohater: Kaz Brekker – 17 lat
Ogumienie: Ta okładka
całkowicie skradła moje serce. Wszystko, każdy nawet najmniejszy detal sprawił,
że zapragnęłam przeczytać tę książkę bez względu na wszystko. Dodatkowo mój
zachwyt został spotęgowany przez te czarne obramowania stron. W ogóle sposób
wydania jej wydania jest wspaniały! Jestem pewna, że i druga część zostanie tak
dobrze dopracowana.
Najlepsze
zastosowanie: Kaz Brekker jest człowiekiem znanym w Katterdamie. Jednak nie
jest to dobra sława. On, jako przywódca szajki złodziejaszków robi furorę i
sprawia, że pieniądze pojawiają się w zawrotnym tempie na koncie grupy. Pewnego
dnia chłopak dostaje bardzo kuszącą i opłacalną propozycję. Jest jednak jeden
haczyk — nie da się jej zrealizować. Ale czy na pewno? Kaz razem z Inej,
dziewczyną, która częściej przypomina cień niż prawdziwą osobę, Jasperem,
zabawnym mistrzem broni palnej, Niną i Matthiasem, którzy mają wspólną, dość
poplątaną przeszłość, o której nie mają ochoty rozmawiać, a także Wylanem —
chłopcem, który dość niespodziewanie znalazł się na pokładzie tej wyprawy,
jednak może okazać się jednym z ważniejszych ogniw w tym przedsięwzięciu. Ta
szóstka zgodziła się wykonać skok na Lodowy Dwór — twierdzę niezdobytą przez
nikogo. Stamtąd mają porwać pewnego jegomościa, który jest dość niebezpieczny i
może doprowadzić świat do smutnego końca. Kiedy już uda im się wykonać zadanie,
pozostanie im jedynie powrót do Katterdamu, aby odebrać sowitą zapłatę. Ale to
wszystko nie jest takie proste. Zwłaszcza, kiedy ekipa nie do końca sobie ufa i
nie jest pewna siebie nawzajem. Poza tym kłopotliwe może być zdobycie pilnie
strzeżonej twierdzy.
Tykać
to kijem?: Mimo że Cień i kość,
czyli pierwszy tom trylogii Grisza nie do końca mi się podobał to postanowiłam
dać autorce i temu światu jeszcze jedną szansę. Dobra, prawda jest taka, że
okładka mi się podobała i to, w jaki sposób ta książka została wydana. Nie
bardzo obchodziło mnie to, że mamy to samo uniwersum.
Bohaterowie: Tutaj
pojawia się jeden z większych problemów tej książki — wiek bohaterów. Niezwykle
przeszkadzało mi to, że mają ok. 17–18 lat. To było dziwne czytać o osobach,
które są złodziejami, nawet przywódcami szajki, których życie nie oszczędza. Ja
wiem, że to wszystko jest możliwe, jednak nie jest bardzo prawdopodobne.
Wydawało mi się to sztuczne i mało logiczne, aby tak młoda osoba mogła
prowadzić bardzo ważną szajkę złodziei. Może inni uznają to za coś sensownego,
jednak dla mnie było to dziwne i nie podobało mi się.
Co do samych bohaterów — na pierwszym
planie mamy Kaza, czyli tego chłoptasia, którym wszyscy się zachwycają. Ja
natomiast nie mam zbyt dobrego stosunku do niego. Może jego przeszłość w pewien
sposób usprawiedliwia jego zachowanie i bezwzględność, ale nie powinno być czymś,
co kształtuje całkowicie jego osobowość. Poza Kazem w książce mocnej wyróżniona
jest Inej, którą polubiłam, mimo pewnych podobieństw do kogoś innego (o czym
napiszę za chwilę w Całokształcie). Pozostałe osoby — Nina z Matthiasem oraz
Jasper z Wylanem również mają swój duży wkład w całą historię i byli naprawdę
dobrze dopracowani. Mimo różnych charakterów każdą z osób na swój sposób
polubiłam. Najmniejszą sympatią pałam do Kaza. Może po drugiej części się to
zmieni.
Pióro: Leigh
Bardugo pisze przystępnym językiem. Nie miałam większych kłopotów z
zagłębieniem się w akcję i w sumie dość szybko poszło mi przeczytanie całości.
Całokształt: Chyba już
wielokrotnie się to pojawiało, ale muszę o tym powiedzieć i ja, ponieważ to
podobieństwo jest nazbyt widoczne. Dla mnie jest to mocniej, przede wszystkim,
dlatego że czytałam Z mgły zrodzonego
niecałe dwa miesiące przed Szóstką wron.
O co chodzi? Po pierwsze — szajka złodziejaszków. Może to nie jest wielki
zarzut, bo pewnie nie tylko w tych pozycjach się to pojawia, ale mi mocno się
to rzuciło w oczy. Po drugie — przywódca szajki. W ZMZ (będę się posługiwała
skrótami, bo tak jest łatwiej) mamy postać Kelsiera, którą pokochałam całą
sobą, natomiast Kaz wydawał mi się jego marną podróbką. Może nie mają ze sobą
wiele wspólnego, ale jakoś nie potrafię pozbyć się wrażenia, że autorka
inspirowała się Kelsierem. Ale stworzyła dużo słabszą postać. Sanderson
stworzył cudownego człowieka o wielkim sercu, który zrobi wszystko, aby dotrzeć
do celu. Bardugo z kolei z Kaza zrobiła bezwzględnego nastolatka, dla którego
liczy się tylko kasa. Coś chyba poszło nie tak. Po trzecie — Vin i Inej. One są
tak bardzo podobne do siebie, że to aż dziwne. Nie chcę Wam dokładnie opisywać
— najlepiej samemu przeczytać książkę i się przekonać.
Ale żeby nie było, że ona jest taka
okropna. Bo wcale nie jest. Posiada w sobie coś naprawdę intrygującego i świat
wykreowany przez autorkę jest ciekawy. Zdecydowanie bardziej podobała mi się ta
historia niż to, co otrzymaliśmy w Cieniu
i kości. W sumie większość osób tak uważa. I się im nie dziwię, bo tutaj
mamy naprawdę dobrze dopracowanych bohaterów i zaskakujące sytuacje. Od razu po
przeczytaniu byłam zadowolona z tego, co zaprezentowała nam autorka, mimo że
zauważyłam tak wiele podobieństw do Z
mgły zrodzonego, który całkowicie skradł moje serce.
Kasia
radzi: W pewnym stopniu można powiedzieć, że Szóstka wron to młodzieżowy odpowiednik Z mgły zrodzonego. Ale tylko w niewielkim ułamku. Myślę, że osoby
lubiący trylogię Grisza będą zadowoleni z tego, w jakim kierunku poszła
autorka. Z kolei Ci, którzy nie czytali żadnej z książek Leigh Bardugo
polecałabym zacząć od tej. Jest zdecydowanie ciekawsza i lepiej dopracowana.
Mój
osąd: Potężny heros – 8/10
Brak komentarzy: