310. Recenzja „Na zawsze razem. Ella i Micha” — Jessica Sorensen
„Z każdą przelaną łzą kradnie kolejną cząstkę mojego serca, aż obejmuje je całkowicie we władanie. Uświadamiam sobie, że nawet w ciężkich czasach, którym z pewnością będziemy musieli stawić czoło, nigdy nie będę mógł od niej odejść.”
Autor: Jessica Sorensen
Tytuł: Na zawsze
razem. Ella i Micha
Seria: Nie
pozwól mi odejść #2
Wydawnictwo: Zysk i
S-ka
Narracja: pierwszoosobowa
— Ella i Micha
Główny
bohater: Ella Daniels — 18 lat, Micha Scott — 20 lat
Romans: Ella +
Micha
Ogumienie: Te
okładki to jakiś koszmar. Nie chodzi o to, że są nieładne (chociaż moim zdaniem
są), ale bardziej o to, że ani trochę nie pasują do tej mrocznej, czasami
smutnej atmosfery. Pewna jestem, że chodziło bardziej o ukazanie pozytywnych
aspektów. Jednak osoba, która sięgnie po tę powieść ze względu na okładkę może
się nieco zdziwić. Dlatego uważam, że coś tutaj nie pasuje.
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [NIE POZWÓL MI ODEJŚĆ. ELLAI MICHA]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Ella i Micha nareszcie są razem. Niestety na odległość. Ella
pragnie zakończyć naukę, natomiast Micha podróżuje ze swoim zespołem,
realizując w ten sposób swoje marzenie o zostaniu muzykiem. Zdaje się, że
wszystko idzie ku dobremu. Dziewczyna chodzi na terapie, próbując poradzić
sobie z ciężką przeszłością, jednak brak Michy u jej boku nieco to utrudnia.
Ella nie czuje się komfortowo. Nie wyraża swoich myśli, nikomu nie zdradza
swoich emocji. Nadal ciężko jest ją rozgryźć, mimo że wszyscy starają się jej
pomóc. Ella próbuje poukładać sobie wszystko w swojej głowie, jednak nie jest
jej łatwo. Sprawy zaczynają się komplikować i dziewczyna nie do końca jest
pewna swoich decyzji. Micha stara się wszystko przetrzymać i zrobi wszystko,
aby czuła się szczęśliwa, jednak nie jest to proste, kiedy Ella nie chce z nim
rozmawiać otwarcieCzy uda im się pokonać przeciwności losu i nareszcie znaleźć
spokój w swoich życiach? . Czy parę, która od lat pragnęła być razem w końcu
spotka szczęście, które będzie trwało „na zawsze”? Czy „na zawsze” jest
możliwe? Czy może być prawdziwe?
Tykać
to kijem?: Jessicę Sorensen poznałam przy okazji serii o Callie i Kaydenie.
Dwa pierwsze tomy mnie zauroczyły, dlatego z ciekawością sięgnęłam po jej kolejną
serię. Ale pierwszy tom przygód Elli i Michy jakoś nie do końca mi się
spodobał. Postanowiłam jednak dać jej jeszcze jedną szansę, dlatego
zdecydowałam się na przeczytanie Na
zawsze razem. Czy było warto?
Bohaterowie: Co ja mam
napisać? Mam duży problem z ocenieniem każdej z postaci. Zacznijmy od Elli.
Dziewczyna niepewna, zagubiona, niezbyt interesująca. Wiem, że wiele przeszła w
swoim życiu i przeszłość mocno oddziałuje na jej osobowość, jednak nie
usprawiedliwia jej to całkowicie. Nie do końca podobały mi się jej decyzje. Nie
widziałam w niej żadnej dobrej strony. Poza tym nie jest to bohaterka
wykreowana w dobry sposób. Jest dość płaska i nijaka. Nawet kiedy czytamy
rozdziały napisane z jej perspektywy nie jesteśmy w stanie jej rozgryźć. I tu
wcale nie chodzi o to, że jest tajemnicza. Po prostu ma taką nierzeczywistość w
swoim zachowaniu. Coś, co sprawia, że ciężko jest mi wyobrazić ją sobie w
realnym świecie.
Micha nie jest wiele lepszy. Niby taki
pewny swego, zdecydowany, czasami wręcz arogancki i bezczelny, jednak niezbyt
to przekonujące. Zwłaszcza, kiedy dodamy do tego jego huśtawki nastrojów i
egoizm. Czasami naprawdę mnie dziwiło to, że cały czas mówi o Elli, że trzeba
jej pomóc w uporaniu się z przeszłością, a później robił rzeczy, które
zdecydowanie nie należały do tej grupy. Miał czasami swoje lepsze momenty,
jednak nie powiedziałabym, że go to ratuje. Również papierowa postać bez krzty
rzeczywistości.
Pióro: Na całe
szczęście w powieściach Jessiki Sorensen dostajemy całe mnóstwo dialogów, nie
ma zbyt wielu zbędnych i długaśnych opisów, dlatego wszystko, co napisze czyta
się niezwykle szybko.
Całokształt: Ta książka
jest bardzo płytka. Historia przedstawiona tutaj to jest mocno naciągana,
niepełna i mało realistyczna. Dodatkowo było wiele aspektów, które mnie
irytowały. Przede wszystkim to jak bardzo napalony był Micha (choć Ella nie
była o wiele lepsza) czy pełne podtekstów wypowiedzi, które musiały pojawić się
w każdej rozmowie, która miała miejsce. Poza tym brak jakiegoś punktu
kulminacyjnego, do którego to wszystko by dążyło. Co prawda miało miejsce kilka
pomniejszych spraw, jednak były one w większości nieznaczące. Liczyłam na
rozwinięcie niektórych wątków, które mogłyby wiele ciekawych rzeczy wprowadzić,
jednak autorka w ogóle nie poszła w tym kierunku. Całkowicie wszystko spłyciła
i raczej nie starała się zbytnio przy pisaniu tej serii. Pewna jestem, że dalej
nie pójdę. Dla mnie ten cykl został zakończony. Mimo że polubiłam przyjaciółkę
Elli, nie będę dalej w to brnęła, gdyż nie potrafię zdzierżyć tych
nierozwiniętych wątków, które autorka nagminnie porzuca. Zamiast zrobić coś
interesującego dąży tylko do jak najszybszego zakończenia książki.
Kasia
radzi: Nie chciałabym Wam odradzać zapoznania się z tą serią. Nie jest
tragiczna, można znaleźć w niej pozytywne aspekty, jak zainteresowania
bohaterów czy rzeczy, o których nie mogę powiedzieć, bo to spoilery. Jednak nie
polecam jej również mocno. Sami oceńcie czy macie ochotę zapoznać się z nią.
Mój
osąd: Zapchlony wilkołak — 5/10
Brak komentarzy: