304. Recenzja „Pieśń jutra” - Samantha Shannon
„Mordercą się nie rodzisz, mordercą się stajesz.”
Autor: Samantha
Shannon
Tytuł: Pieśń
jutra
Seria: The Bone
Season #3
Wydawnictwo: Sine Qua
Non
Narracja:
pierwszoosobowa — Paige
Główny
bohater: Paige Mahoney — 19 lat
Premiera: 26 kwietnia 2017
Ogumienie: Lubię
prostotę i minimalizm na okładkach. Kiedy mamy pokazane wszystko, co
najważniejsze, a tak naprawdę dostajemy niewiele. Właśnie z tego powodu bardzo
lubię grafiki, które zostały stworzone dla tej serii. Mamy tutaj naprawdę
wszystko, czego potrzebujemy. Nie ma zbyt wielu napisów, obrazków wyskakujących
z boku okładki. Wszystko ślicznie. Do tego tytuł, który przebija się przez tę
ćmę… Po prostu cudo.
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ I DRUGIEJ CZĘŚCI [CZAS ŻNIW ORAZ
ZAKON MIMÓW]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Paige została Zwierzchniczką. Teraz wszystko może ulec zmianie.
Dziewczyna pragnie wyjawienia tajemnicy Refaitów. Chce pokazać, co dzieje się w
Szeolu I. Chce sprawić, aby jasnowidze nie byli postrzegani, jako największe
zło świata. Chęci ma wielkie, jednak nie wszystko da się osiągnąć. Paige jest
tego świadoma, jednak nie sprawia to, że przestanie próbować. Obecnie musi
skupić się na poważnym zagrożeniu — Tarczy Czuciowej, która zostaje rozlokowana
w najczęściej uczęszczanych miejscach Londynu. Potrafi ona wykryć jasnowidzów.
Jeszcze nie każdą kategorię, ale z każdym dniem Sajon jest coraz bliżej
odkrycia i tego. Wszystko wskazuje na to, że jasnowidze nie będą już
bezpieczni. Jako Zwierzchniczka Paige musi odnaleźć sposób na zniszczenie tego
postrachu jasnowidzów. Najpierw trzeba dowiedzieć się, w jaki sposób działa
cała machina — zniszczenie źródła zasilania powinno sparaliżować proces
powstawania nowych Tarcz. Jednak nic nie jest proste. Odnalezienie miejsca,
gdzie została ukryte gniazdo będzie bardzo trudnym zadaniem. Zwłaszcza, gdy na
plecach czuć oddech Sajonu i Nashiry. Paige musi się spieszyć. Los wszystkich
jasnowidzów jest zagrożony. Nie ma bezpiecznego miejsca.
Tykać
to kijem?: Pierwszy tom mnie zaciekawił swoim światem. Zwabił mnie,
pochłonął, a później wypluł. Musiałam czekać ponad rok na premierę kolejnej
części. Natomiast Zakon Mimów mnie
porwał. Nie mogłam się oderwać od tej książki. Zakończenie sprawiło ogromny
ból. Jak można napisać coś takiego, a później kazać czekać czytelnikom prawie
dwa lata na kolejną część? JAK?!
Bohaterowie: Wiecie
nad czym ubolewam? Nad tym, że narracja w tej serii nie jest prowadzona z kilku
perspektyw. Tak, żebyśmy mogli poznać dogłębniej kilka osób, a także, żeby
wiedzieć, co dzieje się w innym miejscu, kiedy główna bohaterka znajduje się
zupełnie gdzieś indziej. To byłoby naprawdę interesujące i dodałoby dużego
kolorytu całej opowieści. A jeśli nie narracja pierwszoosobowa, to przynajmniej
trzecio, ale taka jak w Szóstce wron
na przykład. Dzięki temu poznajemy kilku bohaterów i wiemy, co dzieje się w
kilku miejscach jednocześnie. Biorąc pod uwagę fakt, że ta opowieść jest mocno
rozbudowana, oraz dodając zakończenie, prowadzenie narracji w ten sposób byłoby
strzałem w dziesiątkę. Mielibyśmy pełny obraz i nie musielibyśmy o różnych
wydarzeniach dowiadywać się tylko i wyłącznie z relacji innych. Dodatkowo
moglibyśmy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat innych postaci. Mnie
mocno ciekawią, na przykład Nick, Naczelnik, Maria czy Jack Pogromca Olbrzymów,
a nawet ten szajbus Jaxon Hall (sorki, nie przepadam za nim). Nie powiecie, że
nie chcielibyście czasami oderwać się od myśli Paige i poznać również kilka
innych perspektyw?
Jeśli chodzi o samą Paige — jest ona
postacią bardzo dobrze skonstruowaną. Nie sprawia to jednak, że ją lubię. Czuję
jakiś dystans między nami. Nie potrafię tego określić, ale po prostu nie gramy
w podobnym rytmie. Jej osoba nie do końca do mnie przemawia, co nie znaczy, że
jest złą bohaterką. Po prostu ma taki typ osobowości, który nie do końca mi
odpowiada. Nie rozumiem także czasami jej decyzji. Poza tym zgubiła gdzieś po
drodze całą swoją siłę. Przez większość czasu wydawała się być mocno zagubiona
i niepewna swego. Tak, podejmowała ważne decyzje i bywała stanowcza i
zdeterminowana, jednak coś mi w niej nie pasowało. Nie jest to coś, co
dostrzeże każdy i coś, co będzie każdemu przeszkadzało. Po prostu ja odniosłam
wrażenie jakby była zmęczona całym tym rozgardiaszem i marzyłyby się jej jakieś
wakacje, odpoczynek od tych złych wydarzeń. Jest to całkowicie zrozumiałe po
tym, co przeszła, dlatego nie mam do niej o to pretensji. Po prostu nie była tą
samą Paige, której siłę i determinację podziwialiśmy w poprzednich tomach.
Pióro: Zarzutem
wobec autorki może być tylko i wyłącznie brak przypomnień, kto jest kim, co
jest co i tak dalej. Gdyby czytelnik mógł zapoznawać się z wszystkimi książkami
z rzędu, bez większych przerw, to rozumiałabym ten brak wracania do zdarzeń z
poprzednich części. Natomiast kiedy kolejne części wydawane są mniej więcej co
dwa lata to jest niemiłe ze strony autorki. Często łapałam się na tym, że nie
miałam pojęcia, kto jest kim albo nie wszystkie pojęcia były dla mnie jasne.
Wiem, że na końcu jest słowniczek, ale nie wszystkie pojęcia są tam wyjaśnione.
Poważnie. W trakcie lektury chciałam sprawdzić jedną rzecz, ale nie mogłam,
ponieważ nie ma czegoś takiego w słowniczku. No po prostu świetnie.
Całokształt: W tej
części akcja nie pędzi. Ona sunie, delikatnie wprowadzając nas w tę historię.
Sprawia, że powoli wsiąkamy w ten przepełniony jasnowidzami i przemocą świat.
Nie znajdziemy tu ciągłych walk i ataków. Od początku dostajemy skondensowaną
dawkę polityki, strategii i planów. Zdarzają się ataki, walki, ucieczki, jednak
nie jest to aż tak spektakularne jak w przypadku Zakonu Mimów czy Czasu żniw.
Jest wiele takich scen, jednak to wszystko ma całkiem inny wymiar niż w tych
pierwszych dwóch częściach. Ciężko powiedzieć czy Pieśń jutra wypada lepiej czy gorzej na tle swoich poprzedniczek.
Każda z części, tworzących ten cykl jest inna, niepowtarzalna. Nie można ich
porównywać. Każda tworzy swoją skalę, według której jest oceniana. Dlatego nie
potrafię powiedzieć, która z nich jest dla mnie najlepsza, a która najgorsza.
Są od siebie tak różne, że nie da się tego porównać. Mam nadzieję, że każda
kolejna część również będzie taka. Że będą tworzyły same dla siebie
konkurencję.
Kasia
radzi: Każdy, kto zakochał się w poprzednich dwóch tomach na pewno
sięgnie po Pieśń jutra. Natomiast kto
nie czuje tego czegoś w stosunku do tej serii myślę, że już nie poczuje. Jeśli
po dwóch tomach nie wciągnęliście się w świat wykreowany przez Samanthę Shannon
wątpię, aby ten tom Was przekonał. Z kolei, jeśli jeszcze nie mieliście okazji
zapoznać się z tym cyklem to jak najbardziej polecam. Jest to nieprzeciętna
historia, która porywa czytelnika.
Mój
osąd: Potężny heros – 8/10
Książkę możecie już kupić w salonach EMPiK oraz na empik.com Jeśli jeszcze nie zamówiliście to czas najwyższy! Tym bardziej, że autorka przyjeżdża do Polski! Więcej informacji tutaj.
Książkę możecie już kupić w salonach EMPiK oraz na empik.com Jeśli jeszcze nie zamówiliście to czas najwyższy! Tym bardziej, że autorka przyjeżdża do Polski! Więcej informacji tutaj.
Brak komentarzy: