309. Recenzja „Pył ziemi” — Rafał Cichowski

kwietnia 18, 2017
„Pierdolony alkohol — tak bezlitośnie skuteczny w wygrzebywaniu na wierzch ukrytych emocji i prezentowaniu ich nam z bezpiecznego dystansu. Pod jego wpływem wreszcie przestajemy się bać. Nic dziwnego, że po dziś dzień jest ulubioną używką na Ziemi.” 
Autor: Rafał Cichowski

Tytuł: Pył ziemi

Wydawnictwo: Sine Qua Non

Narracja: pierwszoosobowa — Rez

Główny bohater: Rez

Ogumienie: Ta okładka. Sposób jej stworzenia całkowicie mnie zauroczył. Jestem pod wrażeniem jej wykonania. Nie mogę się nadziwić, jak za pomocą ołówka i gumki można stworzyć coś tak nieprzeciętnego i przyciągającego wzrok. Sroki okładkowe, takie jak ja, z całą pewnością są zadowolone z wyglądu tej grafiki. Sama chciałabym pogratulować wszystkim zaangażowanym w ten projekt pomysłu i realizacji. Zwłaszcza, że efekt jest tak zniewalający. Ogromne gratulacje!

Najlepsze zastosowanie: W XXIV wieku ludzie dowiedzieli się, że Ziemię czeka zagłada. Musieli znaleźć sposób, aby się uratować. Aby ludzka rasa nie zginęła razem z planetą. Wybudowali ogromny statek kosmiczny, na który mogli zabrać jedynie część społeczeństwa. Nie było sposobu, aby wszyscy się tam zmieścili. Na Yggdrasil życie toczyło się dalej. Jednak po ponad siedmiuset latach wszystko uległo zmianie. Rez i Lilo, dwójka podrasowanych ludzi, zostają wysłani na Ziemię, aby odnaleźć tajemniczą Bibliotekę Snów, gdzie szukają odpowiedzi, jak uratować statek. Spodziewali się ujrzeć jedynie pył i kurz. Pozostałości po ludziach. Nic nie wskazywało na to, że na błękitnej planecie nadal jest życie. Rez wraz z Lilo natrafiają na plemię, praktykujące zasady, które obowiązywały w początkach istnienia człowieka. Wyruszają w drogę do Londynu, gdzie króluje przepych, alkohol i ludzie pochłonięci są pięknem wiktoriańskiego obrazu. Powrót na Ziemię sprawił, że wszystko, w co wierzyli przestaje wyglądać na prawdę. Czy są gotowi, aby dowiedzieć się gdzie leży granica kłamstwa?

Tykać to kijem?: Przyznaję się bez bicia, że zapragnęłam przeczytać tę książkę ze względu na okładkę. Całkowicie mnie przekonała do siebie. Nie potrzebowałam już opisu, aby wiedzieć, że muszę się z nią zapoznać.

Bohaterowie: W całej historii najwięcej dowiadujemy się na temat Reza. Przede wszystkim, dlatego że to on prowadzi narrację. Ciężko jest mi jednak ocenić jego postać. Miał swoje lepsze i gorsze momenty. Bywał intrygujący i zaskakujący. Przede wszystkim jego decyzje czy myśli czasami wprawiały mnie w konsternację. Nie do końca wiedziałam skąd bierze takie przemyślenia. Dlaczego jego myśli biegną w takim a nie innym kierunku. Widać, że nie jest takim samym człowiekiem, co my. Żyje w całkiem innym świecie, w innym wieku, który znacząco różni się od naszego. Ma całkiem inne priorytety, choć niektóre oczywiście się pokrywają. Ciężko powiedzieć czy go polubiłam. Nie wydaje mi się, aby którakolwiek z postaci pojawiających się w tej książce była stworzona po to, aby ją lubić. Oni mieli zadziwiać, ciekawić, wprawiać w konsternację, tak aby czytelnik nie był do końca pewien czego się spodziewać i w jaką stronę pójdzie cała opowieść.

Mimo że drugą najważniejszą postacią powinna być Lilo, wydaje mi się, że więcej narozrabiała i mocniej zapadła w pamięć osoba lorda Nothinga. Nieprzewidywalny, wykluczony, dążący do stworzenia czegoś własnego, gdzie nikt z jego rodziny nie będzie miał wstępu. Jest on również nieprzenikniony, przez co zupełnie nie da się przewidzieć jego zachowania. Kiedy się pojawiał nie byłam pewna, co się właśnie stanie. Gdzie zostanie poprowadzona akcja, jakie decyzje zostaną przez niego podjęte. Zdecydowanie jedna z barwniejszych i ciekawszych postaci.

Pióro: Mimo że w całej opowieści jesteśmy bombardowani nieco trudnymi do zrozumienia dla przeciętnego czytelnika zwrotami, książkę czyta się zaskakująco szybko i nie ma większych problemów z wciągnięciem się w fabułę.

Całokształt: Po przeczytaniu tej książki miałam niezły mętlik w głowie. Nie do końca byłam pewna, co o niej sądzę. Wiele myśli przechodziło przez moją głowę. Raz widziałam tylko zalety, raz same wady. Wszystko zaczęło się układać nieco później. Jednak nie jestem pewna czy już wszystko się poukładało. Co prawda nadal nie jestem do końca pewna swojego zdania, jednak chyba bardziej nie będę. Musiałabym chyba jeszcze raz przeczytać tę książkę, aby dowiedzieć się w zupełności, co na jej temat myślę. Na razie jednak nie mam na to czasu.

Pewna jestem, że całą opowieść stworzoną przez autora zapisuję na plus. Jestem zadowolona ze sposobu przedstawienia świata, pokazania nam alternatywnej wersji przyszłości, która może nas czeka. Zostałam wielokrotnie zaskoczona i zaintrygowana przebiegiem akcji. Wszystko miało swoje uzasadnienie, mimo że czasami wydawało się być niezwykle nieprawdopodobne. Jestem jednak zadowolona z tego, co otrzymałam — interesującą wizję, ciekawych bohaterów, świetny język, zaskakujące zwroty akcji. Może i zakończenie nie do końca do mnie przemówiło, jednak nie zmienia to faktu, że książka jest warta uwagi.

Kasia radzi: W tej historii mocno widoczne są elementy Science Fiction, dlatego myślę, że osoby lubujące się w tych klimatach powinny przeczytać tę książkę.

Mój osąd: Rozkładający się zombie — 7/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.