305. Recenzja „Zew księżyca” - Patricia Briggs

kwietnia 07, 2017
„Tańcz, kiedy śpiewa księżyc i nie płacz z powodu kłopotów, które jeszcze nie nadeszły.”
Autor: Patricia Briggs

Tytuł: Zew księżyca

Seria: Mercedes Thompson #1

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Narracja: pierwszoosobowa — Mercy

Główny bohater: Mercedes Thompson — ok. 30 lat

Ogumienie: Lubię okładki do tej serii. Może nie są mocno wyszukane, ale mają w sobie coś magicznego. Przede wszystkim podoba mi się to, że na każdej mamy ukazaną Mercedes. Co prawda za każdym razem ma inne tatuaże, a w książce, o ile pamięć mnie nie myli, ma tylko jeden, ale co z tego? Najważniejsze, że ten pod pępkiem — odcisk kojociej łapy — zawsze się pojawia, kiedy tylko istnieje taka możliwość.

Najlepsze zastosowanie: Mercy nie jest zwykłym człowiekiem. Nie ma też spokojnego i normalnego życia. Jej sąsiadem jest wilkołak; naprawia samochód należący do wampira, a swój warsztat dostała od gremlina, który niekiedy pomaga jej w naprawach, gdy wymaga tego sytuacja. Jakby tego było mało Mercedes została wychowana przez wilkołaki, gdyż sama jest zmiennokształtną, a tych na świecie jest niewiele. Mimo swojej drugiej, kojociej natury pani mechanik stara się żyć całkiem zwyczajnie, jednak nie zawsze się to udaje. Zwłaszcza, kiedy jest się częścią magicznego świata. Pewnego dnia do jej warsztatu zagląda chłopak, proszący o pracę. Mercy, wyczuwając w nim wilkołaka i widząc jego przestraszone oczy, dochodzi do wniosku, że warto dać mu szansę. Jednak nic nie jest proste. Mac okazuje się, że został przemieniony siłą, a później był trzymany w klatce, gdzie faszerowano go różnymi specyfikami. Mercy postanowiła przedstawić całą sprawę Adamowi, swojemu sąsiadowi, będącemu zarazem miejscowym Alfą. Wtedy wszystko zaczęło się komplikować jeszcze bardziej. Misja — odnalezienie sprawcy i ukaranie go. Jednak nic nie jest proste, kiedy w grę wchodzą wilkołaki i magia.

Tykać to kijem?: To nie jest mój pierwszy raz z tą serią. Czytałam ją prawie cztery lata temu i byłam zachwycona! Jednak nigdzie nie mogłam znaleźć pierwszych tomów, aby uzupełniły moją biblioteczkę. Dlatego cieszę się ogromnie, że Fabryka Słów zdecydowała się na wznowienie tej serii. Nareszcie będą miała komplet. (Ostrzegam — w tym roku dostaniecie recenzje części od 1 do 7 na pewno i możliwe, że jeszcze 8 — zależy, kiedy zostanie wydana.)

Bohaterowie: Mercy jest jedną z moich ulubionych bohaterek. Spośród książek z gatunku urban fantasy ona jakoś najbardziej przypadła mi do gustu. Znaczy, jest jeszcze kilka na jej poziomie, ale ona na pewno znajduje się bardzo wysoko w tym rankingu. Jej działania w większości są racjonalne. Kieruje się sercem i to mnie chyba najbardziej ujęło. Zawsze troszczy się o swoich przyjaciół i stara się im pomóc. Nie jest osobą, która rzuca się na głęboką wodę, gdyż wie, że sama nie da rady, dlatego potrafi poprosić o pomoc silniejszych. Często w urban fantasy jest tak, że główne bohaterki wiedzą wszystko najlepiej i same potrafią wszystko zrobić, nie informując nikogo o swoich zamiarach. Mercy też to się zdarza, jednak w większości przypadków idzie po pomoc do wilkołaków czy innych nieludzi. Lubię również jej sposób bycia i siedzenie w jej głowie jest naprawdę fajne, bo przemyślenia ma interesujące. Ma poczucie humoru, cięty język i cały worek sarkastycznych uwag. I właśnie za to ją lubię.

Każda z postaci wykreowanych przez Patricię Briggs jest pełnowymiarowa. Są bardzo rzeczywiści i prawdopodobieństwo spotkania ich w życiu znacząco wzrasta. I to jest świetne. Uwielbiam, kiedy mamy do czynienia z bohaterami wyrazistymi, kiedy nawet jeśli w książce pojawiają się tylko przez chwilę, jesteśmy w stanie powiedzieć, że są jak najbardziej realne. Mercy obraca się głównie w towarzystwie mężczyzn, gdyż kobiety jakoś nie przepadają za nią. Dlatego w tej serii mamy bardzo wielu interesujących męskich bohaterów. Między innymi Samuela, wilkołaka, dla którego Mercy jest niezwykle ważna; Stefana, który wcale nie jest jak normalny wampir. No bo, który wampir maluje swojego vana tak, aby przypominał Wehikuł Tajemnic ze Scooby Doo? No i najważniejsza, moim zdaniem, postać męska — Adam Hauptman. Tu nie trzeba niczego dodawać. Adam to Adam.

Pióro: Autorka pisze w interesujący sposób, dzięki czemu przez całą książkę się płynie. Nie ma czasu na nudę, żadnego przystanku. Najlepiej przeczytać ją jak najszybciej. Tak smakuje najlepiej.

Całokształt: To, że ta seria jest świetna jest tak oczywiste, że nie mam pojęcia, co ja mam Wam powiedzieć na jej temat w tym podsumowaniu. Mamy tutaj bardzo dobrze wykreowanych bohaterów — od samej Mercy, przez Samuela, Adama czy Warrena po tych, którzy pojawiają się tylko sporadycznie i ledwo zauważamy ich obecność. Ponadto interesująca akcja sprawia, że ciężko jest się oderwać od lektury. Ja jestem szczęśliwa, że mogłam powrócić do tego świata. Zastanawiałam się czy Mercy nadal ma w sobie to coś, co ujęło mnie cztery lata temu. Okazuje się, że ma! Nadal uwielbiam jej przygody i nie mogę się doczekać aż zabiorę się za resztę jej przygód. Zwłaszcza, że po drodze czeka mnie ukochana część! Nie powiem Wam która. Dowiecie się z recenzji.

Nie jest tak, że książka jest pozbawiona wad. To nie jest cudo nad cudami, ale ja po prostu ją uwielbiam i ciężko jest mi znaleźć jakieś konkretne zarzuty. Ale pewna jestem, że nie wszyscy będą dla niej wyrozumiali. Zawsze jak chce się coś znaleźć to się znajdzie. Tak już jest.

Kasia radzi: Nie uważam tego za najlepsze, najwspanialsze książki, jakie udało mi się przeczytać, ale jest to naprawdę fajna rozrywka i bardzo dobrze czyta się wszystkie książki Patricii Briggs. Dlatego polecam ją fanom UF, w szczególności tym, którzy lubią Anetę Jadowską i jej Heksalogię o wiedźmie, a także Ilonę Andrews, i wykreowaną przez to małżeństwo, Kate Daniels. Natomiast jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać niczego z tego gatunku, myślę, że Mercy jest dobrym początkiem.

Mój osąd: Potężny heros — 8/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.