317. Recenzja „Wiatrodziej” — Susan Dennard
„Wolność ma różne odcienie. Całkowita wolność nie zawsze jest dobra, a jej brak nie zawsze zły.”
Autor: Susan
Dennard
Tytuł: Wiatrodziej
Seria: Czaroziemie
#2
Wydawnictwo: Sine Qua
Non
Narracja: trzecioosobowa
Główny
bohater: Merik Nihar — ok. 21 lat
Ogumienie: Tak
bardzo podobają mi się okładki do tej serii. Mają w sobie coś pięknego i
niepowtarzalnego. Tytuł i grafika od razu podsuwają nam informację o tym, o
czym będzie dana część i jak wygląda bohater (choć tu ciężej to dostrzec, bo
stoi do nas plecami, jednak jak przeczytamy tę powieść zrozumiemy z jakiego
powodu został tak ukazany). Jedna rzecz mi zawadza — po co komu te polecajki? Ja wiem, że dzięki temu ludzie niby chętniej sięgają po książkę, bo lubiana autorka ją poleca, ale ja całkowicie tego nie chwytam. Dla mnie to tylko psucie piękna okładki.
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [PRAWDODZIEJKA]! CZYTASZ NA
WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Safi obecnie znajduje się na usługach cesarzowej Marstoku. Iseult
szuka jej niestrudzenie. Krwiodziej, Aeduan poszukuje swoich pieniędzy i nowej
pracy. Z kolei Merik ma więcej kłopotów niż mogłoby się zdawać. Mimo że często
przebywa na morzu i niewiele wie o swoim kraju, większość osób przekonanych
jest, że to on powinien zostać nowym królem. Ludzie nadal są zacofani i nie
widzą, że dobrym rozwiązaniem mogłoby być oddanie tronu jego siostrze. W pewnym
momencie zostają jednak do tego zmuszeni. Do Nubrevny dochodzą wieści, że
książę Merik nie żyje. Jego statek spłonął razem z całą załogą. Z racji tego,
że król niedomaga i czuje się coraz gorzej, władzę przejmuje Vivia, siostra
Merika. Posiada ona własny plan na wyciągnięcie swojego kraju z głodu i
ubóstwa, jednak nie jest to do końca legalny interes. Chce pokazać całemu
Zgromadzeniu, że kobieta również może świetnie rządzić krajem. Że nie pogrąży
się w chaosie, tak jak jej matka. Sprawy zaczynają się komplikować, kiedy
Zgromadzenie nie zgadza się z jej pomysłami, a po mieście zaczyna krążyć Furia,
niezbyt przyjazne bóstwo. Tylko, że to nie Furia. Merik jakimś sposobem uciekł
z płonącego statku i teraz nie wygląda zbyt pięknie. Kiedy ludzie widzą
człowieka całego w bliznach i w kapturze skrywającym twarz, zaczynają sami
dopowiadać historię. Książę przybył do Lovats, aby udowodnić, że to jego
siostra stoi za zatopieniem jego statku. Zrobi wszystko, aby tego dowieść.
Tykać
to kijem?: Po przeczytaniu Prawdodziejki
nie mogłam się doczekać aż pojawi się
Wiatrodziej. Byłam zachwycona postacią Merika i jak najszybciej chciałam
poznać jego losy.
Bohaterowie: W tej
części śledzimy poczynania pięciu bohaterów — Safi, Merika, Vivii, Iseult oraz
Aeduana. Czasami ich losy się splatają. Zastanawiam się czy, kiedy czytałam Prawdodziejkę oni byli tacy sami? Nie
chodzi mi o charaktery, ale o sposób ich przedstawienia. Wydaje mi się, że w
pierwszym tomie zostali lepiej skonstruowani. Inaczej nie polubiłabym Merika. W
Wiatrodzieju mamy jednak naprawdę
słabo rozwiniętych bohaterów. W ogóle nie potrafiłam się wczuć w ich emocje,
nie rozumiałam sposobu ich działania. Cały ten czar, który czułam w Prawdodziejce, gdzieś uciekł. Już nie
mogłam patrzeć na Merika tak pochlebnie. Oczywiście, w dużej mierze jest to
zasługa jego dziwacznych decyzji i oślego uporu, ale również jego konstrukcja
nie była najlepsza. Mówiąc szczerze w tej części bardziej podobał mi się
krwiodziej.
Tak teraz patrzę na nich i widzę
więcej wad niż zalet. Jestem zaskoczona, że zupełnie inaczej odebrałam ich w Prawdodziejce, i całkowicie inaczej
widzę ich tutaj. Największy rozziew jest przy Meriku, jednak Safi też jakoś nie
do końca mnie do siebie przekonała. Uciekła gdzieś jej buta, upór i spryt. Nie
mówię, że jest całkowicie nieobecny, ale w pierwszym tomie to wszystko
wyglądało jakoś bardziej finezyjnie, tutaj jest jakby rzucone na siłę. Do tego
jeszcze to, co się z nią dzieje. Nie mogę Wam nic zdradzić, ale nie do końca
czuję się do tego wszystkiego przekonana. Wydaje mi się, że Safi z pierwszej
części zupełnie inaczej by to wszystko rozwiązała.
Ale spodobała mi się postać Vivii. Może
nie całkowicie, ale cieszę się, że została tutaj wprowadzona. Jest ona dość
specyficzna, ale widać, że zrobi wszystko, aby chronić swój kraj. Mimo tak
wielu niepochlebnych słów ze strony Merika na jej temat, nie byłam w stanie
wyjść z podziwu dla jej osoby. Może nie polubiłam jej jak koleżanki, ale darzę
ją szacunkiem, bo zdecydowanie na niego zasłużyła.
Całokształt: Tytuł, Wiatrodziej, sugeruje, że będzie to
książka o Meriku. Ale ja bym wcale tak nie powiedziała. Faktycznie, dostajemy
go w wielu sytuacjach i główna akcja przypada temu, co dzieje się w Lovats, ale
nie powiedziałabym, że od razu czyni to go głównym bohaterem. W Prawdodziejce było to bardziej widoczne,
ale to przede wszystkim, dlatego że bohaterowie przez długi czas znajdowali się
w razem. Tutaj akcja jest rozproszona. Śledzimy losy kilku bohaterów, przez co
nasza uwaga jest skupiona na kilku wydarzeniach jednocześnie. I jest źle
przedstawiona. Dostajemy krótkie podrozdziały, skaczemy cały czas między
zdarzeniami, co przyprawia nas o zawrót głowy. Niekiedy gubiłam się w tym
wszystkim, bo autorka w środku ważnej akcji dla jednego bohatera przeskakiwała
do drugiego, który znajdował się w zupełnie innym miejscu i miał zupełnie inne
kłopoty. To wszystko doprowadzało mnie do szału. Nie mogłam się wczuć w akcję
przez ten zabieg. Czułam się zagubiona i niepewna.
Osobiście, zawiodłam się na Wiatrodzieju. Spodziewałam się pędzącej
akcji, Merika mądrego i wspaniałego raczącego mnie swoją osobą na większości
stron oraz bohaterami, którzy zabiorą mnie ze sobą w niesamowite przygody.
Otrzymałam rwaną akcję, która co chwilę mnie denerwowała, księcia niezbyt
rozgarniętego i upartego jak osioł, niesłuchającego tego, co się do niego mówi
oraz płaskich bohaterów, których nawet ciężko jest polubić. Tak bardzo czekałam
na tę powieść. Tak bardzo chciałam się w niej zakochać. Ale się nie udało. Mam
jednak nadzieję, że część o krwiodzieju będzie lepsza i się w niej zakocham.
Postaram się nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań. Wystarczy, żeby była lepsza
od dwójki.
Kasia
radzi: Osoby, którym podobała się
Prawdodziejka i chcą kontynuować swoją przygodę z tą serią na pewno sięgną
po Wiatrodzieja, jednak polecałabym
im nie oczekiwać zbyt wiele. Zawsze lepiej jest zostać pozytywnie zaskoczonym,
niż rozczarowanym. Z kolei Ci, którzy nie do końca byli po jedynce przekonani
do Czaroziem, nie sądzę, aby ten tom Was przekonał. Natomiast osobom, które
jeszcze nie zaczęły swojej przygody z tą serią powiem tak — nie przekreślam
jej, więc Wy również tego nie róbcie. Może okazać się, że kolejne tomy sprawią,
że całość wypadnie wspaniale. Mam nadzieję, że Wiatrodziej to tylko wypadek przy pracy, który autorka szybko
naprawi.
Mój
osąd: Niechlujny wampir — 6/10
Brak komentarzy: