317. Recenzja „Wiatrodziej” — Susan Dennard

maja 26, 2017
„Wolność ma różne odcienie. Całkowita wolność nie zawsze jest dobra, a jej brak nie zawsze zły.”
Autor: Susan Dennard

Tytuł: Wiatrodziej

Seria: Czaroziemie #2

Wydawnictwo: Sine Qua Non

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Merik Nihar — ok. 21 lat

Ogumienie: Tak bardzo podobają mi się okładki do tej serii. Mają w sobie coś pięknego i niepowtarzalnego. Tytuł i grafika od razu podsuwają nam informację o tym, o czym będzie dana część i jak wygląda bohater (choć tu ciężej to dostrzec, bo stoi do nas plecami, jednak jak przeczytamy tę powieść zrozumiemy z jakiego powodu został tak ukazany). Jedna rzecz mi zawadza — po co komu te polecajki? Ja wiem, że dzięki temu ludzie niby chętniej sięgają po książkę, bo lubiana autorka ją poleca, ale ja całkowicie tego nie chwytam. Dla mnie to tylko psucie piękna okładki.

UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [PRAWDODZIEJKA]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Najlepsze zastosowanie: Safi obecnie znajduje się na usługach cesarzowej Marstoku. Iseult szuka jej niestrudzenie. Krwiodziej, Aeduan poszukuje swoich pieniędzy i nowej pracy. Z kolei Merik ma więcej kłopotów niż mogłoby się zdawać. Mimo że często przebywa na morzu i niewiele wie o swoim kraju, większość osób przekonanych jest, że to on powinien zostać nowym królem. Ludzie nadal są zacofani i nie widzą, że dobrym rozwiązaniem mogłoby być oddanie tronu jego siostrze. W pewnym momencie zostają jednak do tego zmuszeni. Do Nubrevny dochodzą wieści, że książę Merik nie żyje. Jego statek spłonął razem z całą załogą. Z racji tego, że król niedomaga i czuje się coraz gorzej, władzę przejmuje Vivia, siostra Merika. Posiada ona własny plan na wyciągnięcie swojego kraju z głodu i ubóstwa, jednak nie jest to do końca legalny interes. Chce pokazać całemu Zgromadzeniu, że kobieta również może świetnie rządzić krajem. Że nie pogrąży się w chaosie, tak jak jej matka. Sprawy zaczynają się komplikować, kiedy Zgromadzenie nie zgadza się z jej pomysłami, a po mieście zaczyna krążyć Furia, niezbyt przyjazne bóstwo. Tylko, że to nie Furia. Merik jakimś sposobem uciekł z płonącego statku i teraz nie wygląda zbyt pięknie. Kiedy ludzie widzą człowieka całego w bliznach i w kapturze skrywającym twarz, zaczynają sami dopowiadać historię. Książę przybył do Lovats, aby udowodnić, że to jego siostra stoi za zatopieniem jego statku. Zrobi wszystko, aby tego dowieść.

Tykać to kijem?: Po przeczytaniu Prawdodziejki nie mogłam się doczekać aż pojawi się Wiatrodziej. Byłam zachwycona postacią Merika i jak najszybciej chciałam poznać jego losy.

Bohaterowie: W tej części śledzimy poczynania pięciu bohaterów — Safi, Merika, Vivii, Iseult oraz Aeduana. Czasami ich losy się splatają. Zastanawiam się czy, kiedy czytałam Prawdodziejkę oni byli tacy sami? Nie chodzi mi o charaktery, ale o sposób ich przedstawienia. Wydaje mi się, że w pierwszym tomie zostali lepiej skonstruowani. Inaczej nie polubiłabym Merika. W Wiatrodzieju mamy jednak naprawdę słabo rozwiniętych bohaterów. W ogóle nie potrafiłam się wczuć w ich emocje, nie rozumiałam sposobu ich działania. Cały ten czar, który czułam w Prawdodziejce, gdzieś uciekł. Już nie mogłam patrzeć na Merika tak pochlebnie. Oczywiście, w dużej mierze jest to zasługa jego dziwacznych decyzji i oślego uporu, ale również jego konstrukcja nie była najlepsza. Mówiąc szczerze w tej części bardziej podobał mi się krwiodziej.

Tak teraz patrzę na nich i widzę więcej wad niż zalet. Jestem zaskoczona, że zupełnie inaczej odebrałam ich w Prawdodziejce, i całkowicie inaczej widzę ich tutaj. Największy rozziew jest przy Meriku, jednak Safi też jakoś nie do końca mnie do siebie przekonała. Uciekła gdzieś jej buta, upór i spryt. Nie mówię, że jest całkowicie nieobecny, ale w pierwszym tomie to wszystko wyglądało jakoś bardziej finezyjnie, tutaj jest jakby rzucone na siłę. Do tego jeszcze to, co się z nią dzieje. Nie mogę Wam nic zdradzić, ale nie do końca czuję się do tego wszystkiego przekonana. Wydaje mi się, że Safi z pierwszej części zupełnie inaczej by to wszystko rozwiązała.

Ale spodobała mi się postać Vivii. Może nie całkowicie, ale cieszę się, że została tutaj wprowadzona. Jest ona dość specyficzna, ale widać, że zrobi wszystko, aby chronić swój kraj. Mimo tak wielu niepochlebnych słów ze strony Merika na jej temat, nie byłam w stanie wyjść z podziwu dla jej osoby. Może nie polubiłam jej jak koleżanki, ale darzę ją szacunkiem, bo zdecydowanie na niego zasłużyła.

Całokształt: Tytuł, Wiatrodziej, sugeruje, że będzie to książka o Meriku. Ale ja bym wcale tak nie powiedziała. Faktycznie, dostajemy go w wielu sytuacjach i główna akcja przypada temu, co dzieje się w Lovats, ale nie powiedziałabym, że od razu czyni to go głównym bohaterem. W Prawdodziejce było to bardziej widoczne, ale to przede wszystkim, dlatego że bohaterowie przez długi czas znajdowali się w razem. Tutaj akcja jest rozproszona. Śledzimy losy kilku bohaterów, przez co nasza uwaga jest skupiona na kilku wydarzeniach jednocześnie. I jest źle przedstawiona. Dostajemy krótkie podrozdziały, skaczemy cały czas między zdarzeniami, co przyprawia nas o zawrót głowy. Niekiedy gubiłam się w tym wszystkim, bo autorka w środku ważnej akcji dla jednego bohatera przeskakiwała do drugiego, który znajdował się w zupełnie innym miejscu i miał zupełnie inne kłopoty. To wszystko doprowadzało mnie do szału. Nie mogłam się wczuć w akcję przez ten zabieg. Czułam się zagubiona i niepewna.

Osobiście, zawiodłam się na Wiatrodzieju. Spodziewałam się pędzącej akcji, Merika mądrego i wspaniałego raczącego mnie swoją osobą na większości stron oraz bohaterami, którzy zabiorą mnie ze sobą w niesamowite przygody. Otrzymałam rwaną akcję, która co chwilę mnie denerwowała, księcia niezbyt rozgarniętego i upartego jak osioł, niesłuchającego tego, co się do niego mówi oraz płaskich bohaterów, których nawet ciężko jest polubić. Tak bardzo czekałam na tę powieść. Tak bardzo chciałam się w niej zakochać. Ale się nie udało. Mam jednak nadzieję, że część o krwiodzieju będzie lepsza i się w niej zakocham. Postaram się nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań. Wystarczy, żeby była lepsza od dwójki.

Kasia radzi: Osoby, którym podobała się Prawdodziejka i chcą kontynuować swoją przygodę z tą serią na pewno sięgną po Wiatrodzieja, jednak polecałabym im nie oczekiwać zbyt wiele. Zawsze lepiej jest zostać pozytywnie zaskoczonym, niż rozczarowanym. Z kolei Ci, którzy nie do końca byli po jedynce przekonani do Czaroziem, nie sądzę, aby ten tom Was przekonał. Natomiast osobom, które jeszcze nie zaczęły swojej przygody z tą serią powiem tak — nie przekreślam jej, więc Wy również tego nie róbcie. Może okazać się, że kolejne tomy sprawią, że całość wypadnie wspaniale. Mam nadzieję, że Wiatrodziej to tylko wypadek przy pracy, który autorka szybko naprawi.

Mój osąd: Niechlujny wampir — 6/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.