316. Recenzja „Wieczna prawda” — Brodi Ashton
„Mówił, że był życiem. I według swojego uznania mógł mnie nim obdarować, bądź mi je odebrać. Miał nade mną ostateczną władzę.”
Autor: Brodi
Ashton
Tytuł: Wieczna
prawda
Seria: Podwieczność
#3
Wydawnictwo: Papierowy
Księżyc
Narracja: pierwszoosobowa
— Nikki
Główny
bohater: Nikki Bennet — ok. 18 lat
Romans: Nikki +
Jack
Ogumienie: Lubię
okładki do tej serii. Są takie proste, niewymagające, a przy tym naprawdę
śliczne. Te suknie zwijające się i pływające z wiatrem wyglądają świetnie.
Każda z nich podoba mi się na swój sposób. Tutaj jedyne, co mam do zarzucenia
to długość ręki naszej modelki. Moim zdaniem jest troszeczkę za długa, co
sprawia, że jest nierealistyczna.
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ I DRUGIEJ CZĘŚCI [PODWIECZNOŚĆ ORAZ
WIECZNA WIĘŹ]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Jack został uwolniony. Mogłoby się wydawać, że to koniec. Cole
nareszcie da im spokój i będą mogli żyć razem na dobre i na złe. Jednak to
nieprawda. Jedynym do czego dąży Cole jest zrobienie z Nikki królowej
Podwieczności. On bardzo tego pragnie, ona chce wieść normalne życie u boku
chłopaka, którego kocha. Nienawidzi tego okropnego miejsca, w którym musiała
karmić Cole’a przez sto lat. Jednak uwolnienie się od Podwieczności nie jest
łatwe. Tym bardziej, że okazuje się, że Nikki znajduje się na pierwszym etapie
przygotowań do bycia Wieczną. Dodatkowo Cole ukradł jej serce i nie ma wcale
ochoty go oddać. Nikki wraz z Jackiem go poszukują. Czekają aż Wieczny wróci do
dawnego mieszkania. Wtedy się tam włamią i odzyskają serce. Jednak Nikki marzy
o czymś większym. Nie chce zostać Wieczną, więc potrzebuje obu swoich serc —
tego ziemskiego i tego z Podwieczności — aby je zniszczyć i wrócić do swojego
zwyczajnego życia. Ale to nie wszystko. Dziewczyna chce zniszczyć miejsce bólu
i cierpienia, gdzie Wieczni karmią się ludźmi; gdzie zła królowa trzyma
wszystkich w garści. Nikki chce zrównać z ziemią Podwieczność. Jednak nie
będzie to łatwe. Będzie musiała się bardzo postarać, aby jej plan wszedł w
życie. Do tego będzie potrzebowała więcej niż Jacka. Możliwe, że będzie musiał
pomóc jej Cole. Ale jak go przekonać do zniszczenia miejsca, dzięki któremu
może żyć wiecznie?
Tykać
to kijem?: Jak tylko nadarzyła się okazja, aby przeczytać tę książkę, nie
wahałam się nawet sekundy. Czekałam na zakończenie tej trylogii odkąd
przewróciłam ostatnią stronę w Wiecznej
więzi.
Bohaterowie: Nie
przepadałam nigdy za Nikki. Nie uważam jej za okropną bohaterkę, ale zawsze coś
zawadzało mi w jej postaci. Przede wszystkim sposób jej rozumowania i to
niezdecydowanie widoczne w każdej jej decyzji. Poza tym jej pomysły zawsze były
szalone i nie do końca do mnie przemawiały. To nie jest tak, że Nikki jest
głupią bohaterką, pełną wad. Ma sporo zalet i wielokrotnie czytelnik może
zostać przez nią zaskoczony. Mi po prostu nie do końca pasuje jej osobowość.
Czasami bardzo ją lubię, ale niektóre jej decyzje sprawiają, że mam jej serdecznie
dosyć i najchętniej wrzuciłabym ją z powrotem do Podwieczności. Niech sobie tam
siedzi na wieczność. Na szczęście nie jest to permanentne uczucie. W
powieściach młodzieżowych zdarza się o wiele więcej gorszych bohaterek. Nikki
wypada przy nich zdecydowanie lepiej.
Fanką trójkątów miłosnych w książkach
nie jestem, dlatego nieco drażniło mnie to tutaj. Pierwszy z adoratorów Nikki
to Jack — chłopak, który podobno jest jej pisany. Wiele osób z ich otoczenia
twierdzi, że idealnie do siebie pasują. Sami również tak twierdzą. Ja nie. Nie
przepadam za postacią Jacka. Jego zachowanie przez całą, nie tylko książkę, ale
nawet serię, było zupełnie bezsensowne. Nie słuchał, co się do niego mówi, a
jego pomysły były całkowicie pozbawione sensu. Zdecydowanie nie mój typ
chłopaka. Co innego Cole. Ja wiem, że on się wpisuje w klasyczny typ Bad boya.
Ale nie zmienia to faktu, że bardzo go polubiłam. Tym bardziej po wydarzeniach,
które mają miejsce w tej części. Nie będę Wam zdradzać, co się wydarzyło,
dlatego tutaj zakończę opis bohaterów. Ale pamiętajcie — Cole jest mimo
wszystko świetny.
Całokształt: Zakończenie
trylogii. Nie jest łatwo zebrać wszystkie myśli odnośnie tej serii. Kiedy
zaczynałam ją czytać był rok 2013, za drugi tom zabrałam się mniej więcej rok temu
— na pewno było to jeszcze przed maturami. Mimo tak dużej rozpiętości czasu,
pamiętałam, co działo się w jedynce. Podczas czytania trzeciego tomu, również
nie miałam większych kłopotów z przypomnieniem sobie zdarzeń z poprzednich
części. Niesamowite jak ta zwykła, młodzieżowa seria zapadła w moją pamięć.
Jestem zadowolona z tego w jakim
kierunku poszła autorka. Podobało mi się poprowadzenie akcji, jednak nie jestem
w stanie jej wybaczyć tego okrutnego zakończenia, które nam zaserwowała. Gdyby
nie ono, oceniłabym tę powieść zdecydowanie wyżej. Jednak nie jestem w stanie
tego zrobić, ponieważ kłóciłoby się to z moim sumieniem. Jestem naprawdę
zadowolona z większości rzeczy, które miały tutaj miejsce. Jednak to
zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło, zmiotło mnie z powierzchni ziemi. Nie
mogłam się nadziwić, że autorka zrobiła coś takiego. Ale i tak uważam, że warto
zapoznać się z tą częścią. Przynajmniej dla spokoju ducha, aby wiedzieć jak się
zakończyła.
Kasia
radzi: Fanów dwóch poprzednich tomów nie muszę namawiać do sięgnięcia i
po ten. Jednak jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać tej serii, poleciłabym
ją zdecydowanie młodszym czytelnikom albo osobom, które mają ochotę na
odstresowanie się z książką. Bo ta historia zdecydowanie jest lekka i przyjemna
w odbiorze.
Mój
osąd: Rozkładający się zombie — 7/10
Wersja wideo:
Brak komentarzy: