314. Recenzja „Wiedźma. Opiekunka” — Olga Gromyko
„Na to może zgodzić się albo nieustraszona bohaterka, albo rzadka kretynka. Zresztą na jedno wychodzi.”
Autor: Olga
Gromyko
Tytuł: Wiedźma.
Opiekunka
Seria: Kroniki
Belorskie #2
Wydawnictwo: Papierowy
Księżyc
Narracja: pierwszoosobowa
— Wolha
Główny
bohater: Wolha Redna — 20 lat
Ogumienie: Bardzo,
ale to bardzo podobają mi się okładki do tej serii, które zostały przygotowane
przez Gracjanę Zielińską. Ukłony w Pani stronę! Jestem pod wrażeniem i zastanawiam się jak można
myśleć, że te poprzednie były ładniejsze. Przecież przedstawiały kobietę koło
trzydziestki, albo i więcej, natomiast tutaj mamy na luzie dwudziestolatkę,
więc wiadomo, że jest to Wolha. Patrząc na tamte nie spodziewałabym się dostać
Wolhy takiej jaką dostajemy. Nie wiem czy widzieliście, ale wydawnictwo
pokazało już okładki do wszystkich części Kronik Belorskich. Nie wiem jak Wy,
ale ja jestem w nich zakochana.
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [ZAWÓD. WIEDŹMA]! CZYTASZ NA
WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Czas spędzony w Dogewie się kurczy. Egzaminy się zbliżają. Len
wymyślił sobie za punkt honoru nauczenie Wolhy całej teorii. Dlatego cały czas
za nią chodzi i każe jej mówić kiedy jakiś król czy inny człowiek coś tam
wprowadził. Dla dziewczyny jest to nieco głupie — przecież w magii chodzi o
praktykę, a nie o pamiętanie dat. Ale trzeba się uczyć pod egzamin i tyle.
Problemem Wolhy jest także kwestia tego, gdzie ma pracować. Na szczęście Len
przedwcześnie podjął właściwe kroki i wiedźma będzie mogła wrócić do Dogewy i
nadal tam pracować. Na razie musi wrócić do Starminu i zdać egzaminy, aby stać
się pełnoprawną magiczką. Oczywiście wszystko udaje jej się zdać, może nie
idealnie, ale najważniejsze, że nie zawaliła. Jednak czeka ją rozmowa z
Mistrzem. Wolha podejrzewa, o co może mu chodzić, jednak okazuje się, że powód
jest zupełnie inny. Król chciałby, aby to właśnie ona pracowała u niego na
dworze. Powiedzieć, że Wolha nie była z tego pomysłu zadowolona, to jakby nie
powiedzieć nic. Jednak nie mogła się sprzeciwić, ponieważ szkoła poniosłaby niewyobrażalne
koszty, które zupełnie by ją pogrążyły. Ale przecież Wolha od czegoś ma mózg w
głowie. Nie da się tak łatwo podejść. Nie takie numery z jedną z najlepszych
wiedźm w Belorii.
Tykać
to kijem?: Zawód. Wiedźma czytałam
dwa razy. Jednak ile się musiałam naczekać, żeby nareszcie przeczytać drugą
część. Byłam przeszczęśliwa, kiedy dowiedziałam się, że wychodzi. Nie mogłam
się doczekać aż wpadnie w moje łapki. Byłam bardzo ciekawa kolejnych przygód
Wolhy i Lena. Przynajmniej miałam nadzieję, że jego będzie dużo.
Bohaterowie: Wolha to
cudo. Jedna z najciekawszych postaci, jakie miałam okazję poznać. Zabawna,
nietuzinkowa, mądra, zabójcza, młoda, niedoświadczona w boju, wiedźma pełną
gębą. Cech jej charakteru mogłabym wymienić bardzo dużo, ale nie chciałabym
przynudzać, dlatego pozostanę tylko przy tych kilku. Bardzo lubię ją i jej
sposób bycia. Ma w sobie coś interesującego, co sprawia, że człowiek bardzo
szybko się z nią zaprzyjaźnia (Znaczy, pewnie są osoby, które jej nie lubią —
przecież nie zdarza się tak, że wszyscy jak jeden mąż kochają jakąś postać —
ale po prostu jak pozwolisz jej być sobą i zaczniesz akceptować ją taką, jaką
jest to polubisz ją bardziej niż sądzisz). Ma charyzmę, chęć działania i jest
dobrą przyjaciółką. Czasami aż za dobrą, ale ogólnie rzecz ujmując — dla mnie
Wolha to jedna z najciekawiej skonstruowanych postaci. Uwielbiam ją i bez niej
ta seria nie miałaby sensu. Jestem zawiedziona, że Wolha dostała tylko trzy
tomy. Tym bardziej odkąd dowiedziałam się, co mniej więcej będzie się w trójce.
Ja chcę więcej mojej ukochanej Wolhy!
Miałam ogromną nadzieję, że dostaniemy
tutaj tak dużo Lena, że powoli będziemy mieli go dosyć. (Nie da się mieć go
dosyć, ale jakoś musiałam to zobrazować.) Jednak wcale tak nie jest. Lena mamy
naprawdę niewiele. Znaczy, akcja skupia się na nim niejednokrotnie, ale wcale
tak dużo go nie dostajemy. Jak przeczytacie książkę, to zrozumiecie, o co mi
chodzi. Mamy za to nowych bohaterów — Orsanę, która pragnie zostać wojowniczką,
mimo tego że rodzice jej nie pozwalają. Mimo że nie ma pieniędzy ani na
porządny miecz, ani na kolczugę, o koniu nie wspominając! Poza tym jeszcze
pojawia się Rolar — kolejny wampir, który bardzo mi się spodobał. Ale nie aż
tak bardzo jak Len. Bardzo lubiłam jego przepychanki słowne z Orsaną i w ogóle
jego osobowość jest naprawdę ciekawa. Ma bardzo fajny dowcip, a w tej powieści
to niezwykle istotne.
Całokształt: Jednej
rzeczy zabrakło mi tutaj. Niestety nie mogę powiedzieć co to, ponieważ byłoby
to spoilerem. Albo wrzucę to w nawiasie i na biało napiszę. Jak będziecie
chcieli to sobie zaznaczycie ten kawałek i magicznie się pojawi. (Chodzi o to,
że Wolha i Len się nie pocałowali. Przed zaczęciem książki zajrzałam na
ostatnią stronę i ujrzałam tam słowa, które napełniły moje serce nadzieją.
Natomiast przez całą książkę oni się nie całują. DLACZEGO?)
Przejdźmy w takim razie dalej. Poza
powyższą kwestią, nie mam tej powieści nic do zarzucenia. Jest to naprawdę
dobra kontynuacja. Mamy tutaj magię, jakieś starożytne kręgi, kilogramy humoru
i świetnych bohaterów. Podobało mi się, że tym razem nie mamy dwóch części, a
tylko jedną, więc nie było krótkich opowiadaniowych form, jak to mieliśmy w
tomie pierwszym. Serdecznie współczuję osobom, które miały stare wydanie, które
zostało podzielone na dwie książki. Nie mam pojęcia, w którym momencie kończyła
się pierwsza, ale w sumie, co za różnica. To i tak straszne, że dostajemy taką
niedokończoną historię. Papierowy Księżyc na szczęście złożył to w całość, więc
my otrzymujemy pełną opowieść, która wciąga i pozwala nam się nieco
odstresować. Humor zawarty na kartach tej powieści pozwala nam się zrelaksować
i zapomnieć o całym świecie. I właśnie to jest największy plus tej serii —
humor, dzięki któremu nasz świat dostaje nieco kolorów.
Kasia
radzi: Osoby, które poznały i polubiły Wolhę pewnie już zacierają ręce
na tę powieść. Natomiast Wam, którzy jeszcze nie mieliście okazji poznać naszej
wiedźmy, jak polecam jak najszybciej to nadrobić. Jeśli lubicie nieco twardsze bohaterki,
które mają tupet i staną za swoimi przyjaciółmi murem, to jak najbardziej jest
to pozycja dla Was. Tym bardziej, jeśli lubicie dużą dozę humoru.
Mój
osąd: Potężny heros — 8/10
Brak komentarzy: