321. Recenzja „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” — Tomasz Marchewka

czerwca 18, 2017
„Całe życie powtarzał, że zbiegi okoliczności to wymówka tych, którzy nie potrafią planować.”

Autor: Tomasz Marchewka

Tytuł: Wszyscy patrzyli, nikt nie widział

Seria: Miasto Szulerów #1

Wydawnictwo: Sine Qua Non

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Slava — ok. 20 lat

Najlepsze zastosowanie: Hausenberg to nie jest zwykłe miasto, gdzie żyją zwyczajni ludzie. Tam powietrzem są karty, przekręty i zdobywanie, jak największej ilości pieniędzy. Najważniejsze jest, aby zrobić duży przekręt, dzięki któremu zarobi się obrzydliwie dużo, a przy tym nie dać się za to zabić. Nie jest to łatwe i zdecydowanie wymaga subtelności i rozumu. Jednym z młodych szulerów głodnym wrażeń oraz splendoru, jaki idzie za byciem najlepszym, jest Slava. Chłopak jest uczniem Profesora, najlepszego szulera w całym Hausenbergu, tego, który kiedy siada do stołu, zawsze wygrywa. Slava chciałby być tak dobry, jak swój mentor, a nawet lepszy. Sprawy się jednak nieco komplikują, ponieważ nie tylko on ma poważne plany w tym niecodziennym mieście. W drodze do sławy pomagają mu Nino oraz Petr, który nazywa siebie królem złodziei. Razem chcą zrobić coś spektakularnego, coś co zostanie zapamiętane przez wszystkich mieszkańców obywateli przez bardzo długi czas. Jednak nie będzie to łatwe. Przyjdzie czas, że będą zmuszeni postawić wszystko na jedną kartę, nawet jeśli rozdanie nie będzie dla nich zbyt korzystne. Ale od czego są przekręty oraz młodzieńczy upór i odwaga?

Tykać to kijem?: Przyznaję się, że elementem decydującym, czy sięgnę po tę książkę była okładka. A kiedy zapoznałam się z opisem, wiedziałam, że będzie to coś godnego uwagi. Nie mogłam się doczekać aż uda mi się przeczytać tę historię.

Bohaterowie: Jako głównego bohatera wpisałam Slavę, ale tak naprawdę jest tutaj ktoś dużo ważniejszy, mocniej widoczny. Chodzi mi o Hausenberg. To miasto może być traktowane spokojnie jako bohater, który odgrywa bardzo ważną rolę przy prowadzeniu całej akcji. Do tego został niesamowicie zarysowany przez autora. Pan Marchewka niezwykle się postarał przy kreacji Hausenberga, przez co możemy mieć wrażenie jakby był odrębnym bytem, które w każdej chwili może w jakiś sposób wpłynąć na przebieg akcji. Ma w sobie coś niebywałego, wyróżniającego na tle innych miejsc, o jakich możemy czytać w książkach, a przede wszystkim jest kompatybilny z wydarzeniami oraz klimatem miejsca. W dużym stopniu sam tworzy ten klimat.

Przejdźmy teraz do ludzkich postaci. Osobą, wysuwającą się na pierwszy jest Slava — ambitny, zdolny i niezwykle przebiegły młodzieniec, którego marzeniem jest być numerem jeden w całym Hausenbergu i posiadaniu jak największej ilości pieniędzy. Uważam, że został dobrze wykreowany — tak samo, jak reszta postaci — i mimo wszystko to on odgrywa najważniejszą rolę w całej opowieści. Ma w sobie dużo młodzieńczego uporu i determinacji, co sprawia, że czasami decyduje się na zrobienie takich przekrętów, które nie każdy dorosły by się podjął. Nie nazwałabym tego jednak odwagą, ale na minus również raczej bym tego nie zapisała. Był typowym chłopakiem, który pragnął coś osiągnąć i być w swoim fachu najlepszym.

W książce pojawia się jeszcze wiele godnych uwagi postaci, nie są to tylko Slava, Nino i Petr, jednak nie sposób jest ich wszystkich tutaj wymieniać. Aby odkryć ich wartość w całej opowieści, należy samemu ją przeczytać. Ja powiem Wam jedynie, że każda z nich wnosi coś innego do historii i czasami przez ich mnogość mamy kłopot ze zrozumieniem, kto jest kim. Ponadto, z racji tego, że dostajemy niezwykle dużo nazwisk i statusów, w pewnym momencie zaczynamy się lekko gubić, a także nie czujemy żadnych głębszych uczuć względem bohaterów. Nie ma tam postaci, którą bym pokochała albo znienawidziła. Może czasami coś mnie zadziwiło, lekko ugodziło czy połechtało, ale nie było to permanentne uczucie względem którejś z postaci.

Całokształt: Na uwagę przede wszystkim zasługuje styl jakim posługuje się Pan Marchewka. Sposób kreowania rzeczywistości, wydarzeń, całego tego niepokojącego klimatu jest naprawdę niesamowity. Jestem naprawdę pod wrażeniem i zdecydowanie czekam na więcej książek pisanych w ten sposób. Jednak jest coś, co nie do końca mnie do siebie przekonało. Działo się to przez kilka pierwszych rozdziałów. Autor zdecydował się na skakanie w czasie, co nieco mnie zagubiło. Myślę, że wprowadzenie tych scen byłoby bardziej odpowiednie mniej więcej w połowie opowieści, kiedy już wsiąknęliśmy w ten klimat i znaliśmy nieco historię Hausenberga.

Podobał mi się sposób poprowadzenia akcji, gdzie czytelnik nie jest niczego pewien i zastanawia się nad tym, co może zdarzyć się na kolejnych stronach, jednak nie jest w stanie tego przewidzieć. Pan Marchewka zaskoczył mnie niejednokrotnie, co zdecydowanie należy zapisać na plus, ponieważ obecnie coraz rzadziej autorom się to zdarza. Dodatkowo daję wielki plus za klimat opowieści, który całkowicie nas otacza i nie opuszcza do ostatnich stron. Z niecierpliwością oczekuję kolejnych tomów z serii, ponieważ zakończenie nie pozwala na nic innego.

Kasia radzi: Jeśli lubicie łotrzykowskie klimaty, gdzie główni bohaterowie nie są do końca dobrzy i mają swoje grzeszki na sumieniu, to myślę, że ta książka się Wam spodoba. Mi w pewnym stopniu przypominała Świt, którego nie nadejdzie Remigiusza Mroza, przede wszystkim klimatem i strachem o każdy kolejny dzień i walką z najmocniejszymi, aby utrzymać się w branży. Dlatego myślę, że osoby, którym podobała się ta książka, polubią i historię rozgrywającą się w Hausenbergu.

Mój osąd: Potężny heros — 8/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.