„Buntowniczka z pustyni” — Alwyn Hamilton
Seria: Buntowniczka z
pustyni #1
Wydawnictwo: Czwarta
Strona
Narracja: pierwszoosobowa
— Amani
Główny bohater: Amani
— 17 lat
Romans: Amani + Jin
Najlepsze zastosowanie: Życie
Amani nie jest usłane różami. Jej rodzice nie żyją, dlatego mieszka z wujostwem.
Z wujem, który się na niej wyżywa i wymaga od niej zbyt wiele. Dziewczyna stara
się jakoś przetrwać to wszystko, a pomaga jej w tym myśl o pięknie Izmanu —
mieście, o którym jej matka wciąż opowiadała i zachwycała się jego
wspaniałością. Marzeniem Amani jest mieszkać tam, żyć nareszcie tak, jak tego
chce ona sama, a nie jak ktoś jej karze. Kiedy słyszy, że planem jej wuja jest
wzięcie jej na kolejną żonę, decyduje się na ostateczny krok. Bierze udział w
zawodach strzeleckich, aby wygrać pieniądze na podróż i wreszcie uciec spod
jarzma uciskającego ją wuja. Sprawy jednak nie mają się tak prosto. Życie
zweryfikuje plany Amani, a ona będzie musiała się temu poddać. Na początku
wszystko wydawało się być łatwe — zebranie pieniędzy i podróż pociągiem do Izmanu,
a później życie takie, jak sobie wymyśliła. Wszystko jednak się komplikuje i
dziewczyna będzie potrzebowała pomocy. I to z takiej strony, której nigdy się
nie spodziewała.
Bohaterowie: W
książce najmocniej wyeksponowanymi postaciami są Amani oraz Jin. Jednak żadna z
postaci, nawet drugo-, trzecio- czy ento- planowych nie przekonała mnie do
siebie. Nawet Amani, która przecież jest narratorką i to jej emocje poznajemy,
nie została dobrze pokazana. Może nie jest bardzo papierową postacią, jednak
mogła zostać przedstawiona w dużo lepszy sposób, a jej zacięcie mogło być
mocniejsze i wyraźniejsze. Dla mnie jest nastolatką, która próbuje zgrywać
twardzielkę i nie do końca jej to wychodzi.
Jin również nie jest według mnie
postacią stworzoną w odpowiedni sposób. Nie widzę w nim głębi albo nawet
determinacji, powodów, dla których podejmuje takie, a nie inne decyzje. I
zupełnie mi się to nie podoba. Miałam nadzieję, że będzie to postać z
charakterem, która nieco mnie sobą przytłoczy, ale nie aż nadto, wystarczająco,
abym poczuła jej siłę i chęć walki. Tak się niestety nie stało. Ponadto nie
widzę jego emocji. Nie widzę jego w tym, co robi, czy co mówi. W sumie widać to
tylko trochę u Amani, reszta osób jest raczej tego pozbawiona. A do tego
jeszcze te dialogi. Proszę Was, to jest tak sztuczne i niepewne, że czyta się
to niezwykle ciężko. Nie ma płynności, co sprawia, że musimy zwalniać czytanie,
kiedy oni zaczynają rozmawiać, a to mnie dość mocno irytowało.
Całokształt: Nie
powiem, że nie miałam nadziei, że ta książka nie do końca przemówi do mnie, zawsze
tak mam w przypadku tytułów, które są zachwalane (przede wszystkim, kiedy
bohaterowie mają mniej niż 20 lat). W książce mamy kulawą akcję, która w sumie
nie prowadzi do niczego szczególnego; niedopracowanych bohaterów, których
relacją są jeszcze bardziej sztuczne od nich samych oraz czasami przewidywalne
sytuacje. To wszystko sprawia, że nie mogę bardzo polubić tej książki. Czuję
większą rezerwę i nie do końca jestem przekonana czy chcę sięgać po
kontynuację. Ale znając życie pewnie spróbuję.
Dużym plusem opowieści jest
pomysł na fabułę oraz klimat. Czuć gorący piasek, czuć pustynny wiatr, jednak
to trochę za mało, aby mocniej zaintrygować czytelnika. Mówiąc szczerze mam
problem z tą książką. Nie czuję, że ją lubię, ale nie czuję też, że jej nie
lubię. Pomysł na dziewczynę z rewolwerem, na dżiny, którzy nie siedzą w
lampach, spełniając życzenia, a także na magiczny, intrygujący świat mocno
ratuje tę książkę, dlatego nie mogę powiedzieć, że na pewno nie sięgnę po Zdrajcę tronu. Tym bardziej, że
słyszałam, że jest lepsza od jedynki. Sama mam nadzieję, że spodoba mi się
bardziej i zrozumiem fenomen tej opowieści. Na razie nie rozumiem.
Kasia radzi: Może nie
do końca polubiłam się z główną bohaterką, może nie wszystko tutaj było
dopracowane na ostatni guzik, może miałam z nią nieco kłopotów. Jednak nie
znaczy to, że całkowicie ją skreślam i myślę, że Wy również nie powinniście.
Jeśli Was zaintrygowała to po prostu podejdźcie do niej z większą rezerwą, a
nie przeświadczeniem, że skoro podoba się tak dużej ilości osób, to i Wam musi.
Spróbujcie, a przekonacie się sami.
Mój osąd: Niechlujny
wampir — 6/10
Brak komentarzy: