„Diabolika” — S.J. Kincaid
Seria: Diabolika #1
Wydawnictwo: Moondrive
Narracja: pierwszoosobowa
— Nemezis
Główny bohater: Nemezis
Romans: Nemezis +
Tyrus
Najlepsze zastosowanie: Diaboliki
zostały stworzone, aby chronić ludzi. Ich zadaniem jest niwelowanie zagrożenia,
które może się pojawić. Mogą nawet zabijać i ujdzie im to na sucho. Diaboliki
nie mają uczuć, zostały tak zaprogramowane, aby myślały tylko i wyłącznie o
dobru osoby, którą chronią. Nemezis jest Diaboliką Sydonii, córki senatora.
Zrobi dla niej wszystko i aby ją uchronić przed wędrówką w paszczę lwa, sama
się tam wybiera, podając się za Sydonię. Musi udawać arystokratkę i nie
pozwolić, aby ktokolwiek domyślił się prawdy. Jednak wtedy niezdolna do uczuć
istota zaczyna dostrzegać coś dziwnego. Ona także potrafi czuć.
Bohaterowie: Mówiąc
szczerze, właśnie bohaterowie są jednym z większych mankamentów tej książki. Są
dość papierowi, mało realistyczni, nie sprawiają, że chce się ich lubić.
Ponadto nie zostają na długo w pamięci. Oprócz Nemezis, która po prostu jest
główną bohaterką i to ona prowadzi narrację, dlatego coś o niej wiemy i mocniej
ją pamiętamy, tylko Tyrus jeszcze jako tako może zwracać naszą uwagę. Dla mnie
Diabolika nie była zbyt ciekawą osobistością. Liczyłam na więcej bezwzględności
mimo wszystko i nie czułam w ogóle jej determinacji. Słyszałam hasła, które
wygłaszała, jednak nie widziałam jej chęci podporządkowania się im,
przekonania, że czyni to, co powinna.
Poza Nemezis najmocniej
widocznego mamy Tyrusa i w sumie jest to najbardziej interesująca postać w
całej tej opowieści. Przynajmniej przez większość czasu, pod koniec robi się
taki trochę ciapowaty i nie do końca wszystko mi w nim pasowało. Niektóre jego
decyzje mi się nie podobały i widziałam więcej wad niż zalet. Tyrus miał duży
potencjał, mógł być postacią, która uratuje tę historię, jednak nie dźwignął
tego ciężaru i pod koniec zlał się z tłem. Zupełnie jak reszta.
Całokształt: Książkę
przeczytałam przez Zuzę z kanału Kulturalna szafa, ponieważ bardzo, ale to
bardzo się nią zachwycała. Byłam ciekawa jak wypada pozycja, która u niej
wywołała tak wiele pozytywnych emocji. Diabolikę
przeczytałam tego samego dnia, co ją zaczęłam, jednak nie znaczy to, że była to
dobra historia. Była napisana prostym językiem i nie zawierała żadnych mocniej
skomplikowanych elementów. Świat był niedopracowany, przez co nie mamy
zielonego pojęcia czy jest to zupełnie inna kraina czy po prostu Ziemia za
kilkadziesiąt czy kilkaset lat. Nie da się tego stwierdzić, ponieważ dostajemy
za mało informacji. Zdecydowanie jestem zawiedziona, że autorka nie zdecydowała
się na dopracowanie tej materii.
Zuza wspominała, że w tej książce
nie doświadczymy schematu, że wszystko tutaj jest unikatowe, niepowtarzalne.
Guzik prawda. Historia Nemezis, a przede wszystkim jej relacja z Tyrusem jest
dość oklepana. Można domyślić się prawie wszystkich zwrotów akcji, które
powinny nas szokować. Nie wiem czy to ja naczytałam się już za dużo tego typu książek
i nie czuję zaskoczenia, kiedy dzieje się coś niespodziewanego (albo
potencjalnie niespodziewanego), czy to te książki robią się coraz bardziej
przewidywalne.
Kasia radzi: Nie
powiedziałabym od razu, że nie polecam czytać tej książki, ponieważ wiem, że
jest bardzo dużo osób, którzy są w niej zakochani, którzy uwielbiają świat w
niej ukazany, jednak nie powiedziałabym też, że ją polecam. Posiada ona wiele
błędów, używa wielu schematów i nie nastraja to nas pozytywnie. Jeśli macie
ochotę to sięgnijcie po nią, może Was do siebie przekona.
Mój osąd: Krwiożercza
syrenka — 4/10
Brak komentarzy: