„Consolation” — Corinne Michaels

września 18, 2017
Premiera: 11 października 2017

Seria: Consolation Duet #1

Wydawnictwo: Szósty zmysł (Grupa Wydawnicza Papierowy Księżyc)

Narracja: pierwszoosobowa — Natalie Liam

Główny bohater: Natalie, Liam

Romans: Natalie + Liam

Najlepsze zastosowanie: Natalie ma wspaniałego męża Aarona, a niebawem ich rodzina się powiększy, ponieważ na świat przyjdzie ich córka, Chloe. Oboje nie mogą się doczekać tego momentu, jednak ich radość przerywa wiadomość, że Aaron musi wyjechać na misję. Misję, z której nie wraca. Kiedy Lee dowiaduje się, że nigdy więcej nie zobaczy swojego ukochanego czuje się rozerwana na miliony małych kawałeczków, których nigdy nie uda się zebrać. Aaron był dla niej całym światem, pogodzenie się z jego śmiercią jest dla niej czymś niewyobrażalnym. Przejść okres żałoby pomaga jej Liam, przyjaciel Aarona. Kiedy Natalie decyduje się wziąć w garść zarówno dla siebie, jak i małej Aarabelle, to on jest dla niej oparciem. Ich relacja zaczyna się zacieśniać, co nieco zaczyna przytłaczać Natalie. Czy złamana młoda wdowa da szansę nowej miłości?

Bohaterowie: Będąc całkowicie szczerą, nie zapałałam ogromną sympatią do żadnej z postaci, jednak jest to przede wszystkim spowodowane faktem, że nie wydawały się mi całkowicie dopracowane i realistyczne. Miewały swoje dobre momenty, jednak nie mogłabym powiedzieć, że czułam ich emocje, czy potrafiłam się z nimi w jakikolwiek sposób utożsamić. Miałam z nimi niemały problem, jednak nie powiedziałabym, że nie polubiłam się z nimi. Mam dość neutralny stosunek do nich. Nie czuję wielkiej sympatii, ale nienawiści również nie. Prawdą jest, że mogli zostać lepiej zobrazowani, jednak jeśli patrzymy na tę książkę bardziej jak na zwykły romans, wcale nie jest to mocnym minusem.

Jedyne z czym miałam problem to zrozumienie Liama. Momentami wydawało mi się, że to, jak ukazywany jest, kiedy Natalie prowadzi narrację jest zupełnie inny niż kiedy to on pokazuje nam swój charakter. Podczas narracji Liama widziałam więcej jego wad i niekiedy płytkości, jednak kiedy był z Lee i to ona prowadziła narrację, zdawał się być niezwykłym dżentelmenem, a nawet rycerzem na białym koniu. Możliwe, że to tylko mój wymysł, a może jednak coś w tym jest?

Całokształt: Nie oczekiwałam wiele, kiedy sięgałam po tę historię. Chciałam tylko poczytać jakiś romans, dość prosty i niewymagający. I mówiąc szczerze, właśnie to dostałam. Consolation nie jest literaturą górnolotną, ale dla miłośników babskich książek będzie idealna. Sama nie jestem bardzo zachwycona, ponieważ są elementy, który mogły zostać lepiej dopracowane, jednak nie zmienia to faktu, że czytało się ją naprawdę przyjemnie i z całą pewnością zabiorę się za kontynuację. Jednak jest to bardziej spowodowane faktem, że autorka zaserwowała nam takie zakończenie, że jeśli choć troszkę podobała się Wam książka, musicie zabrać się za drugi tom.

Kasia radzi: Ta recenzja nie będzie długa, ponieważ o romansach zazwyczaj nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Czasami powtarzają wiele schematów i znalezienie wśród nich czegoś zupełnie nowego graniczy z cudem. W Consolation nie powiedziałabym, że mamy do czynienia z ogromnym schematem, jednak nie powiedziałabym też, że znalazłam w niej coś bardzo zaskakującego. Jednak z całą pewnością poleciłabym tę książkę wszystkim, którzy lubią tego typu literaturę, innymi słowy, jeśli kochacie uzdrawiającą siłę miłości, przeczytajcie Consolation.

Mój osąd: Rozkładający się zombie — 7/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.