„Ciotka Poldi i sycylijskie lwy” — Mario Giordano
Seria: Ciotka Poldi
#1
Wydawnictwo: Initium
Narracja: pierwszoosobowa
Główny bohater: Poldi
— ok. 60 lat
Najlepsze zastosowanie: Poldi
jest kobietą po sześćdziesiątce, która doszła do wniosku, że czas najwyższy
pójść w ślady swojego męża. Dlatego wyjeżdża na Sycylię, gdzie ma zamiar zapić
się na śmierć, patrząc na wschodzące albo zachodzące słońce. Zależy jak się
trafi. Jednak rodzina od strony męża stara się znaleźć dla niej radość z życia,
aby nie chciała zakończyć swojego żywota przedwcześnie. Wybawieniem okazuje się
prowadzenie śledztwa kryminalnego. Pewnego dnia mężczyzna, który przychodził
pomagać Poldi w ogrodzie i w innych sprawach domowych, nie zjawia się, pomimo
swoich obietnic. Dlatego sześćdziesięciolatka decyduje się sama zacząć go
szukać, ponieważ policja jeszcze nie do końca wierzy w jego zaginięcie. Kiedy
Poldi zupełnie przypadkowo odnajduje zwłoki Valentino, policja nareszcie zaczyna
swoje śledztwo. Nie oznacza to jednak, że kobieta zupełnie usuwa się w cień.
Bardzo chce się dowiedzieć, kto za tym wszystkim stoi, a czasami zwykły
obywatel ma większe możliwości niż policja. I Poldi zamierza wykorzystać
wszystko, aby doprowadzić sprawcę przed oblicze sprawiedliwości.
Bohaterowie: Poldi
jest dość specyficzną bohaterką i nie do końca zrozumiałą przeze mnie. Ponadto
jest chyba najstarszą główną bohaterką z jaką miałam do czynienia. Nie wydaje
mi się, abym gdzieś wcześniej spotkała postać pierwszoplanową, która miałaby
więcej niż sześćdziesiąt lat. Ale mówiąc szczerze, wcale nie czuć, że Poldi ma
już tyle lat za sobą. Zdecydowanie widać w niej dorosłą i doświadczoną przez
życie kobietę, ale idzie z duchem czasu, dlatego nie przeszkadza to, że tak
dojrzała osoba jest główną bohaterką.
Całokształt: Całą
historię opowiada siostrzeniec Poldi, który jest początkującym pisarzem i
dopiero uczy się jak tworzyć porządne opowieści. Wszystko, co jest nam
przedstawione opowiedziała mu ciotka. Właśnie z tego powodu na początku miałam
nieco problemów z wgryzieniem się w akcję. Często jakieś wydarzenia przerywane
są dialogami Poldi i jej siostrzeńca, kiedy o tym rozmawiają. Mieszają się
elementy, które działy się dużo wcześniej, z tym, co dzieje się teraz, kiedy
kobieta relacjonuje wydarzenia. Zdarza się, że w środku jakiejś rozmowy, nagle
pojawia się kilka zdań wymienionych między Poldi, a jej siostrzeńcem. Dopóki
się nie przyzwyczaiłam do tego trybu, było naprawdę ciężko z czytaniem.
Ponadto zdecydowanie za dużo
tutaj opisów. Rozumiem, że chodziło o to, aby jak najwięcej powiedzieć o
Sycylii, aby czytelnicy zrozumieli zwyczaje tam panujące, jednak to niezwykle
spowolniało akcję. Jestem typem osoby, który woli niewiele opisów, dużo akcji i
dialogów. Kiedy zobaczę ogromną ilość tekstu, gdzie w sumie nic się nie dzieje,
tylko przedstawiane jest coś mało istotnego, na pewno to ominę. Przelecę tekst
wzrokiem, wyłapię kilka ważniejszych informacji i tyle. Dla mnie to zbyteczne,
ale może są osoby, dla których opis wesela sycylijskiego czy to jak działa tam
policja jest ważne, ale niestety ja nie należę do tego grona.
Przejdźmy jednak do samej
historii — mówiąc szczerze spodziewałam się czegoś w stylu Stephanie Plum —
nieco nieporadnej pani, która poszukuje prawdy, wpadając przy tym w komiczne
sytuacje. Niestety tak nie jest. Myślałam, że będzie to pewien rodzaj komedii,
jednak tak nie jest. Kryminałem ani pochodną tego gatunku też bym nie nazwała
tej książki. Nie trzyma ona w napięciu, nie sprawia, że martwimy się o bohaterów
jakoś bardzo, a najgorsze jest to, że w okolicach 230 strony domyśliłam się,
kto za tym wszystkim stoi. Oczywiście całej intrygi nie odkryłam, bo na to
miałam za mało informacji, ale wiedziałam kto zabił. A to trochę słabo, jeśli
chodzi o zagadki.
Kasia radzi: Wiele w
tej książce minusów, dlatego nie jestem w stanie powiedzieć Wam czy chciałabym
ją polecić. Sama umieściłam ją po środku skali, ponieważ ani jej jakoś bardzo
nie polubiłam, ani nie powiedziałabym, że jej nie lubię.
Mój osąd: Zapchlony
wilkołak — 5/10
Brak komentarzy: