„Stracona” — Amy Gentry
Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka
Narracja: pierwszoosobowa
— Anna, Julie
Główny bohater: Anna
— ok. 45 lat
Najlepsze zastosowanie: Dziewięcioletnia
Jude budzi się w nocy, słysząc niepokojące hałasy, dochodzące z pokoju jej
siostry. Postanawia sprawdzić, co się dzieje, jednak kiedy zauważa nieznajomego
mężczyznę, chowa się w szafie. Obserwuje z rosnącym przerażeniem jak jej
trzynastoletnia siostra, Julie, zostaje uprowadzona. Jest tak sparaliżowana
strachem, że przez kolejne trzy godziny nie wychodzi z szafy. W końcu udaje jej
się wydostać i zaalarmować rodziców, jednak jest już za późno. Matka nigdy nie
wybaczyła jej tego, że pozostała bierna i tak długo czekała zanim ich obudziła.
Anna każdego dnia starała się odnaleźć Julie, jednak przez to zaczęła oddalać
się od tej córki, która jej została. Po ośmiu latach od porwania na progu domu
tej rozbitej rodziny pojawia się dziewczyna niesamowicie podobna do Julie i
podająca się za nią. Anna na samym początku jest pewna, że to ona, jednak po
czasie zaczyna mieć wątpliwości. Co się działo z Julie przez te wszystkie lata?
I czy to na pewno ona?
Bohaterowie: Będąc
całkowicie szczerą, bohaterowie nie zostali najlepiej przedstawieni. Autorka
bardzo mocno skupiła się na narratorce, czyli matce Jude i Julie. Wydawać by
się mogło, że przez to dostaniemy bardzo wyczerpujący jej opis, jednak nie jest
to prawda. Do tej pory nie jestem pewna jakim typem osobowości ona się cechuje
ani czy byłabym w stanie ją polubić. Jednak przez fakt, że jest ona mocno
skupiona na sobie, własnych emocjach, to nie jesteśmy w stanie dostrzec nikogo
innego. Anna zasłania nam cały obraz i zawęża nasze postrzeganie bohaterów.
Sami nie możemy sobie wyrobić na ich temat zdania, częściej jest ono nam
narzucone przez narratorkę.
Całokształt: Największym
plusem tej książki jest ciekawe poprowadzenie narracji z perspektywy Julie.
Poznajemy jej historię od końca. Najpierw dowiadujemy się skąd wzięła się na
progu domu Whitakerów, a później poznajemy coraz młodsze jej wersje. Dzięki
takiemu przedstawieniu przez cały czas zastanawiamy się co ta dziewczyna
przeszła i skąd ona w ogóle się tu wzięła. Nie jesteśmy w stanie domyślić się
wszystkiego i bardzo dużo elementów jest dla nas przez długi czas zagadką. Zdecydowanie
mi się to podobało, ponieważ zakończenie nie było dla mnie mocno przewidywalne.
Jednak ten zabieg to zdecydowanie
za mało, abym oceniła wysoko tę pozycję. Przez większość czasu jesteśmy
zasypywaniu spojrzeniem na świat Anny, co nieco irytuje, ponieważ jest ona
niezwykle ograniczoną osobą. Ponadto jej podejście do młodszej z córek irytuje
niemożliwie. Jakby tego było mało zakończenie jest dziwaczne i jedna rzecz
wydaje mi się, że jest nieco nielogiczna. Jednak, żeby nie spoilerować
poprzestanę na tym.
Kasia radzi: Może nie
jest to najgorsza książka jaką miałam okazję przeczytać, jeśli chodzi o
domestic noir, ale zdecydowanie mogła zostać lepiej poprowadzona. Ma w sobie
elementy, które wprawiają człowieka w konsternację, przez co zastanawiamy się
czy faktycznie coś takiego może mieć miejsce. Ale są też pozytywne strony —
sposób przedstawienia historii Julie, niepokojący klimat; jednak moim zdaniem
nieco za mało, jak na tego typu książkę.
Mój osąd: Niechlujny
wampir — 6/10
Brak komentarzy: