Robię to po raz pierwszy… i mam nadzieję, że ostatni
![]() |
Fot. Photo by Nathan Dumlao on Unsplash |
Długo się zastanawiałam czy się na to zdecydować, czy może nadal próbować. Czy naprawdę warto walczyć, kiedy jesteś prawie pewna, że to Ci się nie uda? Przez tydzień zastanawiałam się nad tym i dopiero dzisiaj wpadłam na pewną rzecz, która trochę mi przewróciła w głowie i doszłam do wniosku, że naprawdę nie ma sensu pisać, jeśli uważa się, że będzie to robione na siłę. Myślę, że wielu z nas nie lubi tekstów, które wyglądają jakby były pisane po to, aby były. Bo muszą się pojawić. Bo sobie tak obiecałam albo obiecałam to czytelnikom. Dlatego lepiej, aby w ogóle ich nie było, nieprawdaż?
Zanim jednak przejdę do głębszego wyjaśnienia całej sprawy i tych mniej pozytywnych aspektów, chciałabym złożyć Wam życzenia z okazji tego nowego roku! Przede wszystkim chciałabym Wam życzyć, aby każda przeczytana przez Was książka była tego warta; żeby nie trafiały Wam w ręce te najgorsze, będące zupełnym zaprzeczeniem dobrej książki. Także, abyście czytali dla samej przyjemności czytania, a nie na wyścigi. Poza tym mam takie małe życzenie, którego spełniać wcale nie musicie, ale chciałabym Wam życzyć, abyście odnaleźli ciekawe historie także w gatunkach, do których nie zaglądacie często albo wcale, a także, żebyście pogrzebali też trochę w książkach wydanych na początku XXI wieku, bo tam też można znaleźć sporo ciekawych tytułów.
Jednak nie tylko książkowe życzenia się liczą, chciałabym też życzyć Wam szczęścia, zdrowia, pieniędzy (na więcej książek), a także aby ten rok nie był gorszy od poprzedniego. Może, ale nie musi być lepszy; przede wszystkim, żeby nie był gorszy. Nie jestem zbyt dobra w składaniu tego typu życzeń, dlatego przejdę do tego nieco smutniejszego tematu, o którym powinnam powiedzieć już na samym początku.
Od jakiegoś czasu mam problem z decyzją, co do kwestii blogowych — z jednej strony chcę zrobić zupełną rewolucję, a z drugiej mam ochotę zupełnie to porzucić i dać sobie spokój z blogowaniem, a to spowodowane jest zaległościami, które cały czas się powiększają. Nie do końca czuję się na siłach, aby im sprostać, a pewna jestem, że jeszcze wzrosną w styczniu. Jednocześnie jednak jestem prawie pewna, że moja niechęć do działania i spadek formy spowodowany jest tym, co dzieje się na studiach.
Od grudnia zaczął się naprawdę intensywny czas i właśnie wtedy przestało mi jakoś mocno zależeć na blogu, a mojego samopoczucia nie poprawiały słabe odzewy na moje pytania na Facebooku (wiem, że się użalam nad sobą i naprawdę Was za to przepraszam, ale jestem człowiekiem i czasami muszę gdzieś takie rzeczy wylać z siebie). Od dawna nie zależy mi na statystykach (choć jak są duże to zawsze mnie cieszą), ale zawsze zależało mi na moich czytelnikach. Dlatego czytam komentarze i bardzo często daję Wam znać, że je czytam — czasem zajmuje mi to nawet kilka tygodni, jeśli chodzi o bloga, ale w pewnym momencie na pewno odpowiem albo dam lajka, bo chcę, abyście do mnie wracali i poczuli się zauważeni. Jednak nie o to chodzi w tym wpisie, więc wróćmy do pierwotnej myśli.
Styczeń to okrutny czas dla studentów, a wszystko spowodowane jest nadganianiem materiału i zbliżającą się wielkimi krokami sesją. I właśnie dlatego zdecydowałam się zrezygnować z bloga, aby w całości skupić się na studiach. Jednak nie jest to spowodowane tylko nauką, kwestia jest nieco głębsza, ponieważ nie mam ochoty (nawet tu nie chodzi o czas, bo mogłabym go codziennie nieco wygospodarować), naprawdę nie chce mi się czytać. W grudniu przeczytałam tylko jedną książkę i to w sumie dlatego, że już naprawdę nie miałam ochoty robić nic innego. Obawiam się, że styczeń może wyglądać podobnie, dlatego uważam, że nie ma sensu w to brnąć i udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy widać, że nie jest.
Jednak pamiętajcie, że jest to tylko chwilowe zawieszenie, a nie całkowita rezygnacja. Od lutego (mniej więcej czwartego albo piątego) ruszę pełną parą z nowymi tekstami, innymi pomysłami na prezentowanie Wam swoich opinii, nieco inne spojrzenie na pewne rzeczy i z zupełnie nową tematyką, o ile oczywiście w ciągu tego miesiąca nie stwierdzę, że zostaję przy samych książkach. Pomysłów na posty mam naprawdę bardzo dużo, dlatego nie musicie się o to martwić. Jedyne, o co można się martwić, to o moją chęć na realizację tych wszystkich rzeczy.
Poza tym pamiętajcie, że nadal będę działała na Facebooku, a może i na Instagramie. Na Fanpage postaram się niebawem wrzucić zapowiedzi, ponieważ mam zrobiony kolaż z okładek, więc szkoda, aby się zmarnował. Poza tym może się zdarzyć tak, że najdzie mnie jakaś nieodparta potrzeba napisania posta, więc może jednak coś się pojawi nowego w styczniu na blogu? Tego nie jestem w stanie Wam powiedzieć. Jedynie mogę być pewna, że blog będzie w styczniu z tyłu mojej głowy i presja związana z publikacją postów nie będzie mnie dotyczyła. Nie chcę zawalić tej sesji, dlatego muszę skupić się na studiach. Obecnie pracuję nad organizacją swojego czasu, dlatego mam nadzieję, że nigdy więcej nie zdarzy mi się podobna sytuacja, jak teraz i jak to było w grudniu, kiedy pojawiły się ledwie dwa posty. Chcę popracować nad sobą, bo moje lenistwo jest zbyt duże i nie chcę, aby zawsze brało nade mną przewagę.
Mam nadzieję, że nie jesteście z tego powodu na mnie źli. Wiem, że nie jest to najlepsze rozpoczęcie roku, sama mam do siebie nieco żalu, że muszę tak postąpić, ale jest to konieczne. Nie czuję się w tej chwili dobrze psychicznie na tyle, aby się uczyć, robić miliony notatek, czytać wszystkie lektury (to jest niemożliwe, nawet wykładowcy to mówią), a także aby w odpowiednio prowadzić bloga i czytać książki. Mam nadzieję, że w lutym to wszystko nadrobię, w mniejszym albo większym stopniu. Może nie wrzucę wszystkich podsumowań roku 2017, jakie chciałam umieścić, ale postaram się przynajmniej ich część Wam przedstawić. Liczę na to, że nie będzie wtedy zbyt późno na podsumowania!
Na razie się z Wami żegnam. Życzę Wam, aby Wasz styczeń nie był aż tak pokręcony jak mój i żebyście nie czuli takich emocji, jakie mi zdarza się czuć niekiedy od jakiegoś tygodnia. Pamiętajcie, że jesteście wspaniali. Zawsze byliście i zawsze będziecie. Nigdy w to nie wątpcie.
Brak komentarzy: