„13 minut” — Sarah Pinborough

marca 14, 2018

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Narracja: pierwszoosobowa — Natasha; trzecioosobowa

Główny bohater: Natasha ‘Tash’, Becca — obie ok. 16 lat

Najlepsze zastosowanie: Tash i Becca w dzieciństwie były najlepszymi przyjaciółkami, jednak kiedy weszły w czas dojrzewania, a Becca zaczęła przybierać na wadze, Tash zdecydowała się zerwać z nią znajomość. Znalazła sobie dwie podobne do siebie koleżanki, a cała trójka została przez szkołę ochrzczona mianem Barbie. Są najpopularniejsze, najpiękniejsze i to z nimi każdy chce się kolegować, a każdy chłopak ma ochotę się z nimi umawiać. Pewnego dnia Tash zostaje znaleziona przez miejscowego muzyka na brzegu rzeki — udało mu się ją uratować, a w szpitalu dowiedziano się, że przez 13 minut dziewczyna znajdowała się w stanie śmierci klinicznej. Po obudzeniu Tash nic nie pamięta — nie wie, co robiła tego dnia przy rzece, jak się tam znalazła ani kto jest autorem tajemniczej wiadomości, która została do niej przesłana tego wieczora. Wydaje jej się, że pokłóciła się wówczas ze swoimi przyjaciółkami — Hayley i Jenny — dlatego powoli się od nich odsuwa i zwraca się do Bekki z różnymi problemami. Przyjaciółka z dzieciństwa nie jest pewna czy intencje Tash są czyste, jednak od tak dawna nie rozmawiała z nią, nie czuła się akceptowana i lubiana przez nią, że nieco zaślepiona zaczyna od nowa się z nią przyjaźnić, odrzucając osobę, z którą przyjaźniła się ostatnie kilka lat. Becca z Tash chcą na własną rękę dowiedzieć się, co się wydarzyło wówczas i sprawdzić, jaka tajemnica się za tym wszystkim kryje. A ona nie będzie łatwa do przełknięcia.

Bohaterowie: Narracja pierwszoosobowa prowadzona jest z perspektywy Tash, dlatego teoretycznie ją powinniśmy poznać najlepiej, jednak jest ona tak bardzo pełna sprzeczności i ma tyle tajemnic, że nie jest łatwo ją przejrzeć. Zdecydowanie jednak nie jest postacią, którą da się polubić — ba! powiem Wam, że do żadnej z bohaterek nie da się zapałać pozytywnymi uczuciami, każda z nich wydaje się być w jakiś sposób zepsuta. Nawet Becca, która z pozoru wydawała się być po tej jaśniejszej stronie — od pierwszych stron myślałam, że ona zostanie przedstawiona jako kontrast i ona będzie „tą dobrą”. Jednak nie można powiedzieć, że autorka zrobiła z wszystkich okropnych ludzi — są po prostu bardziej ludzcy, pod tym względem, że popełniają takie same błędy, jakie my popełniamy. Równocześnie nie znaczy to, że zostali przedstawieni w dobry sposób. Wydaje mi się, że autorka chciała napakować w nich jak najwięcej człowieczeństwa i pokazać, że nie da się być jednoznacznie dobrym czy jednoznacznie złym, jednak nie do końca dobrze jej to wyszło. Często postacie zachowują się dość irracjonalnie, przez co czuje się całą ich sztuczność i ogromną sprzeczność. Gdybym miała Wam przedstawić przykłady skończyłoby się to spoilerami, dlatego tu poprzestanę.

Całokształt: Po 13 minut sięgnęłam właściwie tylko dlatego, że spodobała mi się inna książka autorki, czyli Co kryją jej oczy — byłam ciekawa, jak autorka sprawdzi się w thrillerze dla młodzieży. Już na początku zaznaczę, że ta powieść jest niestety słabsza. Spowodowane jest to przede wszystkim kreacją postaci oraz dość dziwnym poprowadzeniem całej akcji. W Co kryją jej oczy finał zupełnie szokował i sprawiał, że w głowie pojawiał się mętlik, przez co czytelnik nie do końca był pewien co się właśnie wydarzyło i czy takie rozwiązanie powinno się zapisać na plus całej opowieści, czy jednak na minus — sama miałam ten kłopot. W 13 minutach nawet nie do końca wyczuwałam napięcie — czytałam książkę, ponieważ chciałam dowiedzieć się, co właściwie się wydarzyło i dlaczego, ale nie czułam, żeby to było jakieś mocne uczucie niepokoju.

Mniej więcej w połowie książki (o ile dobrze pamiętam to było jakieś 60%), ma miejsce pewnego rodzaju rozładowanie napięcia i później właściwie już wielu elementów idzie się domyślić. Pewne tropy zostają wyeliminowane, dlatego czytelnik już mniej więcej wie, jaką drogę powinien obrać, aby dowiedzieć się prawdy. To zdecydowanie ujmuje całej powieści i sprawia, że ciężko jest znów wbić się w ten klimat, który autorka budowała od pierwszych stron. Co prawda nadal nieco błądzimy, ale już zdecydowanie rzadsza jest ta mgła, która nas otaczała.

Kasia radzi: Od jakiegoś czasu prowadzę notes (pozdrowiona dla Natalii! <3), w którym jak najszybciej po przeczytaniu zapisuję swoje przemyślenia na temat książki, aby nie zapomnieć, co chciałabym Wam w recenzji powiedzieć, bo nie zawsze piszę je od razu po przeczytaniu. Po 13 minutach nie napisałam nic, bo nie wiedziałam, co powinnam tam zawrzeć i komu powinnam ją polecić. Nadal nie do końca wiem, co chcę Wam powiedzieć i komu spodobałaby się ta historia. Dlatego pozostawię to tak — jeśli będziecie mieli ochotę to sięgnijcie, ja ani nie polecam jakoś szczególnie, ani jej nie odradzam.

Mój osąd: Niechlujny wampir — 6/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.