Czytelnicze podsumowanie roku 2017
Jakiś czas temu zapytałam się Was, czy chcielibyście, abym zrobiła podsumowanie czytelnicze za rok 2017, bo sama się wahałam ze względu na to, że jest już marzec. Wypowiedziało się, co prawda tylko kilka osób, ale skoro decydują Ci, którzy zagłosowali — musiałam spełnić Wasze życzenie. Jednak podsumowanie wygląda nieco inaczej dlatego, że nie wszystkie książki, które tutaj są, zostały przeze mnie zrecenzowane zdecydowałam, że zrobię też takie mini recenzje na ich temat, abyście wiedzieli, co o nich sądzę i z jakiego powodu się tutaj znalazły, a jeśli moja opinia znajduje się na blogu, zostanie ona podlinkowana.
Zaczniemy od tych najgorszych,
tych które z jakichś powodów nie przypadły mi do gustu. Pierwszą kategorią jest
najgorsza okładka, a tytuł ten przydzieliłam Celi 7 autorstwa Kerry Drewery. W tym roku nie przeczytałam zbyt
wielu książek z okropnymi okładkami, dlatego naprawdę trudno było mi cokolwiek
wybrać — zdecydowałam się na ten tytuł, bo był z tego wszystkiego najgorszy. Ja
rozumiem zamysł — oko, więzienie/cela i te sprawy, ale nie do końca wyszło to
dobrze. Kolejne tomy mają o wiele ładniejsze okładki. A jeśli chodzi o książkę
to powiem Wam, że pomysł był ciekawy, jednak zabrakło dobrego wykonania. Można
było zrobić to o wiele lepiej i byłaby jedna z ciekawszych młodzieżówek.
Jak doskonale wiecie, Piękne złamane serca nie spodobały mi
się tak bardzo jak wielu innym osobom, dlatego nie powinno Was dziwić, że
kategorię najgorszej bohaterki zwyciężyła Caddy. Nie dość, że była niezwykle
nijaka i podatna na wpływy, co początkowo wydawało się być niemożliwe, ale także
w zamyśle miała być ideałem przyjaciółki — to zdecydowanie nie wyszło. Jeśli
chcecie więcej poczytać o tej powieści, kliknijcie tutaj, a przeniesie Was do
mojej recenzji.
Opinii na temat Zakazanego życzenia nie ma na moim
blogu, dlatego nie mogliście się spodziewać, że gdziekolwiek ten tytuł się
pojawi, a jednak statuetkę Najgorszego bohatera zgarnia Alladyn! Większość
postaci przedstawionych w tej powieści jest dość nijakich, jednak on był tak
zapatrzony w siebie i bezpłciowy, że to musiało zostać wyróżnione przeze mnie. Cała powieść też nie przypadła mi za bardzo do gustu. A szkoda, bo zapowiadało się naprawdę dobrze. Mieliśmy fajny pomysł, jednak autorka chyba nie do końca wiedziała co z tym fantem zrobić.
Jeśli czytaliście moją opinię na temat Pasażerki, wiecie, że nie do końca mi się ona podobała z kilku względów. Jednym z nich było złe przedstawienie bohaterów, a także relacji, rodzącej się między nimi. Sama w ogóle nie poczułam chemii, która powinna między nimi się pojawić, Przez to, że ani Etta, ani Nicholas nie byli wyraziści, realni, a raczej pozostawali papierowi, ich relacja była sztuczna, wymuszona i zupełnie bezsensowna.
Przy rozczarowaniu rozważałam wybór Królestwa kanciarzy, jednak doszłam do wniosku, że Wiatrodziej dużo bardziej mnie zawiódł. Prawdodziejka nie była książką najlepiej skonstruowaną — świat przedstawiony niedokładnie, bohaterowie niekiedy papierowi, jednak dało się z nich coś wycisnąć i historia, która czasami nie miała sensu — jednak spodobała mi się, a zwłaszcza zakochałam się w Meriku i liczyłam na niego w Wiatrodzieju. A on zrobił psikusa i się kompletnie zepsuł — podejmował złe decyzje, był głuchy na rady innych, zachowywał się zupełnie nieracjonalnie. Zupełnie inaczej niż w pierwszej części. Poza tym nie mogłam tutaj już nie patrzeć na niedopracowanie świata, bo o ile w Prawdodziejce można to zrozumieć — pierwsza część i nie chce się czytelnika zasypywać zbyt wieloma nowymi informacjami trudnymi do przyswojenia — o tyle tutaj to nie ma zbytniego sensu, bo nadal błądzimy w tym świecie po omacku, co zdecydowanie nie jest dla nas dobre.
Jeśli śledzicie mnie dość uważnie i czytacie większość recenzji, mogliście spodziewać się, że Rozgrywka zostanie przeze mnie uznana najgorszą książką roku. Jest to płytka, bezsensowna, nijaka książka, która jedyne, co zrobi to zabierze Wam cenny czas. Nie chcę po raz kolejny wypowiadać się na jej temat, dlatego po prostu zostawię Wam link do recenzji.
Nareszcie przechodzimy do tych pozytywnych wyborów. Na pierwszy ogień idzie najlepsza okładka, z którą miałam sporo kłopotów. Okazuje się, że przeczytałam naprawdę dużo książek z pięknymi okładkami (albo po prostu wydawnictwa zaczęły przywiązywać do tego jeszcze większą wagę). Zdecydować się na coś musiałam, dlatego wybrałam Gwiezdny pył. Jest to też uznanie dla grafika wszystkich tych Gaimanowych piękności. Kocham każdą kolejną okładkę do książek Gaimana i bardzo chciałabym mieć je wszystkie, ale nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się je zebrać.
Kate Daniels to jedna z moich ulubionych bohaterek, dlatego nie mogłam jej pominąć w tym zestawieniu. Może w Magia kąsa jeszcze nie odkrywa wszystkich kart, ale możemy już dostrzec jej cięty język, ciekawy humor i waleczność. Lubię twarde bohaterki, które potrafią zawalczyć o swoje i zawsze bronią najbliższych, dlatego Kate jest u mnie naprawdę wysoko na liście najfajniejszych bohaterek w ogóle.
Bez serca przeczytałam dwa albo trzy miesiące przed premierą oficjalną, jeszcze z wersją Jest zamiast Figiel, dlatego wybaczcie, ale nie będę używała imienia Figiel. Z Jestem polubiłam się już podczas pierwszego spotkania. Wiedziałam, że będzie to naprawdę dobry bohater, choć nie sądziłam, że aż tak bardzo mi się spodoba. Jestem zachwycona tym, jak został przedstawiony i jakie cechy zostały mu nadane — to naprawdę niesamowita postać, jak na książkę dla młodzieży.
Miałam spory kłopot z wyborem najlepszego romansu (w ogóle to nie lepiej byłoby to przemianować na najlepsza/najgorsza para?), bo w sumie sporo było takich, które mi się spodobały, ale żadna nie zrobiła na mnie kolosalnego wrażenia. Jednak na zdecydowanie polubiłam Tuckera i Sabrinę z Celu. Ich relacja jest naprawdę ciekawa i intrygująca, choć wielu osobom może wydać się nieco oklepana czy sztampowa. Ja jednak byłam zadowolona z takiego obrotu spraw i spodobało mi się przedstawienie tego wszystkiego.
W roku 2017 zostałam zaskoczona wielokrotnie, dlatego tutaj też pojawił się kłopot z wyborem jednego tytułu, jednak zdecydowałam się na Listy do utraconej, bo mimo wszystko wydaje mi się, że tutaj najbardziej zostałam zaskoczona — spodziewałam się zwykłej, trochę przesłodzonej młodzieżówki, a dostałam naprawdę intrygującą i ciekawą historię, która całkowicie wciągnęła mnie w swój świat.
Taką sytuację mam po raz pierwszy — ze względu na to, że nie mogłam się zdecydować na wybór jednej najlepszej książki, stwierdziłam, że pozostawię dwie. Po Szczygła sięgnęłam przede wszystkim ze względu na Bestselerki i był to naprawdę dobry wybór. Do tej pory nie opowiedziałam Wam zbyt wiele na jej temat, jednak postaram się to nadrobić w recenzji niebawem, bo tutaj, w tak krótkim tekście, zdecydowanie nie uda mi się tego zrobić. Natomiast o Zaczarowanych pisałam recenzję, dlatego wiecie, że niesamowicie zachwyciła mnie ta pozycja. Jest naprawdę świetnie napisana i ma w sobie coś nieprawdopodobnego. Zdecydowanie warto ją przeczytać, dlatego polecam ją jak największej ilości osób.
Dajcie znać, czy wolicie poprzedni sposób przedstawiania moich wyborów, czy ten też przejdzie! A może lepiej byłoby dać trzy najgorsze, później trzy najlepsze i znów trzy najgorsze i najlepsze?
Jeśli coś czytaliście z tego zestawienia, zostawcie swoją opinię! Chętnie poznam Wasze zdanie :)
Dajcie znać, czy wolicie poprzedni sposób przedstawiania moich wyborów, czy ten też przejdzie! A może lepiej byłoby dać trzy najgorsze, później trzy najlepsze i znów trzy najgorsze i najlepsze?
Jeśli coś czytaliście z tego zestawienia, zostawcie swoją opinię! Chętnie poznam Wasze zdanie :)
Brak komentarzy: