Dlaczego oglądam Eurowizję? | Moi ulubieńcy z ESC 2018
Chyba wszyscy wiedzą czym jest
Eurowizja — konkursem piosenki, w którym biorą udział reprezentanci różnych
krajów, będących członkami Europejskiej Unii Nadawców (EBU). Kraj wcale nie
musi być z Europy, trzeba po prostu mieć zezwolenie, dlatego nawet Australia
może brać udział.
Wiem, że na konkurs spada
naprawdę wiele zarzutów — przede wszystkim ten polityczny. I
ja wcale z tym nie walczę, bo się po prostu nie da. Oczywiście, często kraje
sąsiadujące podarują sobie punkty, bywa, jednak ja nie oglądam Eurowizji dla
zwycięzcy. Jest super, kiedy wygra mój faworyt (co zdarza się naprawdę rzadko),
jednak to nie jest najważniejsze.
Eurowizję uważniej oglądam od
naszego ostatniego powrotu, czyli od 2014, kiedy do Danii została wysłana Cleo
z Donatanem. Chciałam przypomnieć sobie, czy dobrze pamiętam konkurs z młodości. Co prawda w tej chwili zupełnie nie pamiętam, czy
jakoś szczególnie przypomniały mi się dawne czasy, ale na pewno polubiłam się z
Eurowizją, mimo że wzbudziła we mnie sporo sprzecznych emocji. Jednak jest powód, dla
którego oglądam ją rokrocznie i zawsze się ekscytuję, kiedy nadchodzi maj.
Ważnym elementem dla mnie jest
poznanie piosenek dopiero na Eurowizji, jedyną którą znam wcześniej jest
oczywiście nasza propozycja, ponieważ zawsze to sprawdzam albo się przez
przypadek dowiem. W tym roku też wyjątkowo znałam norweską propozycję —
poznałam ją nieco przez przypadek, nieco z ciekawości, co nam interesującego
Rybak tym razem przygotował. I nadal pozostaję zdania, że nie ma sensu znać
piosenek wcześniej, bo w Eurowizji chodzi o performance i to, jak utwór brzmi na żywo, a często wersja
studyjna i live mocno się od siebie różnią.
Nieco krążę i nie chcę Wam
powiedzieć, dlaczego w ogóle to oglądam skoro tyle tam polityki i
niesprawiedliwości. Powód jest naprawdę prozaiczny — lubię poznawać nowych
wykonawców, wspaniałe piosenki, zyskiwać nowych idoli, których karierę będę
mogła śledzić. Pod tym względem kocham Eurowizję i jestem po prostu szczęśliwa,
że ktoś wpadł na ten pomysł i zdecydował się go zrealizować, dzięki niemu moje
playlisty na Spotify są pełniejsze.
Eurovision Song Contest 2018
Teraz kilka słów na temat
tegorocznej edycji oraz kilka piosenek, które spodobały mi się najbardziej i
którym kibicowałam najmocniej (oczywiście poza Polską).
Ekscytować się zaczęłam już w
marcu i po prostu nie mogłam się doczekać aż uda mi się poznać wszystkie
tegoroczne propozycje. Śledziłam czasami, kto jest najwyżej notowany, jednak
nadal zupełnie nie sprawdzając piosenek — nie widzę w tym sensu, występ na żywo
jest najważniejszy, jeśli chodzi o tę imprezę.
W pierwszym półfinale
zaprezentowało się naprawdę wiele ciekawych utworów i miałam spory problem z
wyborem swojej 10. Z kolei drugi był dużo mniej ekscytujący, było mniej
niesamowitych występów, choć to właśnie tutaj poznałam swojego ulubionego
tegorocznego wykonawcę. Byłam bardzo
zawiedziona, że Polsce nie udało się przejść do finału, jednak nie
oznaczało to, że sobie odpuszczę oglądanie go, bo nie tylko dla Polski oglądam tę imprezę,
poza tym miałam swoich faworytów, którym musiałam kibicować.
Z racji tego, że nie chcę
wypowiadać się na temat głosowania, zwycięzcy i ogólnego wyglądu tego konkursu
(po prostu jeszcze nie jestem w stanie), przejdę do pokazania Wam kilku
utworów, które skradły moje serce, a na samym końcu znajdzie się też miejsce na
moją top 43, jeśli chodzi o tegoroczną Eurowizję.
Węgry — AWS, Viszlat nyar
Jest to ulubiona piosenka mojej
siostry, jeśli chodzi o tegoroczną Eurowizję. Sama ją polubiłam przede
wszystkim ze względu na to, że jest mocniejszym brzmieniem, a nie jak inne —
balladami, popowymi piosenkami, balladami etc. Lubię, kiedy rockowe, metalowe
etc. utwory pojawiają się na eurowizyjnej scenie, dlatego od razu się polubiłam
z AWS.
Albania — Eugent Bushpepa, Mall
Nie mam zielonego pojęcia o czym
oni tutaj śpiewają, ale niesamowicie mi się ten utwór podoba. Lubię głos
wokalisty, śpiewanie w języku albańskim oraz prostotę tego występu. Tu nie
trzeba było wiele, aby się spodobało. Co prawda jestem zaskoczona, że piosenka skończyła
tak wysoko, ale się z tego ogromnie cieszę, bałam się, że ludzie nie docenią
Albanii.
Portugalia — Claudia Pascoal, O jardim
Do tej pory nie wiem z jakiego
powodu ta piosenka skończyła na ostatnim miejscu w finale, było tyle gorszych
(np. Mołdawia — plus dla polskiego jury, że umieścili ich na ostatnim miejscu).
Co prawda nie jestem w stanie powiedzieć Wam dlaczego uwielbiam tę piosenkę,
ale mnie urzekła i naprawdę mi szkoda, że tak mało osób ją doceniło.
Bułgaria — EQUINOX, Bones
Zeszłoroczna Bułgaria była moim
numerem jeden i naprawdę byłam ciekawa, czy uda im się przebić Beautiful Mess.
Aż tak dobrze nie było, ale zdecydowanie polubiłam się z tym utworem, choć
uważam, że mogli zrobić coś lepszego na scenie. Wydawało się dość pusto i przez
to piosenka nieco straciła, dlatego rozumiem z jakiego powodu skończyli w
połowie stawki.
Włochy — Ermal Meta & Fabrizio Moro, Non mi avete fatto niente
Odtąd do samego końca znajdziecie
moich zwycięzców, każdy z nich z jakiegoś powodu jest zwycięzcą i z ich wygranej cieszyłabym się najmocniej. Same Włochy miały niesamowitą, emocjonalną piosenkę
z wspaniałym przesłaniem. Jestem zszokowana, że jury zupełnie ich nie doceniło.
Na szczęście telewidzowie poprawili ich decyzję i dzięki temu Włochy zrobiły
Polskę 2016 (autentycznie ludzie tak piszą na Twitterze, kiedy ktoś skacze z
niskiej pozycji, bo jury to bezguścia, na wysoką dzięki telewidzom).
Szwajcaria — ZiBBZ, Stones
Do tej pory się zastanawiam jakim
cudem ta piosenka nie przeszła. Jakim cudem ludzie jej nie docenili. Ma w sobie
tak wiele pozytywów — głos wokalistki, prosty, ale interesujący staging,
muzykę i przesłanie, ale telewidzowie w ogóle nie docenili Szwajcarii. O ile ubiegły rok jestem
w stanie zrozumieć, bo te kolory były okropne, o tyle w tym roku nie rozumiem
ani trochę.
Czechy — Mikolas Josef, Lie To Me
Moja siostra powiedziała, że
nigdy nie przypuszczała, że tak bardzo spodoba mi się ta propozycja (była jedną
z niewielu, które znała przed konkursem), a ja jeszcze chwilę po drugim
półfinale miałam ją jako swojego zwycięzcę. Może i piosenka nie jest o niczym
szczególnym, tekstem nie powala, ale mnie przekonała realizacja, głos Mikolasa
oraz jego uśmiech (to taki trochę żart). Ta charyzma na scenie sprawiła, że
naprawdę się polubiłam z Mikim i czekam na więcej jego piosenek, mam nadzieję, że
podbije świat, bo właśnie leci do LA pracować z tamtejszym menadżerem.
Ukraina — MELOVIN, Under the ladder
Do tej pory przeżywam to, że
chłopak z tak wspaniałym głosem i performancem od jury dostał zaledwie 11 pkt
(sic!). Wiem, że jego angielska wymowa nie jest najlepsza, jednak nie jest to
powód, aby go tak krzywdzić, bo byli na tej scenie tacy, co fałszowali na
przykład przez 75% utworu. Ale macie rację, lepiej udupić Melovina. To, co tu
piszę jest naładowane frustracją, ponieważ jestem tak bardzo nadal wkurzona. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Patrząc obiektywnie, może i na
wygraną nie zasługiwał jakoś szczególnie, ale na pewno top 10. Przynajmniej
cieszę się z tego powodu, że został doceniony przez publiczność i że
prawdopodobnie przyjedzie kiedyś do Polski na koncert. Jeśli przyjedzie, to pewnie
będę tą przy barierkach śpiewającą każde słowo, nawet po ukraińsku (albo
bardziej po swojemu, bo nie umiem w ukraiński).
Brak komentarzy: