„Wyczarowanie światła” — V.E. Schwab
Wydawnictwo: Zysk i
S-ka
Narracja: trzecioosobowa
Główny bohater: Kell
UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ ORAZ DRUGIEJ CZĘŚCI
[MROCZNIEJSZY ODCIEŃ MAGII I ZGROMADZENIE CIENI]! CZYTASZ NA WŁASNĄ
ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze zastosowanie: Czerwony
Londyn jest zagrożony. Ciemna siła pochodząca z Czarnego Londynu, mieszkająca
przez jakiś czas w Białym, w ciele Hollanda, teraz zmierza do najbardziej
magicznego Londynu. Ma zamiar wziąć je w posiadanie i nic nie stanie jej na
przeszkodzie, aby to osiągnąć. Kell wraz z Lilą i swoją rodziną, a także
zupełnie niespodziewanie z Hollandem, próbuje walczyć z Osaronem, jednak nie będzie
to łatwe. Król-cień jest bardzo potężny i dzięki swojej mocy może kontrolować dużą
liczbę ludzi w Czerwonym Londynie. Władca z pomocą swoich synów musi znaleźć
sposób, aby go pokonać. Wszyscy wiedzą, że nie będzie to łatwe, ale nikt nie
chce oddać swojej ojczyzny bez walki. Decyzje, które zostaną podjęte będą
trudne, jednak konieczne. Trzeba pokonać mrok, który chce pochłonąć cały
magiczny świat.
Bohaterowie: W
pierwszych dwóch tomach najbardziej rozbudowanymi postaciami byli Kell i Lila,
natomiast tutaj więcej postaci dostaje swoje pięć minut. Dowiadujemy się nowych
rzeczy na temat Rhy’a oraz Alucarda, ale król i królowa również opowiadają nam
swoją historię. Przez to skupienie na wielu bohaterach niektórzy mogą
stwierdzić, że książka jest nieco przegadana i robi się z tego powodu za długa
i może trochę nudnawa. Mi to zupełnie nie przeszkadzało, a wręcz powiedziałabym,
że bardzo się podobało. Wracanie do tego, co było kiedyś jest swego rodzaju
mechanizmem obronnym w momencie zagrożenia, dlatego fajnie było poczytać o tych
wszystkich historyjkach z dawnego życia, aby także lepiej zrozumieć niektórych
bohaterów. Jestem naprawdę ukontentowana z tego powodu, choć zrozumiem osoby,
które powiedzą, że to nie do końca było potrzebne i przez to dłużyła im się
cała opowieść.
Postacią, która najbardziej się
zmienia na przestrzeni wszystkich tomów (i na temat której wiele osób zmienia
zdanie) jest Holland. To, czego się dowiadujemy na jego temat i jak mocno
wchodzimy w jego głowę sprawia, że jesteśmy w stanie zrozumieć jego zachowanie
z poprzednich tomów. Nadal nie jestem pewna, czy go lubię, ale na pewno trochę
lepiej na niego patrzę teraz, choć ideałem nie jest — właściwie nikt w tej
książce nie jest i dlatego jest taka świetna. Każdy w pewnym momencie popełnia
błąd, który raz kosztuje więcej, raz mniej.
Całokształt: Nienawidzę
pisać recenzji książek, które mi się bardzo podobały, bo nigdy nie wiem, co
powiedzieć, aby Was zachęcić do zajrzenia do niej, a także aby nie wyszło, że
mówię tylko „jest supcio, czytajcie”. Tę książkę czytałam prawie dwa miesiące
temu, ponieważ zostałam poproszona o napisanie rekomendacji na skrzydełko, ale
to nie zmienia w ogóle faktu, że nadal bardzo emocjonalnie podchodzę do tej
książki i pisząc to cały czas sobie przypominam, że to już jest koniec, a to
sprawia, że zaczynam mieć łzy w oczach. Po przeczytaniu ostatnich słów w tej
książce, nie mogłam się pozbierać, bo uświadomiłam sobie, że nigdy więcej nie
wrócę do tych bohaterów, do tego świata, a to naprawdę bolało, ponieważ kocham
tę serię.
Jak już wspominałam, książka może
niektórym wydać się nieco rozlazła, ponieważ akcja przeplata się z
retrospekcjami różnych osób, a także analizowaniem ich uczuć. Dla mnie nie było
to nic złego, przede wszystkim dlatego, że im bardziej wydłużamy, tym później
będziemy musieli się pożegnać. Chciałabym zaznaczyć po prostu, że rozumiem z
jakiego powodu niektórzy nie są zadowoleni z tego zakończenia. Ja sama jestem
zachwycona i zupełnie zakochana w całej trylogii, w tym stopniu, że nie jestem
w stanie dostrzec w niej zbyt wielu wad. Choć mogłabym mówić na jej temat
godzinami, niestety nie nadaje się to na publikację, ponieważ zawierałoby zbyt
wiele spoilerów, dlatego pozostawię za sobą tylko zachwyt i smutek, że to już
koniec.
Kasia radzi: Nie
trafi tu zbyt wiele osób, które nie czytały jeszcze przynajmniej jednego tomu
tej serii, ale mimo wszystko chciałabym gorąco zachęcić Was do zapoznania się z
nią, jeśli jeszcze nie mieliście takiej okazji. I proszę mi się nie zrażać
pierwszym tomem, bo to dopiero preludium do niesamowitości, jaką możemy
uświadczyć zarówno w tomie drugim, jak i w trzecim.
Mój osąd: Słodki
anioł — 9/10
Brak komentarzy: