„Zdrajca tronu” — Alwyn Hamilton
Seria: Buntowniczka z
pustyni #2
Wydawnictwo: Czwarta
Strona
Narracja: pierwszoosobowa
— Amani
Główny bohater: Amani
Al-Hiza — ok. 17 lat
UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [BUNTOWNICZKA Z PUSTYNI]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze zastosowanie: Amani
uciekła od swej rodziny, aby ułożyć sobie życie od nowa. Los jednak na jej
drodze postawił Jina, który pokazał jej coś, o czym jej się nawet nie śniło —
siedzibę rebelii, do której dziewczyna zdecydowała się dołączyć. Niebieskooka
Bandytka dowiedziała się również, że nie jest zwykłym człowiekiem, a pół-dżinem
i dzięki temu może kontrolować piasek. Nareszcie zdaje się być kimś ważnym,
kimś kto jest w stanie pomóc w walce z Sułtanem. W wyniku różnych zawirowań,
Amani trafia do pałacu Sułtana, gdzie poznaje jego oraz wiernych mu synów, a
także ich żony. Dziewczyna stara się jak najwięcej dowiedzieć podczas całego
pobytu i znaleźć sposób na pokonanie tyrana. Wierzy, że w pewnym momencie
zostanie uratowana przez rebeliantów, dlatego stara się wzbudzić jako takie
zaufanie u władcy, aby móc go ukłuć w najdogodniejszym momencie. Jednak to nie
będzie takie proste — przejęcie władzy to nie wszystko, trzeba również mieć plan,
co zrobić później.
Bohaterowie: Kreacja
bohaterów nie poprawiła się jakoś mocno w porównaniu do tomu pierwszego. Jest
kilka elementów, które grają już nieco lepiej, ale niestety nadal każdy z
bohaterów niekiedy zaczyna nieco zajeżdżać sztucznością. Najmocniej nadal czuć
to w kulawych dialogach, które są jednym z największych utrapień dla mnie. To
zwalnianie akcji w większości momentów, gdy rozpoczyna się rozmowa sprawiają,
że naprawdę nie jest to fajne, zwłaszcza że cała akcja nastawiona jest na
szybkość i w tej części dzieje się niezwykle wiele. Szkoda, że nieporadność w
komunikacji bohaterów sprawia, że wszystko zaczyna nam się dłużyć.
Ogólne kwestie załatwione, teraz
przejdźmy do szczegółów. Jeśli chodzi o Amani i Jina, bo to im przeznaczyłam
najwięcej miejsca w recenzji poprzedniego tomu, nadal nie pałam do nich jakąś
ogromną sympatią. W ich kreacji coś nie do końca mi gra — zwłaszcza w kreacji
Jina, brak mi u niego dokładniejszych rysów, które czyniłyby z niego
interesującą postać — albo nawet taką, do której można czuć coś więcej niż
obojętność. Jin jest, bo być musiał, ale jakby go zabrakło, nawet bym tego nie
dostrzegła. Natomiast Amani jest główną bohaterką i ona pcha się w ogromne
kłopoty dla sprawy, w którą wierzy. Czasami mam wrażenie, że z tych wszystkich
osób, które znajdują się w ruchu oporu to ona najbardziej wierzy w całą sprawę
i chce walczyć — nawet u naszego wspaniałego Księcia Buntownika nie można
odczuć tej palącej potrzeby zmiany, która u Amani jest naprawdę mocno widoczna.
Jednak jest to chyba jedyna wyraziściej zarysowana cecha jaką można u niej
znaleźć. Reszta jej charakteru nadal się gdzieś rozmywa.
Postacią, która najmocniej mnie
zaintrygowała jest Sułtan. Chyba jedyny bohater, który wydaje się być wyrazisty
i realistyczny. Każda inna postać jest zbitką cech, które niekiedy zupełnie do
siebie nie pasują, ani nas nie przekonują. Natomiast Sułtan ma w sobie coś
intrygującego i mnie naprawdę zainteresował i nieco namieszał w głowie. Może
nie jestem jego stuprocentową fanką i może tak od razu nie poszłabym za jego
głosem, ale jego postawa i chęć niesienia zmian dużo bardziej do mnie
przemawiają niż to, co głoszą buntownicy — oni robią to bardziej z zasady, bo
wypadałoby się nie zgadzać, a nie dlatego, że wierzą w tę sprawę.
Całokształt: Na
wstępie chciałabym zaznaczyć, że ta część podobała mi się nieco bardziej od
jedynki, jednak nie znaczy to, że zakochałam się w niej. Jest okej — ma swoje
wady, ma swoje zalety. Oceniłam ją wyżej niż Buntowniczkę z pustyni, ponieważ ogólny wydźwięk Zdrajcy po przeczytaniu był dużo lepszy.
Z jakiegoś powodu ta część bardziej mi się spodobała — może to przez
intensywność akcji, może bardziej wprawne zdania czy Amani, której ta jedna,
intensywna cecha — chęć wyrwania się z rąk ciemiężycieli, sprawiła, że
nareszcie można było odczuć jakieś emocje.
Problemem jest jednak to, że na
wielu poziomach ta historia zgrzyta. Nie mogę przedstawić Wam wszystkich
elementów, które mi nie pasowały, ponieważ musiałabym zacząć spoilerować, ale
jest ich tutaj dość dużo. Mimo wszystko uważam jednak, że warto było ją
przeczytać i z całą pewnością sięgnę po tom trzeci, choć z mocną rezerwą. Boję
się, że autorka nie będzie umiała w odpowiedni sposób zakończyć tej historii.
Kasia radzi: Jeśli Buntowniczka z pustyni Wam się spodobała
to i bez mojej rekomendacji sięgniecie po Zdrajcę
tronu, ale jeśli pierwszy tom zostawił Was z mieszanymi odczuciami — myślę,
że możecie zajrzeć do drugiej części. Jednak zrozumiem, jeśli sobie darujecie.
To wcale nie jest taka super seria, jak mówi bardzo dużo osób.
Mój osąd: Rozkładający
się zombie — 7/10
Brak komentarzy: