„Poświęcenie”, Adriana Locke

lutego 18, 2019
Wydawnictwo: Szósty zmysł

Narracja: pierwszoosobowa — Julia, Crew

Główny bohater: Julia Gentry, Crew Gentry

O czym to?: Julia myślała, że odkąd jest z Gage'em jej życie nareszcie będzie wyglądało normalnie i będzie się toczyło zwykłym rytmem. Potrzebowała normalności po tym, jak wyglądało jej dzieciństwo. Dlatego ślub, dziecko, wspólne mieszkanie było czymś wspaniałym. Nie mogła uwierzyć, że nareszcie znalazła trochę szczęścia. Do momentu, kiedy w nocy zadzwonił Crew, brat Gage'a. Znów trzeba było go odebrać z aresztu po bójce. Droga była oblodzona. Gage zginął na miejscu. Od tego dnia minęły już dwa lata, a Julia odcięła się od całej rodziny Gentrych. Zwłaszcza od Crew, którego obwinia o śmierć męża. Kobieta pracuje na dwa etaty i stara się wychowywać swoją córkę, Everleigh, najlepiej jak umie. Próbuje się nie załamywać i nawet, kiedy jest bardzo ciężko, nie pokazywać tego po sobie pięcioletniej dziewczynce. Ale życie rzuca jej kolejne kłody pod nogi, coraz większe i musi szukać pomocy. A pomocy udzielić jej chce Crew. Julia będzie musiała ją przyjąć, bo to wszystko zaczyna ją przerastać. Musi się ugiąć i spróbować nareszcie porozmawiać z Crew i wyjaśnić wszystkie niedopowiedzenia, które od wielu lat się nawarstwiały.

Bohaterowie: I tutaj pojawia się największy problem, jeśli chodzi o tę książkę. Bohaterowie w żadnym stopniu mnie do siebie nie przekonali — ani swoim zachowaniem, ani charakterem, a tym bardziej nie rozmowami, które przeprowadzali. Miałam wrażenie, że zostali wtłoczeni w pewne ramy, które stworzyła dla nich autorka i po prostu realizowali to, co ona im założyła. W ogóle nie żyli. Bo tak, są autorzy, którzy dają bohaterom dużą swobodę i widać, że to są  uczucia, decyzje etc. postaci, a nie coś z góry założonego, co zdecydował się zrobić z nimi pisarz. Właśnie takie powinny być postacie w książkach — rzeczywiste, mające własny charakter i swoją wolę. Nie tylko to, co wymyśli dla nich ktoś od nich potężniejszy.

Właśnie przez to wtłoczenie w jakieś określone ramy nie byłam w stanie poczuć jakichkolwiek emocji względem bohaterów. Nie czułam żadnej pozytywnej ani negatywnej emocji, a to chyba źle. Jakiekolwiek uczucia wzbudziła we mnie tylko sytuacja w jakiej znalazła się Julia (nie będę tego konkretyzowała, ponieważ to będzie spoiler). Ale to zdecydowanie było czymś zamierzonym.

Całokształt: To jest książka nastawiona na granie na emocjach czytelnika. Nadrzędnie właśnie o to chodzi, ponieważ wchodzimy w bardzo trudną dla Julii sytuację, która nas również zaczyna obchodzić. I nawet jeśli bohaterowie nie przekonywali mnie do siebie, a także akcja dość mocno kulała, nie mogłam się oderwać i przeżywałam tę poruszającą czułe struny we mnie sytuację. Prawda jest jednak taka, że bez tego nie mogłabym zaliczyć tej historii do tych dobrych, bo wcale nie jest taka super bez tego elementu. Ale po to są właśnie takie książki — żeby coś w nas poruszyć, żebyśmy wreszcie coś poczuli i jakoś zareagowali.

W skrócie: Największym plusem książki jest fakt, że bardzo szybko się ją czyta, a to zdecydowanie nie wróży dobrze. Tym bardziej, kiedy dodamy nijakich bohaterów i akcję, która dzieje się za szybko. Nie da się nadążyć w pewnym momencie za myślami postaci, przez co nie czujemy realności niektórych wydarzeń. Dlatego nie do końca jestem w stanie polecić tę historię, tym bardziej, że są tytuły utrzymane w podobnym klimacie, a zdecydowanie lepsze.

Ocena: Niechlujny wampir — 6/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.