„Sztylet ślubny”, Aleksandra Ruda
UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z POPRZEDNIEJ CZĘŚCI [SZTYLET RODOWY]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
O czym to?: Mimo że ekipa królewskich posłańców nie jest zbyt zgrana, musiała się nauczyć żyć ze sobą. Gburowaty kapitan i zakochana w nim towarzyszka, która zrobi dla niego wszystko; krasnal, który coraz mniej się boi i jest trochę bardziej użyteczny; elf, który cały czas ma dużo do powiedzenia na każdy temat, a także troll, który wciąż wzdycha do Mili. I sama kupiecka córka, która próbuje zachowywać się tak, jak musi bez zdradzania któregokolwiek ze swoich sekretów. Wszystko na razie wydaje się być na dobrej drodze, jednak na horyzoncie ponownie pojawiają się istoty, które chcą zabić tę niecodzienną drużynę. W końcu przyjdzie czas na duże wyzwanie, do którego potrzebna będzie wielka siła.
Dlaczego?: Pamiętam, jak wracając z krakowskich targów książki prawie dwa lata temu czytałam Sztylet rodowy w pociągu. Świetnie się bawiłam podczas tej historii i mimo że zdarzały się elementy, które nie do końca mi się podobały, zaintrygowała mnie ta książka i byłam ciekawa dalszych losów bohaterów. Jednak przyszło nam chwilę czekać na kontynuację i moja chęć na jej czytanie nieco opadła. Ale w końcu się za nią zabrałam i uważam to za naprawdę dobrą decyzję.
Bohaterowie: Nie do końca jestem pewna, czy postaci, które są ukazane w tej książce zostały przedstawione w pełni. Mam wrażenie, że cały czas nam coś umyka, zwłaszcza jeśli chodzi o postać Jaromira Wilka. Ale nie jestem pewna na ile jest to spowodowane nieodpowiednim przedstawieniem postaci, a na ile po prostu kwestią tajemniczości, jaka go otacza. Nie nazwałabym tego jednoznacznie brakiem opisu, czy nieumiejętnym opisem, ponieważ mam wrażenie, że jest to spowodowane bardziej chęcią zasiania nutki niepewności w nas. A ja naprawdę chciałabym go zrozumieć i polubić. Bo wydaje się ciekawą postacią, która zasługuje na naszą większą uwagę.
Najważniejszą postacią jest oczywiście Mila, która w tej części przechodzi niesamowitą metamorfozę. Zdecydowanie na lepsze. Choć mogłaby troszeczkę mniej mdleć (spokojnie, ja wiem, czemu ona tyle mdleje, to tylko żarcik). Warto spojrzeć na tę część zwłasza ze względu na to, co ma miejsce w związku z Milą. No i dla Deazela. Poważnie. Ten elf wsadza swój nos często w nie swoje sprawy, ale zdecydowanie w większości przypadków jest to zabawne i dodające nieco kolorytu całej opowieści. Jego uwagi i żarty zawsze są interesujące, mimo że czasami zupełnie nie na miejscu.
Całokształt: Wspominałam już o samej kreacji bohaterów, ale warto też zwrócić uwagę na to jak prowadzone są między nimi dialogi. Są one zawsze w punkt, zawsze realistyczne, czasem zabawne, ale zawsze po prostu takie jak trzeba i nigdy nie czuć w nich sztuczności. Poza tym dużym plusem jest element zaskoczenia, który się tutaj pojawia, a którego w ogóle się nie spodziewałam. Ale w tym momencie zmilczę, aby w żaden sposób Was nie naprowadzić na trop tego zwrotu akcji.
Ogromnym plusem tej częsci jest odpowiednio wyważona ilość akcji. Nie dzieje się aż tak dużo, żeby nas przytłoczyć, ale nie dzieje się też tak mało, aby nas zanudzić. Jesteśmy w dużym napięciu, ale nie aż tak ogromnym, żeby czuć przesycenie. Bardziej jest to ciekawość odnośnie tego, czego możemy się jeszcze dowiedzieć albo co może spotkać naszych ulubionych bohaterów. Ja jestem bardzo zadowolona z ilości zwrotów akcji. Mimo że było ich dość dużo, nie uważam, żeby była to przesadzona liczba.
W skrócie: Jeśli po przeczytaniu pierwszego tomu zastanawiacie się, czy warto zabierać się za Sztylet ślubny, zdecydowanie powinniście przestać i jak najszybciej się za nią zabierać. Jest dużo śmiechu, dużo zwrotów akcji i całe multum świetnych bohaterów. Jeśli jednak jeszcze nie próbowaliście zmierzyć się z Aleksandrą Rudą, powinniście to nadrobić. Zwłaszcza polecam jej książki osobom, które uwielbiają Olgę Gromyko albo Oksanę Pankiejewę.
Moja ocena: Potężny heros — 8/10
Brak komentarzy: