Dlaczego nie będę Wam polecała „Gołębia i węża” Shelby Mahurin?
Serpent&Dove
znane w Polsce jako Gołąb i wąż
jest książką, posiadającą dość duże grono zwolenników — dość ciężko jest
znaleźć osoby, którym nie podobałaby się ta historia. No, ale jestem tutaj
także ja, która często widzi w tych popularnych i super zachwalanych
powieściach więcej wad niż zalet. W tym wpisie postaram się Wam przedstawić
kilka negatywnych aspektów tej książki, starając się nie spoilerować, jednak
jeśli zdarzą mi się momenty, kiedy popłynę, to oczywiście zaznaczę je, abyście
wiedzieli gdzie opuścić, a gdzie powrócić do czytania.
Zacznijmy od bohaterów, którzy są
uch... no ciężko powiedzieć o nich wiele dobrego. Autorka wymyśliła ciekawy
wątek z połączeniem dwóch przeciwieństw — Lou, która jest roztrzepana, ucieka
przed swoim przeznaczeniem, ukrywa swoją wiedźmią tożsamość, jest niezwykle
wyszczekana i zawsze mówi, co myśli — aż za bardzo wpisuje się w schemat tego
typu bohaterki. Reid z kolei został wychowany od maleńkości, aby walczyć z
wiedźmami — jest wierny swoim zasadom i właściwie ciężko jest zmienić jego
podejście do świata, które budowane było od najmłodszych lat. Zderzenie tych
dwóch osób mogłoby być wielce interesujące — niedawno @booking.around na
InstaStories poruszała również ten temat [możecie go zobaczyć w wyróżnionych
relacjach dotyczących Wojny makowej].
I tak samo jak ona uważam, że to w jaki sposób zdecydowano się poprowadzić tych
bohaterów jest po prostu niezwykle krzywdzący dla nich samych — jest po prostu
kompletnie niespójne z tym, jak zostali przedstawieni na początku.
Warto też zwrócić uwagę na to, że
wątek małżeństwa i konieczności jego zawarcia jest po prostu kompletnie
bezsensowny i nielogiczny. Ciężko jest znaleźć jakieś wytłumaczalne motywy,
które mogłyby ich do tego zmuszać. Dla mnie kompletne zmarnowanie potencjału
nastąpiło dokładnie po tym wydarzeniu — większość ciekawszych wątków zaczęło
się wtedy sypać.
Jeśli chodzi o relację między nimi
— moim zdaniem to wszystko dzieje się za szybko. SPOILERY Cała wielka miłość zostaje rozbudzona w ciągu dwóch
tygodni od poznania się szanownych państwa. Fakt, że Reid dość szybko
przechodzi z trybu „zabijam każdą napotkaną wiedźmę” do „kocham Lou i nie mogę jej zabić, a wiedźmy
może wcale nie są takie złe, jak nam się mówi” jest po prostu dość nielogiczny.
Wybaczcie mi, ale ciężko jest mi uwierzyć, że postać z tak mocno utwardzonym
kręgosłupem moralnym — która też nie jest zbyt chętna do zmiany swoich poglądów
nawet o milimetr — nagle staje się kimś kompletnie innym. A tak poza tym to
może i uprawianie seksu na dachu jest romantyczne, ale robienie tego w zimę to
raczej nie jest najlepszy pomysł. KONIEC
SPOILERÓW
Kolejną wadą jest świat, który jest
w znacznej większości niedopracowany — autorka doszła do wniosku, że skoro
czytelnicy są świadomi tego, jak wyglądała Francja w czasach polowania na
czarownice to nie trzeba nic im wyjaśniać. Mimo że ten świat to nie do końca
jest Francja. Przykro mi, ale nie jestem w gronie osób, które by jakoś
szczególnie się na tym znały i odnalezienie się tam było dla mnie nieco ciężkie
— przestrzeń była dla mnie kompletną niewiadomą.
W trakcie czytania też miałam
wrażenie, jakby ciągle coś mi uciekało, gdzieś były luki, czegoś mi brakowało,
ale ciężko było mi znaleźć tę nieobecną cząstkę. W jakiejś opinii na GR lub LC
widziałam, że ktoś zwrócił uwagę na to, że przeskoki między miejscami akcji są
dziwne, ponieważ nie wiadomo skąd i jak znaleźliśmy się w tym, a nie innym
miejscu. I to jest chyba właśnie to, co mi wadziło — gdzieś zaginęły te opisy
przestrzenne i cały świat wydawał się jeszcze bardziej jednowymiarowy.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jest
to literatura bardziej młodzieżowa (choć ja bym poszła bardziej w określenie
jej jako NA, nie YA) i przewidywalność jest dość częstym elementem. Mimo tego
uważam i tak, że możliwość przewidzenia pewnych akcji, związków rodzinnych etc.
w tym przypadku była po prostu zbyt wielka. Jednak kiedy kończyłam książkę
liczyłam na jakiś cliffhanger, który sprawi, że będę zainteresowana spojrzeniem
jeszcze na kolejne części. Sprawa jest jednak taka, że postać, która się
pojawia i która ma zaintrygować czytelników jest mi kompletnie nieznana. TROCHĘ SPOILERY? Z tego, co się
zorientowałam po recenzjach w Internecie ta osoba jest kimś naprawdę istotnym w
historii Francji i jeśli ktoś zna trochę te czasy, to z całą pewnością będzie
zaintrygowany. Ja jestem zdecydowanym laikiem i nie mam zielonego pojęcia, co
to za osoba. Zwłaszcza, że Gołębiu i wężu
jej imię/pseudonim/cokolwiek nie pojawia się ani razu! KONIEC SPOILERÓW
Widzę, że coraz bardziej rozrasta
mi się ten tekst, ale nie chcę Was zanudzać, dlatego tutaj przerwę — główne
elementy, które mi się nie podobały już przedstawiłam. Zostawię jednak miły
akcent na koniec — książkę czyta się bardzo szybko, sama połknęłam ją w
zastraszającym tempie i mimo wszystko ciężko było mi się od niej oderwać.
Dopiero, kiedy ją skończyłam i pojawił się czas na refleksję, dostrzegłam te
wszystkie wady.
Mimo że ja polecała tej historii
Wam nie będę, może nadal jesteście nią zainteresowani i chętnie po nią
sięgniecie. Albo może już przeczytaliście. Koniecznie dajcie znać, jakie Wy
macie odczucia względem tej powieści!
Brak komentarzy: