Ostatnio przeczytane #2 | Kwiecień, maj i czerwiec
Minęło już trochę czasu, a ja nadal nie mogę sobie
przypomnieć, jak to było pisać więcej niż dwa posty na miesiąc, dlatego znów
stwierdziłam, że zrobię zbiorowe Ostatnio przeczytane. Kilka słów na temat każdej
z książek, które udało mi się przeczytać od kwietnia do czerwca — kilka też
przemilczę, bo mam pomysły na posty na ich temat i liczę na to, że moja chęć
ich napisania nie skończy się za pół tygodnia.
Jak widać w kwietniu przeczytałam przede wszystkim lektury —
tylko jedna książka była spoza listy lektur na zajęcia. Ale zacznijmy od
klasyka, który bardzo wiele osób zna i docenia — Anna Karenina. Przykro
mi, ale ja sama nie do końca jestem w stanie docenić ten tytuł. Ogólnie bardzo
lubię tego typu książki, okres pozytywizmu (realizmu, naturalizmu etc.) jest
dla mnie bardzo ciekawy i lubię historie z tego czasu, jednak z Anną Kareniną nie umiałam się polubić. Trochę
przegadana się wydawała, choć jestem w stanie zrozumieć, gdzie czytelnicy
widzą jej zalety.
Pozostałe książki, które czytałam były na zajęcia z
literatury najnowszej — osobiście polecam przede wszystkim Hańbę Coetzee. Ciekawa,
skłaniająca nieco do refleksji, napisana też świetnie — mimo ciężkości i
złożoności tematu czytało mi się naprawdę dobrze i bez większych problemów.
Co do jedynej nie-lektury, Do gwiazd czekało na mnie
długo na półce, jednak w końcu udało mi się zajrzeć do niej i nie żałuję — w
maju przeczytałam już drugą część i mam zamiar zrobić taką zbiorczą opinię z
poleceniem, dlaczego warto sięgnąć po tę historię.
W maju natomiast nadal czytałam lektury na zajęcia z
pozytywizmu i najnowszej literatury światowej — z nich polecam Wam Pianistkę.
Elfriede Jelinek pisze co prawda w specyficzny sposób oraz tematyka jest dość kontrowersyjna,
ale właśnie dlatego uważam, że warto przyjrzeć się temu, co ma do zaoferowania.
Jelinek jest laureatką Nagrody Nobla, choć jej wybór nie był jakoś szczególnie
pochwalany. Osobiście mam zamiar sprawdzić jeszcze inne historie jej autorstwa.
Jeśli chodzi o książki, których nie czytałam na zajęcia to
jak już wspominałam wcześniej przeczytałam Wśród gwiazd (o którym kiedy
indziej), ale również sprawdziłam nową u nas książkę Holly Black, która nie do
końca przypadła mi do gustu. Las na granicy światów jest nieco niepełny. Elementy, które się tam pojawiają są dość ciekawe, ale
problemem jest niedopracowanie, prędkość akcji i według mnie duża niejasność w
działaniach bohaterów i w ogóle w samym ich charakterze. Można przeczytać jako
odprężenie, ale osobiście bardziej polecam trylogię Okrutny książę.
O Niegodziwych świętych było dość głośno,
kiedy pojawili się za granicą — w Polsce książka nie zrobiła takiego szumu, ale
nie zmieniło to mojej chęci przeczytania jej. Widziałam wiele pozytywnych
opinii na jej temat na GR, dlatego podchodziłam z rezerwą do niej. Wolałam być
zaskoczona niż zawiedziona. Ale historia mi się spodobała! Co prawda jest kilka
rzeczy, które wymagałyby poprawy (widać, że autorka dopiero debiutowała), ale mamy
zapowiedź naprawdę dobrej serii, dlatego bardzo serdecznie ją polecam.
Poza Zgiełkiem czasu,
który czytałam jeszcze na zajęcia, pozostałe książki są wyłącznie moim wyborem.
Jestem w szoku, bo wpadłam w pewien szał czytelniczy — tak dawno nie
przeczytałam tylu książek wyłącznie, dlatego że to JA miałam na nie ochotę, że
trochę dziwnie się z tym czuję. W każdym razie udało mi się zabrać za kilka
fajnych tytułów i odhaczyć AŻ CZTERY (sic!) książki z mojego TBRu!
Najpierw jednak książki spoza TBRu — Prawiek czytałam od
lutego po troszeczku. Można powiedzieć, że delektowałam się tą książką. Powoli
wchodziłam w tę historię i wracałam, kiedy akurat miałam na to ochotę. Ogólnie
jestem bardzo zadowolona i z całą pewnością spojrzę na inne książki Olgi
Tokarczuk
Sięgnęłam też po nowość czerwcową, czyli Gołębia
i węża. Na jej temat będzie osobny post, dlatego tutaj przemilczę i
przejdę do Niedźwiedzia i słowika, który zaskoczył mnie kompletnie. Kiedy
zaczynałam tę książkę spodziewałam się czegoś zupełnie innego, a na pewno
napisanego innym językiem. Ostatecznie jednak zakochałam się — myślę, że w
wakacje przeczytam całą trylogię i dam Wam znać czy polecam.
Spoza TBRu przeczytałam jeszcze Seks, nie miłość — Vi
Keeland jest takim moim sprawdzonym autorem, jeśli chodzi o erotyki/romanse.
Dlatego zawsze, kiedy mam ochotę na coś lekkiego, odprężającego, niezbyt
wymagającego to sięgam po Keeland. Nie zawiodłam się jeszcze nigdy — co prawda
są historie, które podobają mi się bardziej i są te, które lubię mniej, ale
zawsze każda mi się podoba, bo bohaterowie są dobrze wykreowani, a historia ma
sens.
TBR
Zacząć nową serię — Nibynoc
Czerwiec zaczęłam od przeczytania pierwszej książki z mojego
TBR, czyli Nibynocy. Przyznaję jednak od razu, że spodziewałam się czegoś
lepszego. Wiecie, te wszystkie zachwyty nad tą historią zrobiły swoje i
oczekiwałam czegoś naprawdę niesamowitego, kiedy zaczynałam czytać tę książkę.
Tak, są elementy, które mi się podobały, ale są też takie, które nie do końca
mi pasowały — chociażby sama Mia czy wydarzenia, które miały miejsce pod koniec
książki. Jakoś coś mi nie odpowiadało w całości opowieści.
Dokończyć serię — Łowca, Mroczny duet
Już w poście dotyczącym TBRu wspominałam, że zdaję sobie
sprawę z tego, że Łowca nie jest zakończeniem serii, ale jako że zanim pojawiło
się wznowienie to Łowca był ostatnią
częścią trylogii, ja sama tak traktuję tę historię. Szczerze mówiąc sięgnęłam
po tę część tylko dlatego, że miałam ją na półce i chciałam już mieć ją
odhaczoną. Nie przepadam za piórem Pauliny Hendel — nie czyta mi się dobrze jej
książek. Mimo że nie są najgorzej opisane elementy świata przedstawionego, nadal
czegoś mi tam brakuje. Dodatkowo określenia bohaterów mnie bolą. Co do samej
historii — zakończeniem jestem naprawdę zawiedziona, spodziewałam się
zdecydowanie czegoś więcej.
Natomiast Mroczny duet przeczytałam rzutem na
taśmę, bo skończyłam w ostatni dzień czerwca. Przyznaję się, jednak że nie do
końca wiem, o co chodziło, bo trochę pozapominałam wydarzeń z Okrutnej pieśni. Pamiętałam jednak to,
że świat tam nie do końca był dobrze dopracowany i przedstawiony, co w sumie
jest powielone w Mrocznym duecie. W
tej dylogii zdecydowanie czegoś brakuje, odczuwa się te niedopowiedzenia,
niedopracowanie i szuka się czegoś, co mogłoby załatać dziurę. Plus nadal
zastanawiam się czy Verita i Prawdziwość to jest to samo tylko tłumacz nie mógł
się zdecydować czy tłumaczyć, czy jednak nie…
Kontynuować serię — Studnia wstąpienia
Za drugi tom Z mgły zrodzonego zabierałam się zdecydowanie
zbyt długo. Podchody do niego robiłam już kilka razy — zawsze jednak z jakiegoś
powodu rezygnowałam. Dopiero teraz udało mi się poznać dalsze losy bohaterów i
nie mogę się doczekać aż wezmę się za Bohatera wieków. Studnia wstąpienia może
nie jest bogata w akcję i to jak Vin i Elend nie rozmawiali ze sobą i tylko
zadręczali się myślami na swój temat było momentami męczące, to i tak naprawdę
spodobała mi się ta historia. Bardzo lubię pióro Sandersona — nie mogę się
doczekać aż spojrzę na więcej książek z Cosmere.
Jak widać ostatnie trzy miesiące były dość bogate
czytelniczo — zwłaszcza czerwiec. Postaram się w najbliższym czasie wywiązać ze swoich zobowiązań
względem niektórych wyżej wymienionych pozycji. A teraz czekam na Wasze
zwierzenia — co świetnego, a co niezbyt dobrego udało Wam się przeczytać w
ostatnim czasie?
Brak komentarzy: