Tak właśnie powinna wyglądać piratka, czyli czemu będę Wam polecała „Córkę króla piratów” Tricii Lavenseller
Może i jestem dwudziestoczteroletnią kobietą i za chwilę zaczynam ostatni rok studiów polonistycznych, ale nie zmienia to tego, że lubię sięgać po młodzieżówki. Nikt mi nie wmówi, że „jesteś dorosła, czytaj coś dojrzalszego!”. Wybacz, ale to moje decyzje i jeśli potrafię nadal się świetnie bawić przy takich książkach to nie zmuszaj mnie do czytania czegoś innego. Dlatego dzisiaj o kolejnej młodzieżówce.
Dobra, a teraz kilka słów o Córce króla piratów i Córce królowej oceanu — książkach, które przeczytałam zdecydowanie zbyt szybko. Spodziewałam się naprawdę fajnej młodzieżówki z ciekawymi postaciami i dokładnie taką dostałam! Świetnie się bawiłam przy tej dylogii i naprawdę polecam Wam do niej zajrzeć.
O czym jest ta dylogia?
Jak wskazuje tytuł seria opowiada o Alosie, która jest córką samozwańczego króla piratów. Jej ojciec trzyma cały ocean w ryzach i właściwie wszyscy piraci są zobowiązani do bycia mu posłusznym. Alosa została wychowana, aby zostać przyszłą królową oceanu — jest świetnym kapitanem, ma własny statek i załogę składającą się w większości z kobiet. Na początku pierwszej części dostaje jednak zadanie od ojca, któremu musi sama sprostać — bez swojej załogi, ale wyłącznie za pomocą własnych umiejętności. Musi dostać się na statek, na którym znajduje się coś, czego pragnie jej ojciec — jeszcze się okaże czy zadanie jest odpowiednie dla córki króla piratów.
Świetny klimat!
Dobra, przyznaję się bez bicia, że uwielbiam klimat piratów. Nie bez powodu moim ulubionym filmem są Piraci z Karaibów — tak, właściwie każda część. Nawet te, które ludzie uważają za złe z jakiegoś powodu. Właśnie dlatego bardzo chciałam przeczytać książkę, gdzie akcja dzieje się na morzu — tym bardziej, że słyszałam o tym jak Córka króla piratów jest zachwalana. I powiem Wam, że nie są przesadzone te pochwały! Może nie powiedziałabym, że spodoba się każdemu fanowi Piratów z Karaibów, ale z całą pewnością ktoś tak jak ja zakochany nieco głupią i bez pamięci miłością do tego typu klimatu całkowicie się zatraci. Autorka w naprawdę dobry sposób oddała to, jak może wyglądać świat piratów. Pewnie są niektóre rzeczy ugładzone, ale ja i tak jestem naprawdę zadowolona.
Piratki!
Dobra, to jest genialne, że w książce kobiety tworzą właściwie całą załogę! Tak, są stereotypy wychodzące od mężczyzn, którzy widzą je wyłącznie jako obiekt swojego zainteresowania, a także oczekują, że będą one posłuszne i z całą pewnością nie będą sarkastyczne ani aroganckie. Jednak to całkowicie zrozumiałe — Alosa dopiero stara się pokazać, że da się zrobić świetną załogę z kobiet, że nie są one wyłącznie potrzebne do zaspokajania męskich potrzeb.
Kreacja bohaterów
Dla mnie wszyscy bohaterowie byli w punkt — niezbyt wyidealizowani, nie byli też sztuczni, byli bardzo żywi, dlatego też polubiłam się z nimi. Może czasami coś w ich zachowaniu mnie drażniło, ale to akurat uważam za całkowicie normalne. Natomiast całkowicie uwielbiam postacie Alosy i Ridena — intrygujący, mający w sobie coś sprawiającego, że dość łatwo się ich zaczyna lubić. Co prawda jeśli chodzi o postaci z dalszego planu to już trochę zaczyna się to tracić. Dla mnie się one nieco rozmywały, ponieważ zbyt mało się różniły między sobą — załoga Alosy była trochę zbyt podobna do siebie nawzajem. Gdy patrzyłam na jakieś imię ciężko było mi odnaleźć tę cechę, która miała ją wyróżniać na tle reszty, raczej między sobą były bardzo podobne.
Ta dylogia jest bardzo dobrym wyborem, jeśli szukamy chwili oddechu — nie jest wymagająca, czyta się po prostu ekspresowo i nie nuży. Może w pierwszej części trochę mniej się dzieje, ale za to w drugiej jesteśmy w ciągłym ruchu, dlatego koniecznie — jeśli jeden tom, to warto mieć również pod ręką część drugą. Ja na szczęście miałam do nich dostęp, ponieważ posiadam abonament Legimi — dlatego też przeczytałam je prawie jedna za drugą, co szczerze Wam polecam.
Brak komentarzy: