TBR na wrzesień i październik

września 07, 2020

Zazwyczaj nie robię sobie TBRów — ostatni jaki sobie zrobiłam był dla mnie idealny, bo rozpisałam sobie książki, które chciałam itak przeczytać w różne kategorie i wcale nie skupiałam się na czytaniu konkretnego tytułu. Z pięciu kategorii, które sobie wymyśliłam zostały mi jeszcze dwie do odhaczenia! Warto jednak zaznaczyć, że z tych trzech, co mam już z głowy przeczytałam więcej niż jedną historię, więc zdecydowanie jestem zadowolona. W dzisiejszym TBRze natomiast znajdą się też dwie powieści z kategorii, których jeszcze nie odhaczyłam, ale będą też książki, które po prostu chcę przeczytać. Stwierdziłam, że potrzebuję choć małej listy z tym, co chcę poznać. Zaznaczę też, że w sumie to nie chodzi o przeczytanie ich w ciągu września i października — myślę, że mi się to trochę rozwlecze (zwłaszcza z powodu bl dram, które pojawiają się we wrześniu i październiku) — chciałabym je po prostu przeczytać jeszcze w tym roku, ale kto wie. W październiku wraca nauka zdalna i lektury, więc może być różnie.

 

Atomowe nawyki  | Codziennie fit | An invisible orientation

Od jakiegoś czasu zaczęłam czytać książki rozwojowe, edukujące w jakiś sposób i mam teraz w planach przeczytać (albo dokończyć) trzy tego typu teksty. Atomowe nawyki czytam już od jakiegoś czasu, ale wciąż różnie mi idzie, na szczęście jestem już bliżej niż dalej. A jeśli chodzi o Codziennie fit od Marty Hennig to chciałabym sobie odświeżyć wiedzę, która jest tam zawarta, bo trochę mi się zapomniało. Próbuję ogarnąć swoją dietę i styl życia, więc myślę, że dobrze byłoby tutaj zajrzeć.

 

Z kolei ostatnia książka z tego typu dotyczy aseksualności, którą zdecydowałam się zgłębić po tym, jak przeczytałam Loveless Alice Oseman. Chciałabym dowiedzieć się na jej temat jak najwięcej, ponieważ mam wrażenie, że bardzo mało osób jest w ogóle świadomych istnienia tej orientacji (pomijam już w ogóle głosy osób, które mówią, że to nie jest orientacja). Właśnie dlatego The invisible orientation by Julia Sondra Decker jest dla mnie lekturą obowiązkową

 

Nocny film | Wielki Gatsby

Te dwie powieści są z mojego TBRu, który ustaliłam sobie już parę miesięcy temu. Nocny film świetnie wpisuje mi się w kryminalny wrzesień u Pauli z Rude recenzuje (wydarzenie jest u niej na Instagramie) — mam nadzieję, że naprawdę uda mi się zabrać jeszcze we wrześniu za ten tytuł. Zwłaszcza po tym, jak słyszałam wiele pozytywnych opinii na jej temat, a ona na mojej półce leży i leży, czekając na przeczytanie.

 

Drugim tytułem z mojego kategorialnego TBRu jest Wielki Gatsby, a właściwie on jako reprezentant. Bo jeśli uda mi się przeczytać inny klasyk z tamtego TBRu to i tak się będę cieszyła. Mam kilka do nadrobienia, więc jeśli nawet najdzie mnie ochota na coś innego to nie będę się łamała.

 

Let’s talk about love | Radio silence

Let’s talk about love czytam już od czerwca i nadal mam trochę kłopotów z tą książką — nie mogę się w nią wgryźć, mimo że podoba mi się koncepcja. Fakt, że mamy tutaj aseksualną i biromantyczną główną bohaterkę mnie intryguje (w ogóle wszystko co jest związane ze spektrum aseksualności mnie intryguje), ale są pewne elementy, które jakoś mi nie grają. Na razie poczekam przed oceną, bo naprawdę chciałabym w końcu ją przeczytać.

 

Po zapoznaniu się z Loveless stwierdziłam, że to dobry moment na spróbowanie czegoś innego od tej autorki i wybór padł na Radio silence, gdzie o ile dobrze pamiętam mamy do czynienia z demiseksualną bohaterką. Nie do końca jestem pewna, co jest osią fabularną i czy jej orientacja gra dużą rolę w powieści, ale to nie zmienia faktu, że chętnie sprawdzę inną powieść Alice Oseman.

 

Naondel & Listy Maresi | Dziewczyna z wieży | Bożogrobie

W tej grupie natomiast mamy kontynuacje serii, które zaczęłam w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Maresi czytałam w lipcu i planowałam w sierpniu skończyć trylogię albo przynajmniej przeczytać Naondel. Ale wiele się u mnie działo i nie udało mi się zrealizować ani trochę moich planów. Dlatego mam nadzieję, że w najbliższym czasie mi się to uda — Maresi była tak szybką książką do przeczytania i mam nadzieję, że kolejne dwa tomy są równie wciągające.

 

Również w lipcu czytałam Niedźwiedzia i słowika, o którym niedługo będziecie mogli kilka słów przeczytać na moim Instagramie (jak wleci zdjęcie to podrzucę link bezpośredni). Ostatnio doszłam do wniosku, że skoro mam możliwość kończenia serii, które zaczęłam właściwie od razu i nie muszę czekać aż książkę kupię czy wypożyczę to będę z tego korzystała — zwłaszcza kiedy cała seria już została wydana. Nie mogę się doczekać czytania Dziewczyny z wieży, ponieważ pierwsza część była naprawdę magiczna.

 

Nie zakochałam się w Nibynocy, ale doszłam do wniosku, że jeśli tylko pojawi się ostatni tom w Polsce to zaczynam czytać Bożogrobie. Bezświt wpadł całkowicie niespodziewanie, kiedy przeglądałam nowości na Legimi — mam wrażenie, że mało kto wiedział, że ta powieść się w sierpniu pojawi. Nawet fanka serii się zdziwiła, bo MAG jakoś nie dawał informacji na ten temat. Ja się cieszę, bo to znaczy, że całkiem niedługo będę miała serię odhaczoną (a przynajmniej mam taką nadzieję).

 

Dynia i jemioła | Horyzont | Magia zmienia

A na koniec trzy książki autorów jak najbardziej mi znanych i lubianych. Dynię i jemiołę Anety Jadowskiej mam do przeczytania od roku — wówczas była to dobra opcja, bo okres jesienno-zimowy jest idealny na tego typu lektury. Nie udało mi się jednak ostatecznie za nią zabrać, dlatego będę nadrabiała w tym roku.

 

Jeśli chodzi o Małeckiego to u mnie zawsze to wygląda tak, że zabieram się za jego książkę dopiero wtedy, gdy potwierdzone jest, że będzie następna. Nie jest to jakaś super taktyka, ale dzięki temu wiem, że zawsze na mnie czeka coś nowego od Małeckiego. A skoro we wrześniu pojawi się Saturnin to mogę spojrzeć nareszcie do Horyzontu — mam nadzieję, że będzie to dobra lektura.

 

Z Iloną Andrews mam podobnie jak z Małeckim — czekam na ogłoszenie kolejnej części Kate Daniels i wtedy zabieram się za poprzednią. Magia zmienia, czyli tom ósmy czeka na mnie od prawie roku, ale skoro we wrześniu dostaniemy tom dziewiąty to mogę sobie spokojnie nadrobić ósemkę.

 

Jak widać ambitnie jak na dwa miesiące, ale jak wspominałam — jeśli mi się to rozwlecze to nie będę się przejmowała, ponieważ chodzi po prostu o czytanie tego, co sobie założyłam. Choć oczywiście jeśli po drodze wpadnie jeszcze jakaś nowość to się nie obrażę. Grunt, żebym czytała coś poza lekturami, a w sumie nie wiem, czy na to będę miała czas, gdy rok akademicki się zacznie. Ale trzymajcie kciuki za mnie i jeśli coś koniecznie polecacie z mojej listy to dajcie znać!

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.