Ostatnio przeczytane #3 | III kwartał 2020
Ten post planowałam na październik, ale rozpoczęcie roku akademickiego i wszystkie zawirowania z tym związane sprawiły, że nie udało mi się go napisać. Myślałam, czy od razu podsumować całe pół roku, czy jednak pozostać przy formie kwartalnej i doszłam do wniosku, że kwartał jest dużo wdzięczniejszym okresem i więcej mogę powiedzieć o jednej książce. A przeczytałam ich trochę przez te wakacje — z czego jestem naprawdę zadowolona, bo studenckie lektury do tej pory często również sprawiały, że „zwykłych” książek czytać mi się nie chciało.
W lipcu przeczytałam dylogię Tricii Lavenseller, czyli Córkę króla piratów i Córkę królowej oceanu — bawiłam się przy niej świetnie i uważam, że jest to bardzo dobra młodzieżówka. Mamy fajną bohaterkę, nie tak nachalny wątek miłosny i ciekawą fabułę, choć dla mnie nieco zbyt szybką. Wiele rzeczy działo się już, teraz, zaraz i przemknęło tuż przed moim wzrokiem.
Z kolei bardzo zachwalane Dzieci krwi i kości kompletnie mnie zawiodły — o ile magiczne kwestie mnie intrygowały, o tyle bohaterowie, relacje między nimi, ich zachowania i dążenia po prostu mi nie pasowały do tego wszystkiego.
Skończyłam też swoją przygodę z Alwyn Hamilton i przeczytałam Duchy rebelii — dla mnie było to tylko domknięcie serii, bo zbyt długo z tym czekałam. Nie mam większych przemyśleń na temat tej książki.
Z kolei dwie ostatnie pozycje bardzo mi się podobały — Maresi była ciekawą historią, którą nieco zbyt szybko połknęłam, ale polecała będę, natomiast Loveless jest cudowną opowieścią dziewczyny, która odkrywa swoją seksualność, która szuka odpowiedzi na pytanie „czemu nie jest taka jak inni”. Dla mnie bardzo ważna historia, mam plan niedługo ponownie ją przeczytać i stworzyć na jej temat wpis.
W sierpniu czytałam mniej książek — wzięłam się za drugą część Garskowych perypetii, czyli Martwy sezon Anety Jadowskiej. Kiedyś byłam na bieżąco z tym, co wychodzi spod pióra tej autorki, ale w pewnym momencie gdzieś się pogubiłam i nadal mam trochę do nadrobienia. Ale jak zawsze, lubię wracać do książek Jadowskiej, bez względu na to, o czym one są.
Kennedy z kolei jest moim comfort read i wracam do niej, kiedy mam akurat taką potrzebę. I raczej nie jestem zawiedziona — Ryzyko również mi się podobało, choć nie będzie to moja ulubiona historia.
Natomiast o Zaczytanej i bestii mówiłam już Wam we wpisie, dlatego po prostu zostawię Wam link do niego.
Wrzesień nieco mocniej obfitował w lektury. Zaczęłam go z przytupem, ponieważ od Elantris, która była moją czwartą książką Sandersona w tym roku. I na ten moment jest jedną z moich ulubionych — nadal nie jestem pewna czy umieścić ją razem z trylogią Z mgły zrodzony na pierwszym miejscu, czy jednak na drugim tuż za tą serią. A przy okazji to we wrześniu również zakończyłam swoją przygodę z trylogią Z mgły zrodzonego — od razu po skończeniu Elantris zaczęłam Bohatera wieków, bo chciałam pozostać w stylu pisania Sandersona. Po pewnym czasie co prawda wpadły mi inne tytuły w ręce, bo jednak było ciężko, ale udało się i teraz smutno mi, że już więcej nie spotkam tych bohaterów.
Kiedy miałam chwilowy kryzys z Bohaterem wieków, zabrałam się za Naondel, czyli jedną z najlepszych książek, jaką przeczytałam w tym roku. Jeśli chcecie poznać moją opinię na temat trylogii Kronik Czerwonego Klasztoru, to zapraszam na Instagram.
Całkiem przypadkiem natomiast we wrześniu natrafiłam na informację, że wychodzi A curse so dark and lonely, którą chciałam przeczytać już od dawna. Nie było to jednak to, czego się spodziewałam i ostatecznie byłam nieco zawiedziona. Nie jestem pewna, czy spróbuję z kolejnymi częściami.
We wrześniu również miała premierę dziewiąta część serii o Kate Daniels, czyli Magia łączy, dlatego też zaczęłam czytać część ósmą — Magia zmienia. Tak, jestem tym typem, co czeka na wydanie kolejnego tomu, czy całej serii, żeby nie zapomnieć, co tam się dzieje. A Kate Daniels kocham od lat i nie mogę uwierzyć w to, że w Polsce (mam nadzieję) niedługo pojawi się ostatnia część.
Za Bożogrobie natomiast zabierałam się ze świadomością, że tom trzeci już jest — dzięki temu byłam prawie pewna, że dokończę tę serię w tym roku. I tak też zrobiłam, bo mimo że żaden z tomów jakoś szczególnie mnie nie zachwycił to przeczytałam całą trylogię i napisałam na jej temat kilka słówna swoim Instagramie.
Z fabularyzowanych książek czytałam jeszcze Horyzont i to właściwie też dlatego, że we wrześniu była premiera Saturnina. Bardzo lubię sposób pisania Małeckiego, lubię opisywane przez niego historie, prawdziwość i naturalność. Dlatego też dawkuję je sobie i staram się czytać niespiesznie.
Jak widzicie zapoznałam się również z Jak zostać Panią Swojego Czasu, ale nie wypowiadam się na temat tej książki, ponieważ jeszcze staram się przełożyć wskazówki, które są tam zawarte do swojego życia. Nie chcę już teraz dawać jakiejś opinii, kiedy nie jestem jej pewna.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o III kwartał 2020. Na podsumowanie kwartału IV zaproszę Was w styczniu i wówczas również postaram się spisać wszelkie swoje spostrzeżenia na temat całego 2020 roku i wszystkiego, co się u mnie działo.
Brak komentarzy: