Podsumowanie 2020
Jest chyba sporo osób, które powiedzą, że OMG zabierzcie ten 2020, nie chcę pamiętać o tym, że on kiedykolwiek się wydarzył. Tak, wiele osób on przemielił i nie pozostawił masy dobrych wspomnień, jednak dla mnie nie był rokiem złym. Dlatego nie lubię o nim czytać, jako o czymś, o czym mam zapomnieć, bo jednak w mojej głowie wiele się poprzekręcało w dobrą stronę w tym znienawidzonym przez wszystkich czasie.
Zacznę jednak od książek, bo z tego również jestem bardzo zadowolona. W roku 2020 zapoznałam się całą masą świetnych powieści, które nie były lekturami. Zrobiłam to dzięki temu, że nie było już na studiach egzaminów z literatury i mam dużo mniej zajęć literaturoznawczych, ale także dzięki dostępowi do Legimi. Bez możliwości czytania książek na moim Kindle, nie zapoznałabym się z tyloma świetnymi tytułami, które czekały od dawna na swoją kolej. Jednak o tym, co udało mi się przeczytać możecie sprawdzić w postach z cyklu Ostatnio przeczytane — tam zebrane są wszystkie tytuły z krótkimi opiniami na ich temat. Ewentualnie zapraszam Was też na swoje konto na Goodreads lub Instagrama.
Co jeszcze się zmieniło? Zaczęłam oglądać tajskie dramy, a także pisać o nich na blogu czy Instagramie. Obejrzałam w sumie 21 dram (w znacznej większości boys love), napisałam trzy posty na bloga na ich temat — w pierwszym pisałam czym są i polecałam kilka z nich; w drugim mówiłam owrześniowych zapowiedziach, natomiast w trzecim dawałam Wam znać, co mi się wtych dramach nie podoba. W lutym lub marcu planuję też zrobić odwrotny post i napisać, co się mi podoba, a także bardziej szczegółowo opisać, czego można się spodziewać po takich dramach.
Co mi dało oglądanie bl dram? Oddech. Dramy połączone z faktem, że nie czytałam tylu lektur sprawiły, że nie szukałam tylu okazji do czytania lekkich książek. Nie potrzebowałam tak często jak wcześniej odreagowywać ze schematycznymi młodzieżówkami czy erotykami. Obecnie dużo częściej sięgam po fantastykę i to taką konkretną, do czego wcześniej bardzo ciężko było mi się zabrać, bo jednak ogarnianie działania jakiegoś świata i magii w nim wydawało mi się bardzo wyczerpujące. Teraz już tak nie jest.
Jednak rok 2020 to nie były tylko książki i dramy. Zaczęłam również poszukiwać ścieżki zawodowej, którą chcę podążać, a także zorientowałam się, że faktycznie praca zdalna to jest coś, co chciałabym robić. Dowiedziałam się też o sobie wielu ważnych rzeczy, o których jednak nie opowiem Wam teraz. Nie wiem, czy kiedykolwiek to zrobię, ale na pewno obecnie nie jest to coś, o czym chciałabym informować cały świat.
Zmieniłam też trochę tryb życia, dodając więcej ruchu — od marca ćwiczyłam najczęściej 3–4 razy w tygodniu, a także, kiedy miałam taką możliwość chodziłam na spacery razem z audiobookiem jakiejś lektury albo po prostu z czytnikiem w ręce. Tak, da się czytać chodząc. Staram się też poprawić swoje nawyki żywieniowe, ale szczerze mówiąc to jest dużo trudniejsze niż po prostu dodanie treningu trzy razy na tydzień. Dlatego bywa różnie.
Zaczęłam też sięgać po książki rozwojowe — w różnej tematyce, ale raczej takie, które w jakiś sposób mogą być mi pomocne. No i zaczęłam próbować czerpać z nich wiedzę, ponieważ ja na różne webinary darmowe uczęszczałam już od dawna, ale zazwyczaj dwa dni później już zapominałam o wszystkim, co tam usłyszałam.
I to chyba tyle, jeśli chodzi o takie ogólne przemyślenia.
2020 na blogu
Nie tworzyłam zbyt wiele treści podczas tego roku, ale mogliście sprawdzić, jakie książki przeczytałam w każdym kwartale dzięki cyklowi Ostatnio przeczytane. Zrezygnowałam też z pisania zapowiedzi, ponieważ sama przestałam się na nich skupiać i szukam lektur wszędzie, a nie tylko w premierach. W maju wyskoczyłam z TBRem na 2020 rok i jego konfrontację mam nadzieję, że pokażę Wam niedługo.
Jak już wspominałam, zaczęłam też pisać o tajskich dramach i zdecydowanie mam zamiar to utrzymać. Chcę trochę rozpowszechnić te produkcje i mam nadzieję, że w tym roku nieco mi się uda.
Pisałam też o muzyce, jakiej słuchałam, ale prawdopodobnie będą to ostatnie tego typu posty na blogu — choć jeszcze niczego nie wykluczam.
Natomiast jeśli chodzi o książki to poza kwartalnymi podsumowaniami, pisałam Wam też o Gołębiu i wężu, którego polecała nie będę; o Do gwiazd, które z kolei powinnam zacząć wciskać każdemu; mówiłam też trzy słowa o dylogii z piratami w tle, czyli Córce króla piratów, a także dawałam znać, czy można czytać Zaczytaną i bestię bez znajomości poprzednich części z serii.
I to by było na tyle.
Planowałam, że w tym tygodniu będzie ostatni post o 2020 roku, czyli konfrontacja mojego TBRu, ale myślę, że jednak lepszym pomysłem będzie najpierw podrzucenie Wam długiej listy tajskich dram, które pojawią się w 2021 r. Dlatego zamieniam kolejność i dopiero za dwa tygodnie będzie wpis nt. TBRu 2020, a za trzy TBR 2021. Zapraszam!
Brak komentarzy: